Tradycyjny biznes operatorski się chwieje, ale pojawiają się nowe możliwości. Kluczem do sukcesu są internet i nowe technologie.
– Konsumenci chcą być online zawsze i wszędzie. W bliskiej przyszłości przybędzie usług wykorzystujących internet np. do inteligentnego zarządzania domem, ale też dla podmiotów publicznych, jak inteligentne miasta – przewiduje wiceprezes Orange Polska Piotr Muszyński. Czasy, w których komórka była marzeniem, a minuta połączenia kosztowała 2 zł, minęły. Rynek tradycyjnych usług jest nasycony, a operatorzy walczą o utrzymanie klienta.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, w 2015 r. wartość rynku telekomunikacyjnego w Polsce wyniosła 39,5 mld zł. Był to pierwszy od kilku lat wzrost przychodów sektora. Nie odpowiadają za niego tradycyjne usługi głosowe. Choć w zeszłym roku dłużej wisieliśmy na telefonie – średni czas trwania połączenia wzrósł z 2 minut do 2,13 minuty – to przychody z tego tytułu spadły o 14,6 proc. Największe spadki są w telefonii stacjonarnej.
W 2015 r. tylko 29 proc. gospodarstw miało telefon stacjonarny. Mniejsze były też przychody z SMS-ów oraz roamingu. Słupki rosły za to w innych sektorach. Operatorzy zdają sobie dziś sprawę, że to nie zwykłe rozmowy czy wiadomości tekstowe będą siłą napędową biznesu. Dziedziną, która rozwija się najdynamiczniej – wraz z rosnącą popularnością smartfonów, sieci społecznościowych, rozrywki i wideo online – jest transmisja danych. W latach 2012–2015 liczba przesyłanych danych wzrosła o 660 proc. Tylko na przestrzeni ostatniego roku średni wolumen transmisji danych na użytkownika zwiększył się dwukrotnie.
Telekomunikacja to biznes podlegający ciągłej zmianie A technologia jest elementem umożliwiającm wzrost i utrzymanie się na rynku. Ale do tego potrzeba dużych pieniędzy na inwestycje. Orange Polska skupia 27,7 proc. użytkowników telefonii komórkowej i jako jedyna z komórkowej wielkiej czwórki inwestuje nie tylko w internet LTE, ale również w ten rozpowszechniany za pomocą światłowodów. W latach 2016–2018 inwestycje grupy w budowę superszybkiej sieci mają wynieść 2,2 mld zł. – Okres zwrotu dla inwestycji w światłowody szacujemy na 8–12 lat – mówi Muszyński.
Niestety, nadal więcej klientów Orange rezygnuje z wolniejszego internetu szerokopasmowego w technologii ADSL, niż przyłącza się do szybszego FTTH (Fiber to the Home, światłowód do domu). Co prawda liczba użytkowników superszybkiego internetu wzrosła w II kw. 2016 r. o 45 tys. (do 409 tys.), ale operator stracił 65 tys. użytkowników wolniejszych wersji. Dziś ze stacjonarnej oferty dostępu do sieci w Orange korzysta 2,06 mln osób, a rok wcześniej było ich o 100 tys. więcej. – I to jest jedno z wyzwań: jak sprawić, aby większość osób rezygnujących z ADSL przechodziła na usługi FTTH, a nie po prostu odłączała się od sieci – mówi Maciej Klimek, ekspert od technologii, mediów i telekomunikacji z Boston Consulting Group.
Przeszkodą w osiągnięciu obu celów może być to, że duża grupa potencjalnych klientów nie ma świadomości korzyści, jakie oferuje światłowód w domu.
Inaczej jest w przypadku mobilnego dostępu do internetu LTE: ten robi furorę. Inwestuje w niego cała wielka czwórka – Orange, Play, Plus i T-Mobile.
– To dla nas wojna o tlen – komentowali przedstawiciele telekomów spory wokół największego (ponad 9 mld zł) w historii przetargu na zakup częstotliwości do budowy szybkiego internetu, który rozstrzygnięto w połowie roku. W obliczu tak dynamicznie rosnącego zapotrzebowania na przesył danych internet mobilny może nie wytrzymać przeciążeń. Zwłaszcza że w oparciu o LTE testowane są kolejne rozwiązania. Na wideokonferencje w trójwymiarze (hologramy) pewnie jeszcze trzeba będzie poczekać, ale już VoLTE przeszły w Polsce fazę testów. „Voice over LTE”, czyli „głos przez LTE”, to połączenia wykorzystujące przede wszystkim internet.
W bliskiej przyszłości z sieci na masową skalę zaczną korzystać także nasze auta, zegarki, lodówki. A to za sprawą internetu rzeczy (IoT), gdzie maszyny komunikują się ze sobą bez nadzoru ich właścicieli. IoT jest już coraz powszechniej wykorzystywany w przemyśle, w sferze publicznej, ale i przez konsumentów, którzy np. przeprowadzają się do inteligentnych domów, gdzie systemy uzależniają temperaturę od pory roku albo pogody.
Z internetu wciąż korzysta mniej niż połowa światowej populacji. Tymczasem według raportu Ericsson Mobility w 2018 r. liczba urządzeń, które komunikują się przez internet bez udziału człowieka, sięgnie 1,1 mld. W 2021 r. na świecie ma być już 28 mld urządzeń podpiętych do sieci: niemal cztery razy tyle, ilu jest mieszkańców naszej planety.
Operatorzy wiążą z tym duże nadzieje. W USA AT&T współpracuje z IBM przy programie inteligentnych miast (system m.in. z mediów społecznościowych zbiera informacje o zdarzeniach w mieście i przekazuje je służbom), a hiszpańska Telefónica sprzedaje produkt, który pozwala dostosować oświetlenie i klimat w pokoju do pogody na zewnątrz. Jak wynika z badania portalu Telecoms.com, większość amerykańskich operatorów w ciągu najbliższych kilku lat będzie w stanie wyodrębnić osobną kategorię przychodów pochodzących z sektora IoT. W Polsce – jak wynika z danych UKE – w 2015 r. funkcjonowało ponad 2,1 mln kart Machine2Machine (M2M), które służą do komunikacji pomiędzy urządzeniami. To zaledwie 3,7 proc. łącznej bazy kart SIM, która liczyła 56,6 mln sztuk. Ale ta liczba rośnie błyskawicznie – w ciągu roku o 16,3 proc.
Według raportu IDC „Poland Internet of Things Market 2015–2018 Forecast” wartość polskiego rynku IoT podwoi się z 1,5 mld dol. w 2014 r. do 3,1 mld dol. w 2018 r. – Na rynku pojawią się nowe usługi dla firm i instytucji publicznych. Każdy, kto chce funkcjonować na rynku, będzie potrzebował dotrzeć do jak największej liczby klientów. Telekomy dysponują odpowiednim know-how, infrastrukturą i zasobami sieci umożliwiającymi dotarcie z ofertą do użytkownika – mówi nam Muszyński.
Każda nowa technologia pojawiająca się w telekomunikacji jest bardziej szansą niż zagrożeniem, bo daje możliwość zaproponowania nowych usług. Pytanie tylko, kiedy oraz na jakich warunkach biznesowych i regulacyjnych. Ale telekomy szukają przychodów wszędzie, oferując usługi bankowe, finansowe czy sprzedaż prądu. Jak tłumaczył prezes Cyfrowego Polsatu Tobias Solorz, który zamierza włączyć do oferty polisy komunikacyjne, to nadal niewielka część ich biznesu, ale pozwala na zwiększanie lojalności klientów. Im więcej usług wykupi Kowalski, tym trudniej będzie mu zrezygnować z usług operatora.
Telekomy mają tu duże pole manewru. W Europie z usług wiązanych korzysta połowa gospodarstw. U nas 37 proc., ale UKE podaje, że liczba osób korzystających z usług wiązanych zwiększyła się w ciągu roku o ponad 2 mln. W 2015 r. w Polsce było blisko 5,9 mln użytkowników pakietów. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszy się pakiet „telefonia plus internet mobilny” (41 proc.), ale popularne są też pakiety oferujące jednocześnie internet stacjonarny i telewizję. Gama usług powiększa się o te do niedawna z biznesem komórkowym zupełnie niezwiązane, jak finanse czy energetyka. Można się spodziewać, że wkrótce dołączą do nich kolejne, wydawałoby się jeszcze bardziej egzotyczne usługi, jak wynajem nieruchomości poprzez smartfona. W sumie operatorzy w 2015 r. zarobili na usługach wiązanych w Polsce 2,94 mld zł.