Nic nowego. Tak w skrócie można streścić przebieg tegorocznych targów MWC w Barcelonie – największego święta mobilnych technologii na świecie. Wiemy już, że technologia ubieralna przestała być przyszłością, a stała się teraźniejszością. Wiemy też, że w modzie są smartfony 4K, a tradycyjne komórki wkrótce trafią na śmietnik historii. Wiemy też, że jedyną firmą, która może zagrozić absolutnej dominacji Samsunga na rynku mobilnym jest nieobecne w Barcelonie Apple.

Samsung triumfuje

Jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznych targów MWC wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że w Barcelonie swoistym „gwoździem programu” będzie prezentacja Samsunga. Koreański gigant nie potrafi jeszcze nadawać swoim produktom takiej marketingowej otoczki, jak Apple, ale z roku na rok radzi sobie coraz lepiej w tworzeniu „obiektów pożądania”.

W Barcelonie Koreańczycy wyłożyli na stół wszystkie swoje karty, czym kompletnie odwrócili uwagę od pozostałych wystawców. Na pierwszy ogień poszedł najnowszy smartfon Samsung Galaxy S5. Poprzedni flagowiec koreańskiego giganta rozszedł się na świecie w prawie 40 milionach egzemplarzy. Koreańczycy doszli więc do wniosku, że skoro coś sprzedaje się dobrze, to nie ma sensu specjalnie eksperymentować. S5 powiela więc większość rozwiązań i schematów swojego poprzednika, a zmiany są jedynie kosmetyczne. Najważniejsze z nich to tylni panel wykonany z prążkowanego tworzywa sztucznego, nieco lepszy wyświetlacz, możliwość nagrywania wideo w 4K, a także czytnik papilarny. S5 jest również wodoodporny – to z kolei ukłon w stronę Sony. Jak widać żeby stworzyć potencjalnie najpopularniejszego smartfona na świecie, wystarczy nie zepsuć tego, co było wcześniej, a przy tym bacznie obserwować konkurentów.

Spośród rywali Samsunga w Barcelonie najkorzystniej zaprezentowało się chyba Sony. Japoński koncern pokazał tu swojego flagowca – Xperię Z2 i można powiedzieć, że również poszedł drogą niewielkich ewolucyjnych zmian. Mamy więc nieco większy, bo 5,2-calowy wyświetlacz z nowym ekranem IPS wyposażonym w technologię Live Color LED, a także mocniejszymi podzespołami. W Hiszpanii Sony pochwaliło się także nowym tabletem Xperia Z2 Tablet, bodaj najsmuklejszym urządzeniem tej klasy na rynku (na tym polu wygrywa nawet z iPadem Air).

Jest jeszcze Nokia, która z jednej strony zaskoczyła, a z drugiej rozczarowała. Ziściły się marzenia fanów fińskiego producenta o smartfonach z Androidem. Nowa seria Nokia X to pierwszy (i spóźniony o kilka lat) krok Finów w stronę mobilnego systemu Google’a. Krok średnio udany, choćby z tego względu, że średniej klasy podzespoły Nokii X zwyczajnie nie radzą sobie z dość pamięciożernym Androidem. Czy eksperyment Nokii z Androidem będzie trwał dalej, a wkrótce system ten pojawi się również na topowych smartfonach? W obliczu rychłego przejęcia mobilnego oddziału Nokii przez Microsoft jest to raczej wątpliwe.

Kompletnie bezbarwnie w Barcelonie zaprezentowało się natomiast HTC. Dwa smartfony z średniej półki (Desire 610 oraz Desire 816) to zdecydowanie za mało, aby poprawić coraz trudniejszą rynkową sytuację tajwańskiego giganta. Zupełnie niezrozumiałe jest dlaczego po raz kolejny Tajwańczycy zrezygnowali z prezentacji swojego nowego flagowca na MWC (premiera HTC M8 odbędzie się 25 marca). Czy znów powtórzy się sytuacja z zeszłego roku, gdy znakomity HTC One pojawił się na rynku zbyt późno, aby nawiązać wyrównaną walkę ze smartfonem Samsunga? Niewykluczone.

Śmierć komórek?

Według danych firmy analitycznej Gartner z lutego br. w 2013 roku smartfony po raz pierwszy w historii wyprzedziły tradycyjne „komórki” pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy. Ten swoisty wyrok wydany na tzw. feature phone’y został potwierdzony również podczas tegorocznych targów w Barcelonie.

Wszystko za sprawą wysypu tanich smartfonów w cenie poniżej 50 dolarów. Firmą, która chce podbić ten nowy rynek, jest Mozilla. Twórcy popularnej przeglądarki internetowej otrząsnęli się już z zeszłorocznej porażki związanej z kompletnie nieudanym systemem Firefox OS i zamierzają wyprzedzić Nokię i Samsunga w walce o miano „króla tanich smartfonów”. Ma im w tym pomóc zrewidowana wersja swojego OS-a oraz telefon Alcatel One Touch Fire w cenie… 25 dolarów.

Nokia nie zamierza jednak zrezygnować z tak interesującego kawałka „smartfonowego tortu”. Na MWC 2014 Finowie zaprezentowali kolejne modele urządzeń ze swojej budżetowej serii Asha. Zobaczyliśmy między innymi Nokię Asha 500 w cenie zaledwie 69 dolarów.
O tym, że dni tradycyjnych „komórek” zostały policzone mogą świadczyć również dane z polskiego rynku, który dotychczas był uważany za jeden z bastionów „feature phone”. W Hiszpanii prezes Play Joergen Bang-Jensen oznajmił, że już 90 proc. telefonów sprzedawanych w jego sieci to smartfony.

Technologia ubieralna

W Barcelonie Samsung pokazał również, że chce być liderem wciąż raczkującej technologii ubieralnej. Zobaczyliśmy dwa nowe zegarki Galaxy Gear. Samsung prezentuje je zaledwie pół roku po premierze pierwszego Geara, a jednocześnie wprowadza jedną zasadniczą zmianę – wszechobecnego Androida zastępuje budujący swoją pozycję na rynku Tizen. Dla Google’a to dość mocny pstryczek w nos, a dla Tizena szansa, aby wypłynąć na szersze wody mobilnych systemów operacyjnych.

Trzecia – i bodaj najciekawsza – nowość od Samsunga, to opaska Gear Fit, która ma stanowić idealne uzupełnieni smartfona Galaxy S5 dla amatorów sportu i fanatyków aktywności fizycznej. Gear Fit zbiera całkiem przyzwoite recenzje. Nie brakuje nawet opinii, że jest to jedyny reprezentant technologii ubieralnej zaprezentowany w Barcelonie, który zasługuje na jakiekolwiek zainteresowanie ze strony rynku.

Pozostali przedstawiciele wereables raczej rozczarowali. Zarówno opaska Sony Core, Huwaei TalkBand B1 czy też takie wynalazki, jak Jawbone Up oraz Fitbit, wielkiej rynkowej furory raczej nie zrobią. Cechą wspólną dla większości ubieralnych gadżetów jest to, że póki co, są one jedynie mało funkcjonalnymi dodatkami. Dodatkami, które praktycznie w niczym nie zastępują nam smartfonów.

Wszystko wskazuje na to, że stagnacja na rynku technologii ubieralnej będzie trwać do momentu, w którym swój inteligentny zegarek zaprezentują Apple. Amerykański gigant zgodnie z tradycją na targach w Barcelonie się nie pojawił. Nie jest jednak tajemnicą, że już od wielu miesięcy Tim Cook i spółka intensywnie pracują nad urządzeniem, które na nowo miałoby zdefiniować pojęcie „technologii ubieralnej”. Wielka premiera iWatcha – bo tak miałby się nazywać inteligentny zegarek od Apple – może odbyć się już w czerwcu podczas deweloperskiej konferencji WWDC 2014. Czy tak, jak w przypadku iPoda i iPhone, amerykański gigant po raz kolejny będzie chciał pokazać konkurencji „jak to się robi”? Prawdopodobnie przekonamy się o tym jeszcze przed końcem tego roku.