W perspektywie roku nakłady na nowoczesne technologie planuje 16 proc. ankietowanych firm.

Prawie 70 proc. krajowych firm z sektora przemysłu, starających się o bankowe finansowanie technologii 4.0 (wykorzystujących rozwiązania cyfrowe) lub bezpieczeństwa cyfrowego, nie otrzymało finansowania w ogóle lub mogło z niego skorzystać na warunkach gorszych niż wnioskowane – wynika z nowego raportu Banku Gospodarstwa Krajowego. Powstał on w oparciu o ankietę wśród kilkuset przedsiębiorstw.
– Problemy z uzyskaniem finansowania można zamknąć w dwóch hasłach: „nie ma takiego produktu” oraz „to dla nas za duża inwestycja” – wskazuje Robert Stachowiak, dyrektor rozwoju bankowości regionalnej, lider programu „Rozwój przemysłu” w BGK. Pierwsze ograniczenie wynika z tego, że banki podnoszą poziom finansowania, dla którego stosowany jest scoring i standardowe podejście, a mniej przeznaczają na produkty „szyte na miarę”.
Podobnie jak w przypadku „zwykłych” inwestycji najczęściej wymieniane źródło finansowania to środki własne. Użyło ich ponad 60 proc. firm, które realizowały projekty 4.0 w ostatnich trzech latach. Trzy czwarte podmiotów, które mają w planach tego typu przedsięwzięcia w perspektywie roku, ma zamiar opierać ich finansowanie na własnych zasobach. Drugim źródłem pieniędzy są dotacje (państwowe lub unijne). Korzystało z nich prawie 60 proc. firm inwestujących w ostatnich latach. Zamiar korzystania z dotacji zgłasza już tylko jedna czwarta firm planujących nakłady. Udział kredytu lub pożyczki to odpowiednio 24 proc. i 11 proc.
– Jeśli na jakimś rynku są dotacje, to one wypychają produkty finansowe, oferowane na zasadach komercyjnych. Nie wyciągałbym jednak wniosku, że krajowe firmy, zwłaszcza z sektora MSP, bo to one głównie korzystają z dotacji, są od nich uzależnione – mówi Mateusz Walewski, główny ekonomista BGK. Podkreśla on pozytywną rolę tej formy wsparcia, którego zadaniem jest doprowadzić, by firma, która nie myślała o jakiejś inwestycji, jednak ją zrealizowała. – Trzeba jednak być gotowym, żeby zastąpić dotacje atrakcyjnymi produktami finansowymi – dodaje.
Żeby zwiększyć dostęp do finansowania nowoczesnych projektów, państwowy bank zmodyfikował swoje produkty. Gwarancje BiznesMax dla mniejszych firm będą zastąpione przez nowe – z elementem dotacji w postaci dopłaty do kapitału. W przypadku większych podmiotów w grę wchodzi „objęcie opieką” pomysłów rozwojowych i rozwiązania wspierające proces inwestycyjny. Jak fundusz Vinci, który przewiduje wejścia kapitałowe w już funkcjonujące podmioty.
– Mamy też na horyzoncie rozwiązania wykorzystujące gwarancje Komisji Europejskiej w sytuacji, gdy firmy nie mogłyby uzyskać finansowania na otwartym rynku, a dążą do unowocześnienia produkcji – wskazuje Robert Stachowiak. – Większość nowych rozwiązań pojawi się w przyszłym roku. W przypadku naszych gwarancji prace są zaawansowane. Wprowadzimy je w drugiej połowie 2022 r. Gwarancje unijne, z których my będziemy mogli korzystać, być może będą dostępne już w I półroczu. Fundusz Vinci już istnieje i zaczynamy poszukiwać projektów, które pasowałyby do jego profilu, choć jego operacyjna gotowość jest planowana na początek 2022 r. – zapowiada przedstawiciel BGK.
– Z naszego badania wynika dość niska świadomość potrzeby realizowania projektów 4.0. Bez jej zwiększenia stworzymy dualny rynek przemysłowy. Część firm będzie się rozwijała. Ale będzie też grupa ze słabszymi wynikami, które będą miały coraz mniej klientów, a jednocześnie zostaną praktycznie odcięte od możliwości podejmowania inwestycji w przyszłości – przestrzega Mateusz Walewski. Większość firm, która zdecydowała się na inwestycje 4.0, pozytywnie ocenia efekty (najczęściej wskazywane pozytywne skutki to poprawa efektywności produkcji, pozyskiwanie nowych klientów na dotychczasowych rynkach i wchodzenie na nowe rynki).