Managerowie Facebooka chcieli stać się „główną aplikacją do przesyłania wiadomości przez dzieci”. Efekt? Setki tysięcy dzieci dziennie otrzymuje seksualne treści od dorosłych – propozycje, zdjęcia genitaliów.

Szokujące szczegóły dotyczące tego jak Meta, podchodzi do bezpieczeństwa dzieci udokumentowano w pozwie złożonym przez Prokuratora generalnego Nowego Meksyku. Firma jest właścicielem Facebooka, Instagrama i WhatsAppa.

Prokurator Generalny Nowego Meksyku, Raúl Torrez, pozwał spółkę Meta w grudniu. Twierdził, że firma nie zabezpieczyła młodych użytkowników przed ekspozycją na materiały wykorzystujące seksualnie dzieci oraz pozwoliła dorosłym na kontakt z nieletnimi, który prowadził do ich wykorzystywania.Treść pozwu prokuratura opublikowała w niedzielę wieczorem.Dokumenty podkreślają "historyczną niechęć" firmy do zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom na jej platformach.

Jak czytamy, „Przez lata Facebook był wykorzystywany do wyzyskiwania dzieci na różne sposoby, w tym groomingu lub rekrutacji dzieci do udziału w praktykach związanych z nadużyciami seksualnymi". Prokuratura podkreśla, że Meta wiedziała o ogromnej ilości nieodpowiednich treści, które są udostępniane między dorosłymi a nieletnimi, których nie znają. W wewnętrznej prezentacji z 2021 roku, na którą powołuje się prokuratura, oszacowano, że 100 tys. dzieci dziennie otrzymuje online seksualne molestowanie. Chodzi np. o zdjęcia genitaliów osób dorosłych.

Dokumenty, na których opierała się prokuratura udowadniają, że menadżerowie Meta (wówczas spółka funkcjonowała jeszcze pod nazwą Facebook) doskonale zdają sobie sprawę z problemu. Więcej – to ona poniekąd go tworzyła, stosując algorytm rekomendujący znajomych.Chodzi o funkcję „Ludzie, których możesz znać” (PYMK). "W przeszłości, PYMK przyczyniał się do nawet 75 proc. wszystkich nieodpowiednich kontaktów dorosły-nieletni" – napisał w wewnętrznej konwersacji jeden z pracowników. Inny odpowiedział: "Jakim cudem nie wyłączyliśmy po prostu PYMK pomiędzy dorosłymi a dziećmi?”

W korespondencji z 2020 roku jedna z osób cytowanych przez prokuratora generalnego pisze: „co konkretnie robimy dla zapobiegania groomingowi dzieci (właśnie usłyszałem, że w temacie dzieje się dużo na TikToku)”? Cytowana w pozwie odpowiedź jest szokująca: „Gdzieś pomiędzy zero, a prawie nic. Bezpieczeństwo dzieci wyraźnie nie jest celem tego półrocza”. Co zatem było priorytetem? Dokumenty zawierają opinie pracowników Facebooka, z których wynika, że wzrost wskaźnika aktywnych użytkowników (Daily Active Users).

Jeden z wewnętrznych dokumentów pokazuje, że Meta zaczęła zajmować się problemem dorosłych zaczepiających dzieci poprzez platformy społecznościowe dopiero, kiedy oznaczało to dla niej poważne problemy. W 2020 ofiarą miało paść dziecko pracownika. "Grożą usunięciem nas z App Store" – pisze w wewnętrznej poczcie jeden z pracowników.

Dokumenty cytowane w pozwie ujawniają też, że pracownicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że za krzywdę nieletnich odpowiada iluzoryczna weryfikacja wieku. Dzieci masowo rejestrują się na Facebooku i Instagramie jako osoby starsze, niż są w rzeczywistości.

Pozew z Nowego Meksyku to tylko jeden z wielu, z jakimi musi mierzyć się Meta. W październiku uruchomiono ich aż dziewięć. Jeden z nich złożyły łącznie 33 stany, 8 zdecydowało się wystąpić indywidualnie. Według oskarżycieli spółka Marka Zuckerberga czerpała zyski z tego, że zaprojektowała swoje platformy w sposób, który pozwalał zmaksymalizować ich czas użytkowania. Dla nastoletnich użytkowników miało to oznaczać szkody dla zdrowia psychicznego. Dla firmy – zwiększenie przychodów z reklam. Ich sprzedaż to podstawa modelu biznesowego Meta. Tylko w II kw. 2023 r. spółka zanotowała kolejny rekord – zysk z reklam wyniósł 31,2 mld dol. Roczne przychody spółki z reklam są wyższe niż np. PKB Słowacji.