- Nowe badania obalają mit: seryjni mordercy seksualni nie są tak „pewni siebie”, jak myśleliśmy
- 84 procent seryjnych morderców ujawnia tę samą cechę – i nie jest to dominacja
- Kruche ego kontra potrzeba podziwu: niebezpieczna mieszanka u seryjnych morderców seksualnych
- Motywacja „innych poniżyć, siebie wywyższyć” też jest obecna – ale tylko jako część układanki
- Wbrew popkulturze: to nie dominacja, lecz emocjonalna reakcja na „krzywdę” napędza przemoc u seryjnych morderców
Jakie dwa najważniejsze wnioski płyną z badań? Po pierwsze: większość tych morderców nie działa z pozycji siły. Po drugie: przemoc często rodzi się z poczucia krzywdy, a nie z zimnej dominacji. Co to dokładnie znaczy?
Nowe badania obalają mit: seryjni mordercy seksualni nie są tak „pewni siebie”, jak myśleliśmy
Obraz seryjnego zabójcy, który dominuje w filmach i serialach, zwykle pokazuje kogoś, kto działa z wyrachowania – zimnego, kontrolującego, świadomego swojej „wyjątkowości”. Badacze z Uniwersytetu w Bambergu postanowili sprawdzić, ile prawdy tkwi w tym stereotypie. Wykorzystali jedną z największych baz danych dotyczących sprawców — Radford FGCU — i przeanalizowali pełne akta 45 mężczyzn skazanych za seryjne, seksualnie motywowane morderstwa popełnione w USA między 1960 a 2021 rokiem.
Naukowcy opisali swoje badania w artykule Narcissistic Traits in Sexually Motivated Serial Killers. To, co odkryli w zeznaniach, opisach dzieciństwa i motywacji pierwszych zbrodni, zburzyło dominujący paradygmat w kryminalistyce. Zamiast pewności siebie pojawia się coś zupełnie innego:
- głęboka wrażliwość,
- silne poczucie odrzucenia,
- przekonanie o byciu niesprawiedliwie traktowanym,
- reaktywna, osobista wrogość.
To zestawienie – zdaniem badaczy – może lepiej tłumaczyć brutalność ich czynów niż jakakolwiek teoria „mani wielkości”.
84 procent seryjnych morderców ujawnia tę samą cechę – i nie jest to dominacja
Najczęściej występującym wzorcem okazała się vulnerable enmity, czyli wrogość zakorzeniona w poczuciu krzywdy i chronicznym przekonaniu, że świat jest przeciwko nim. Wystąpiła u 84% analizowanych sprawców – częściej niż jakakolwiek cecha związana z klasycznym narcyzmem wielkościowym.
Co to oznacza w praktyce? Tacy sprawcy nie reagują agresją dlatego, że czują się wszechmocni. Reagują, bo czują się zranieni, lekceważeni i zagrożeni, a ich przemoc ma – w ich oczach – „przywracać równowagę”. Przestępca nie musi być więc pewny siebie. Wystarczy, że jego poczucie własnej wartości jest kruche i nieustannie zagrożone.
Kruche ego kontra potrzeba podziwu: niebezpieczna mieszanka u seryjnych morderców seksualnych
Choć materiały pełne są opisów wrażliwości i nadwrażliwości, niemal równie często badacze identyfikowali elementy narcyzmu wielkościowego. Aż 76% sprawców ujawniało grandiose admiration, czyli potrzebę bycia kimś wyjątkowym, kimś, kogo „świat wreszcie doceni”. Ten paradoks – kruchość połączona z pragnieniem wyjątkowości – tworzy szczególnie ryzykowną dynamikę.
Badacze wskazują, że u wielu sprawców te dwie siły nakręcają się wzajemnie: gdy świat nie daje im podziwu, którego oczekują, to ich wrażliwe ego reaguje agresywną wrogością, a zachowania eskalują do przemocy.
Motywacja „innych poniżyć, siebie wywyższyć” też jest obecna – ale tylko jako część układanki
Drugim często spotykanym elementem jest grandiose rivalry (71% przypadków), czyli impuls, by wygrać, pokonać innych, udowodnić im niższość. Ale badacze podkreślają: to nie jest „czysty” napęd przestępstwa. W 62% przypadków rivalry współwystępowała z vulnerable enmity, co oznacza, że agresja dominacyjna była spleciona z poczuciem bycia prześladowanym.
To już nie jest klasyczny obraz „zimnego drapieżnika”, lecz kogoś, kto przełącza się między dwiema strategiami regulowania własnego ego:
- „Pokażę im, że jestem lepszy”
- „Nie pozwolę im mnie zranić”
I to właśnie ta przeplatana motywacja – a nie czysty narcyzm wielkościowy – zdaniem badaczy najtrafniej opisuje sprawców.
Wbrew popkulturze: to nie dominacja, lecz emocjonalna reakcja na „krzywdę” napędza przemoc u seryjnych morderców
Jednym z najciekawszych fragmentów raportu jest wniosek, że przemoc wcale nie jest efektem zimnego planowania czy chłodnej kalkulacji. Często ma charakter emocjonalnej rekonstrukcji – sprawca reaguje na realne lub wyobrażone zniewagi, krzywdy i odrzucenie. To dlatego – jak podkreślają autorzy – zbrodnie te bywają tak osobiste. Nie chodzi o sam akt zabójstwa, lecz o odzyskanie kontroli nad własnym poczuciem wartości.
Z badań wynika, że przestępcy mówili o:
- dziecięcych upokorzeniach,
- dorosłych porażkach społecznych,
- chłodnych relacjach rodzinnych,
- uczuciu, że „świat mnie nie rozumie”,
- poczuciu, że zostali niesprawiedliwie ocenieni.
Te elementy pojawiały się częściej niż opisy typowe dla „klasycznego” psychopaty o wielkim ego.
Dlaczego profilerzy są zaskoczeni? Bo to zmienia sposób prowadzenia śledztw
Dotychczas w profilowaniu seryjnych zabójców seksualnych dominował model „silnego narcystycznego drapieżcy”. Nowe ustalenia pokazują jednak, że przesłuchiwanie takiego sprawcy jak „pewnego siebie manipulatora” może prowadzić donikąd. Badacze ostrzegają, że sprawcy o wysokiej vulnerable enmity mogą reagować szczególnie agresywnie na konfrontację i próby podważenia ich wersji wydarzeń.
Wskazują, że skuteczniejsze mogą być strategie uwzględniające ich poczucie krzywdy – nie po to, by je wzmacniać, lecz by zminimalizować ich obronną wrogość i ułatwić dotarcie do prawdy. To rewolucyjna zmiana w podejściu do rozmów z podejrzanymi.
Dlaczego jednak to odkrycie trzeba traktować ostrożnie?
Autorzy badania podkreślają: opisane cechy nie czynią nikogo przestępcą. Narcyzm – zarówno wielkościowy, jak i wrażliwy – występuje powszechnie w populacji i nie ma żadnego automatycznego związku z przemocą.
Badanie obejmuje jedynie 45 mężczyzn z USA, a to ograniczenie sprawia, że wnioski muszą być interpretowane uważnie. Dane pochodzą z materiałów policyjnych i FBI, a nie z pełnych, klinicznych wywiadów psychologicznych. To ważne, bo część narracji sprawców może być zniekształcona – celowo lub nieświadomie.
Co to oznacza dla przyszłych badań nad seryjnymi mordercami?
Naukowcy zapowiadają kontynuację projektu: chcą sprawdzić, jak narcystyczne wzorce splatają się z psychopatią, wczesnymi traumami i sadystycznymi tendencjami. Kolejnym krokiem ma być stworzenie bardziej precyzyjnych narzędzi profilowania, opartych na nowoczesnych modelach psychologii osobowości, a nie na starych, uproszczonych typologiach. To może pomóc śledczym szybciej rozpoznawać kluczowe wzorce motywacyjne i lepiej przewidywać zachowania podejrzanych.
Źródło naukowe:
Evangelia Ioannidi, Iris K. Gauglitz, Nicole Sherretts, Astrid Schuetz: „Narcissistic Traits in Sexually Motivated Serial Killers”, Journal of Police and Criminal Psychology.