Od 1 lipca br. opłata za prywatny akt oskarżenia została podniesiona z 300 do 1 tys. zł. To efekt wejścia w życie nowelizacji rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie wysokości zryczałtowanej równowartości wydatków w sprawach z oskarżenia prywatnego (Dz.U. z 2025 r. poz. 770). Jest to pierwsze podniesienie tej opłaty od 2003 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wskazywało, iż utrzymywanie jej w dalszym ciągu w wysokości 300 zł nie odpowiada realnym stawkom wykładanym przez Skarb Państwa w celu przeprowadzenia postępowania karnego.
Współczesny art. 212 kodeksu karnego to kopia z czasów PRL
Nadto, co można usłyszeć także w kuluarach, nie odpowiada także wadze i istocie procesu, który ma być wszczęty z tytułu oskarżenia prywatnego. Przestępstwa z prywatnego aktu oskarżenia, mimo iż ich waga gatunkowa jest na tyle niska, że ustawodawca nie zdecydował się na ich ściganie z oskarżenia publicznego, to jednak wciąż pozostają przestępstwami, a w związku z tym prywatne oskarżenia nie powinny być wytaczane pochopnie. Symboliczna kwota opłaty sprawia, że potencjalny pokrzywdzony może przystępować do procesu bez należytej analizy faktycznej krzywdy, która go dotknęła. A to i tak nadmiernie obciążanym sądom nie pomaga w procedowaniu. Wreszcie, potencjalny oskarżony, nawet uniewinniony, zmierzy się i tak z nerwami związanymi z procesem karnym. Stąd złożenie prywatnego aktu oskarżenia musi być decyzją przemyślaną, a ewentualna przegrana procesu, gdzie przy prywatnym akcie oskarżenia rozliczenia kosztów procesu następuje jak w procesie cywilnym, musi wiązać się z kosztami dla strony przegrywającej.
Jakie czyny pozostają objęte prywatnym aktem oskarżenia? Są to kolejno przestępstwa zniesławienia (art. 212 par. 1 kodeksu karnego), zniewagi (art. 216 par. 1 k.k.), naruszenia nietykalności cielesnej (art. 217 par. 1 k.k.) oraz lekki uszczerbek na zdrowiu (art. 157 par. 2 i 3 k.k.) trwający nie dłużej niż siedem dni.
I tutaj należy się zastanowić, czy faktycznie wszystkie wskazane powyżej czyny powinny być kwalifikowane jako przestępstwa z k.k., a szczególnie to, o którym mowa w art. 212 k.k., odnoszące się do czynu zniesławienia. Penalizacja opisanego czynu stanowi, iż kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Kodeks karny dodatkowo podwyższa i umożliwia zasądzenie kary pozbawienia wolności, jeżeli do zniesławienia doszło w sposób masowy, np. poprzez internet.
Wskazany artykuł z obecnego k.k. stanowi w swej zasadniczej treści kopię artykułu 178 k.k. PRL-u, wówczas o bardzo upolitycznionym znaczeniu. W obecnym art. 212 dodano, z uwagi na rozwój mediów, paragraf drugi oraz zmniejszono dość istotnie górną granicę kary. W pozostałym zakresie jest on jednak kopią swojego historycznego poprzednika. Przestępstwo zniesławienia było często wykorzystywane w PRL na wstępnym etapie do ścigania dziennikarzy, publicystów, a także opozycjonistów i osób krytykujących władzę. Przepis był interpretowany w szeroki sposób i służył do tłumienia niewygodnych treści w prasie niezależnej, podziemnej czy wydawnictwach drugoobiegowych. Stosowano też inne przepisy, np. art. 270 ówczesnego k.k. mówiący o propagandzie antypaństwowej. Art. 178 kodeksu karnego był przydatny, gdy władza chciała zachować pozory legalizmu i unikać oskarżeń o czysto polityczne represje.
Artykuł k.k. mówiący o zniesławieniu nie przystaje do obecnych realiów
Przestępstwo zniesławienia powinno zostać usunięte z k.k. nie tylko ze względu na swe historyczne tło, ale z przyczyn jak najbardziej praktycznych. Obecny kodeks cywilny, przepisy prawa prasowego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1914), a także orzecznictwo europejskie wypracowały szereg katalogów środków cywilnych przeciwdziałających naruszaniu dóbr osobistych, a sądy powszechne zapewniają skuteczną drogę do rozstrzygania sporów o zniesławienie. Wskazane nie powinno się już mieścić w zakresie orzecznictwa karnego. Pojawiły się także zupełnie nowe penalizowane przestępstwa, które pośrednio mogą zawierać w sobie penalizacje skrajnych czynów zniesławiających, a długotrwałych, np. przestępstwo stalkingu lub znęcania się psychicznego, które może stanowić podstawę oskarżenia także w przypadkach długotrwałego i szczególnie uciążliwego szkalowania swojej ofiary. Tymczasem, jak pokazuje praktyka, obecne stosowanie przestępstwa zniesławienia ogniskuje się wokół sporów sąsiedzkich i sprzeczek między osobami bliskimi, gdzie przestępstwo zniesławienia służy oczernieniu drugiej osoby, która może zostać oskarżona o użycie każdego słowa, nawet tak trywialnego jak „wariat”, „głupek” „złodziej”. Powstaje więc pytanie, czy zasadne pozostaje, aby takie spory rozstrzygały sądy karne? Tym bardziej, jeśli słowo „złodziej” padło w określonym kontekście, np. braku zwrotu pożyczki, a przecież i takie akty oskarżenia trafiają do sądów. Powinniśmy od tego odstąpić. Wskazane czyni też z sądu niebezpiecznego cenzora, który będzie poprzez środki karne narzucał społeczeństwu granice wolności słowa. Poszkodowany, który poczuje się przez to urażony, zawsze może iść do sądu cywilnego i dochodzić roszczenia finansowego za naruszenie jego dóbr osobistych.
Artykuł 212 powinien zostać usunięty z k.k. jako nieprzystający do realiów obecnego społeczeństwa demokratycznego, szczycącego się wolnością słowa. ©℗