Internauci coraz częściej skarżą się na firmę Microsoft – producenta systemu operacyjnego Windows. Użytkownicy budząc się i włączając rano komputer są zdziwieni, gdy widzą, że ich system w wersji Windows 7 lub 8.1, nagle zamienił się w szeroko promowany Windows 10. Wcześniej Microsoft nachalnie reklamował nowe rozwiązanie w wyskakujących na pulpicie okienkach i ramkach. Użytkownicy Windows 7 i 8.1 mogą aktualizować system do Windowsa 10 za darmo do 29 lipca br. - potem Microsoft zaoferuje płatne licencje i wersje pudełkowe.
Ostatnia wersja oprogramowania jest dla producenta na tyle ważna z punktu widzenia jego nadchodzących planów rynkowych, iż postanowił on umieścić aktualizację w sekcji „zalecane” dla swojej usługi Windows Update, pobierającej najnowsze łatki dla systemu. A to oznacza, że jeśli użytkownicy używają automatycznego ich ściągania - wraz z nimi zainstaluje się także Windows 10. Według dra Pawła Litwińskiego z Instytutu Allerhanda, zachowanie Microsoftu jest niezgodne z punktu widzenia europejskich przepisów o ochronie konsumentów (np. dyrektywy 2011/83/UE), która kładzie nacisk na to, żeby konsument posiadał informacje potrzebne do podjęcia przez niego świadomej decyzji.
- Trudno w tym przypadku mówić o jakiejkolwiek świadomości po stronie konsumenta skoro aktualizacja została przeniesiona do grupy automatycznie ściąganych aktualizacji – komentuje dr Litwiński. To problem, ponieważ niesie za sobą potencjalne straty dla użytkownika spowodowane niewiedzą, że system się aktualizuje - a wtedy komputer jest szczególnie narażony na powstanie błędów, które mogą nawet zniszczyć dane użytkownika. Zwłaszcza, jeśli podczas aktualizacji proces zostanie zaburzony przez nagłe odcięcie prądu, przypadkowe zamknięcie systemu lub błąd instalacji. Internauci donoszą, iż nie zostali informowani, że system przeprowadzi ważną aktualizację, zatem nie mogą jej anulować bądź zaplanować na dogodny dla siebie czas. Mimo to, zdaniem eksperta, wykazanie szkody w takim przypadku może być niezwykle trudne, być może nawet niemożliwe. Co gorsza, okazuje się, że jakakolwiek ochrona przysługuje jedynie użytkownikom indywidualnym, gdyż przedsiębiorców nie obejmuje chociażby ustawa o prawach konsumenta (tj. Dz. U. z 2014 r., poz. 827 ze zm.).
- Wobec przedsiębiorców nie stosuje się wyśrubowanych standardów jak w przypadku zwyczajnych konsumentów – dodaje dr Litwiński. Zdaniem prof. Dariusza Szostka z kancelarii Szostek-Bar i Partnerzy, Microsoft mógł zawrzeć zgodę na aktualizację systemu w licencji poprzedniego systemu. I faktycznie, użytkownik musiał zaakceptować tzw. licencję EULA przy poprzedniej instalacji. Rzecz w tym, że Microsoft pyta o zatwierdzenie EULA dla nowego Windowsa 10 już po jego aktualizacji. Jeżeli użytkownik nie zgodzi się na nią, komputer przywróci poprzedni system. Jednak przy następnym uruchomieniu sprzętu, Windows znów nęka prośbą o zaakceptowanie nowej licencji. Ten powtarzający się cykl można przerwać jedynie akceptując nowy system bądź usuwając konkretną łatkę z systemu – co wymaga jednak co najmniej podstawowej wiedzy informatycznej. Sebastian Pawłowski, szef działu Windows w polskim oddziale Microsoft powiedział nam, że firma w ubiegłym roku informowała na swoim blogu, że przystąpiono do działań, które mają na celu ułatwienie użytkownikom Windowsa 7 i 8.1 aktualizacji ich systemów do Windows 10.
- Wprowadziliśmy usługę pozwalającą użytkownikom tych systemów na dokładne zaplanowanie dnia oraz godziny aktualizacji – mówi Pawłowski. I dodaje, że użytkownicy mogą modyfikować ustawienia usługi Windows Update, włącznie z możliwością zrezygnowania z darmowej aktualizacji do Windows 10 oraz usunięcia aktualizacji, jeśli została już pobrana. Jednak zdaniem dra Litwińskiego cały proces aktualizacji jest nietransparentny i przez to wadliwy z punktu widzenia prawa konsumenckiego. Sugeruje, że sprawą mogłaby zająć się Komisja Europejska, ingerując regulacyjnie oraz zakazując tego typu działania.