Do DGP zgłosiła się czytelniczka, która przeszła procedurę uzgodnienia płci, a pomimo tego w państwowych systemach teleinformatycznych wciąż figuruje jako mężczyzna. Za jej zgodą ujawniamy jej dane – chodzi o dr Marię Jadwigę Minakowską, filozofkę.

- Posiadam odznakę „Zasłużony dla kultury polskiej”, która uprawnia m.in. do zniżek w muzeach i instytucjach kultury. Odznaka została wystawiona na nazwisko Marek Jerzy Minakowski, natomiast ja się już tak nie nazywam. Z tego powodu wystąpiłam do minister kultury o aktualizację tej odznaki – mówi Maria Jadwiga Minakowska.

- Sytuacja powtarza się także w innych systemach. Przykładowo w ePUAP wciąż figuruję jako mężczyzna. Mogę skasować tę skrzynkę i założyć sobie nową. Wówczas jednak stracę historię mojej urzędowej korespondencji. Dlaczego zmiana moich danych jest tak problematyczna? Ministerstwo teoretycznie musi przestrzegać RODO, a w praktyce tak się nie dzieje – skarży się czytelniczka.

Jak zmienić dane w systemie teleinformatycznym?

Resort kultury zbył jej prośbę milczeniem. Natomiast podlegający Ministerstwu Cyfryzacji i odpowiadający za system ePUAP Centralny Ośrodek Informatyki odpisał, że nie może skorygować danych pani Marii. Reprezentujący ją adwokat Paweł Litwiński, partner w kancelarii Barta Litwiński, wystąpił do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) z wnioskiem o nakazanie obu resortom podjęcia odpowiednich działań.

- Z punktu widzenia prawa sytuacja jest prosta. Działają te same przepisy, na których podstawie zmienia się dane osobowe, np. nazwisko po zawarciu związku małżeńskiego. Tak samo powinno być w przypadku pani Marii. Jej dane uległy zmianie na skutek tranzycji, system powinien to odzwierciedlać, zamiast przypominać jej o imieniu Marek. Trudno określić to inaczej niż mianem wtórnej wiktymizacji. O podobnej sprawie w odniesieniu do Węgier wypowiadał się TSUE w wyroku w sprawie C-247/23. Wynika z niego jasno, że państwo ma obowiązek zaktualizować dane – mówi Paweł Litwiński.

Prezes UODO odpisał, że wszczął postępowanie w tej sprawie i zwrócił się do ministra cyfryzacji oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego o złożenie wyjaśnień w sprawie. DGP zapytał resorty, czy istnieją dziś procedury umożliwiające korektę danych osoby, która przeszła urzędową procedurę uzgodnienia płci. Poprosiliśmy również o wskazanie, czy zapytane przez nas instytucje dostrzegają potrzebę zmian w tym zakresie.

Do czasu zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi z MKiDN. Natomiast resort cyfryzacji odpisał, że dane użytkownika w systemie ePUAP „nie aktualizują się automatycznie w przypadku sądowego ustalenia zmiany płci – konieczne jest wcześniejsze dokonanie zmian w rejestrze stanu cywilnego”. Przedstawiono nam instrukcję postępowania, z którą powinny zapoznać się osoby ubiegające się o tego rodzaju zmiany w systemie teleinformatycznym.

Po pierwsze, po uprawomocnieniu się wyroku o ustaleniu płci sąd ma siedem dni na przekazanie akt do urzędu stanu cywilnego, w którym sporządzono akt urodzenia danej osoby. Następnie jego kierownik dokonuje zmian w dokumentach i zleca wprowadzenie zmian w rejestrze PESEL. „W wyniku tego procesu nadawany jest nowy numer PESEL, który staje się obowiązujący, a dotychczasowy trafia do rejestru danych historycznych”. MC wyjaśniło, że po aktualizacji zmiany stają się automatycznie widoczne w profilu zaufanym. To jednak nie wystarcza, by doszło do modyfikacji w systemie ePUAP. „Użytkownik powinien zalogować się na stronie epuap.gov.pl, przejść do zakładki «Zarządzanie kontem», wprowadzić aktualne dane dotyczące adresu e-mail i numeru telefonu – zgodne z informacjami widniejącymi w Profilu Zaufanym, zapisać zmiany i ponownie się zalogować” – pisze MC. Dopiero wtedy dane zostaną zaktualizowane.

Okazuje się więc, że dopiero po zajęciu się sprawą przez prezesa UODO oraz interwencji DGP podjęto działania. „Centralny Ośrodek Informatyki obsługujący system ePUAP skontaktował się z czytelniczką, wyjaśniając jej, jak należy zaktualizować dane w systemie ePUAP. Dane zostały zaktualizowane” – zapewnia resort.

Brakuje przepisów dotyczących uzgodnienia płci

Pani Maria dzieli się z nami także innymi doświadczeniami. Z jej opowieści wynika, że to nie jedyne obszary, w których musi zmagać się z przykrymi konsekwencjami sztywności procedur.

- Najbardziej kuriozalnie wygląda sprawa mojego konta w Portalu pacjenta. Z uwagi na nowy PESEL (zmieniono w nim cyfrę oznaczającą płeć) dostałam nowe konto. Nie mam w nim dostępu do moich archiwalnych recept oraz historii leczenia. Co ciekawe, historia moich składek do ZUS sięga aż 2002 r., tymczasem cała reszta informacji zniknęła – mówi Maria Minakowska.

Poprosiliśmy zajmujące się tą tematyką prawniczki o wyjaśnienie, z czego wynikają urzędowe kłopoty osób po tranzycji i urzędowej procedurze uzgodnienia płci.

- Kluczowym problemem jest brak przepisów dotyczących osób, które przeszły procedurę uzgodnienia płci. Istnieje jedynie regulacja odnosząca się do korekty świadectwa szkolnego. Nie ma natomiast żadnych przepisów dotyczących choćby korygowania dokumentów potwierdzających uprawnienia zawodowe, świadectwa pracy, itd. Jeden z moich klientów miał problem z ubieganiem się o pracę kuriera. Pomimo tego, że posiadał nowe prawo jazdy, nie figurował w ewidencji kierowców – mówi dr Paulina Pilch, radczyni prawna, członkini Grupy Prawnej Fundacji Trans-Fuzja oraz współwłaścicielka kancelarii Pilch Wąsik Kancelaria Radców Prawnych.

Nasza rozmówczyni zauważa, że tego rodzaju sytuacje zdarzają się często. W obliczu trudności o charakterze biurokratycznym wiele osób przymyka na to oko i zakłada nowe konto w systemie ePUAP.

- O ile mamy do czynienia z osobą młodą, to problem nie jest duży, bo historia w tym systemie nie jest długa. Natomiast w odniesieniu do osób starszych pojawiają się większe komplikacje. Dopóki nie powstanie kompleksowa ustawa regulująca status osób, które przeszły procedurę uzgodnienia płci, to nie ma szans na poprawę. Polskie prawodawstwo nie jest dostosowane do rzeczywistości – przekonuje dr Pilch.

Z kolei dr Iga Małobęcka-Szwast, radczyni prawna i adiunktka na WPiA Uniwersytetu Warszawskiego, wskazuje, że wspomniany już wyrok TSUE w sprawie C-247/23 ujawnił lukę w przepisach dotyczącą prostowania danych na świadectwie pracy. Sprawa naszej czytelniczki pokazuje jednak, że braków w polskim prawie jest więcej.

- Problem, z którym zetknęła się pani Maria Jadwiga Minakowska, jest mi znany i niestety jak dotąd nie doczekał się systemowego rozwiązania. Wynika on z kolizji między przepisami RODO a krajowymi regulacjami, niedopuszczającymi możliwości sprostowania danych, które stały się nieprawidłowe w wyniku tranzycji, czyli danych osobowych w zakresie imienia i nazwiska oraz płci – mówi Iga Małobęcka-Szwast.

Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że prawo do żądania sprostowania nieprawidłowych, nieprawdziwych lub niepełnych danych wynika wprost z konstytucji. Zdaniem dr Małobęckiej–Szwast konsekwencją tego prawa jest możliwość zażądania przez naszą czytelniczkę sprostowania jej danych przez resort kultury.

- Składając żądanie sprostowania jej danych osobowych do ministra, działała ona w oparciu o RODO, które - przypomnijmy - jako unijne rozporządzenie ma pierwszeństwo przed krajowymi ustawami, które są z nim sprzeczne. Konsekwencją unijnej zasady pierwszeństwa powinna być realizacja żądania pani Minakowskiej przez ministra, który powinien pominąć stosowanie przepisów krajowych uniemożliwiających dokonanie takiej korekty. Tak się w tym przypadku nie stało, stąd interwencja prezesa UODO jest zasadna – ocenia dr Małobęcka-Szwast.