Nie produkujemy samochodów ani komputerów. Najbardziej rozpoznawalnym towarem eksportowym mogą być gry komputerowe
Nie produkujemy samochodów ani komputerów. Najbardziej rozpoznawalnym towarem eksportowym mogą być gry komputerowe
Cztery lata od premiery drugiej części przygód Geralta z Rivii hasło „polish developer” nie budzi już zdziwienia wśród zagranicznych graczy. Sukces „Wiedźmina 3” jeszcze tę pozycję ugruntuje. To prawdopodobnie najdroższa polska produkcja – twórcy wydali na nią co najmniej 40 mln zł (ile dokładnie – nie wiadomo). Do tego dochodzi 35 mln dol. wydatków na promocję.
Te nakłady deweloperowi pewnie szybko się zwrócą, bo już na tydzień przed premierą fani przygód Wiedźmina zamówili ponad 1 mln egzemplarzy. Wcześniej żaden z polskich producentów nie zbliżył się do tego wyniku. Nawet za granicą taka liczba tzw. preorderów budzi respekt, choć CD Projekt RED mierzy jeszcze wyżej. Wydawca gry o podobnej mechanice „The Elder Scrolls V: Skyrim” w 2011 r. poinformował w tydzień po premierze, że na sklepowe półki trafiło 7 mln kopii gry. Szanse na taki sukces są duże, chociażby dlatego że w tym roku polska produkcja nie będzie miała konkurencji – w 2015 r. nie będzie więcej premier gier RPG (od „role playing game” – gra, w której gracz wciela się w postać i ją rozwija) podobnego formatu.
Z punktu widzenia całej branży premiera trzeciej części „Wiedźmina” będzie jednym z wielu sukcesów. W ostatnim czasie miały bowiem miejsce premiery innych, wysokobudżetowych produkcji. Studio Techland w styczniu wypuściło na rynek horror umieszczony w świecie opanowanym przez zombi „Dying Light”. Pod względem rozmachu gra nie ustępuje „Wiedźminowi”. Pod koniec ub.r. z kolei ukazało się „Zaginięcie Ethana Cartera”, w której gracz wciela się w rolę detektywa o paranormalnych umiejętnościach.
Również w ub.r. uznanie krytyki zdobyła produkcja „This War of Mine” autorstwa 11 bit studios, w której gracz dowodzi grupą ludzi starających się przeżyć w ogarniętym wojną mieście. Popularnością na świecie cieszy się też seria strzelanej „Sniper” autorstwa CI Games. Studio Artifex Mundi ze Śląska, opisywane na naszych łamach w cyklu „Historie sukcesu”, produkuje z kolei świetnie sprzedające się w USA gry, w których trzeba rozwiązywać zagadki kryminalne na urządzenia mobilne.
Twórcy gier nie boją się inwestować dużych sum w produkcje, bo to intratny rynek. Według zestawienia Global Games Market Report wartość światowego rynku gier w 2014 r. wyniosła 81,5 mld dol., o 8 proc. więcej niż w 2013 r. Polski rynek z wartością 280 mln dol. zajął 23. miejsce na świecie, trudno więc się dziwić rodzimym twórcom, że nastawiają się na odbiorcę zagranicznego.
O jakich pieniądzach mowa? Grupa CD Projekt zanotowała w 2014 r. (wtedy nie miała żadnej dużej premiery) 96,2 mln zł i 9,5 mln zysku netto.
Upowszechnienie szybkiego dostępu do internetu spowodowało wysyp deweloperów piszących gry w pojedynkę lub w niewielkich zespołach. Mogą sobie na to pozwolić dzięki internetowym platformom do sprzedaży gier tylko w wersjach cyfrowych, tj. Steam czy GOG (właścicielem tej drugiej jest CD Projekt), które sprawiają, że koszty dystrybucji są znikome. Zjawisko tzw. twórców indie dotarło również do Polski. Kilka dni po premierze „Wiedźmina 3” ukaże się „Ronin”, w której gracz wciela się w samotnego mściciela w motocyklowym kasku na głowie i z mieczem w ręku. Gra powstała jako tworzony po godzinach projekt Tomasza Węcławskiego, na co dzień pracującego w studiu Flying Wild Hog (kolejny polski deweloper, znany z gier „Hard Reset” i remake’u gry „Shadow Warrior”).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama