Wprowadzone przez USA ograniczenia podkopują pozycję producenta, ale ciosy nie są śmiertelne.
Wprowadzone przez USA ograniczenia podkopują pozycję producenta, ale ciosy nie są śmiertelne.
Ostro atakowany przez Waszyngton chiński koncern technologiczny utrzymuje mocną pozycję w wyścigu o budowę sieci telekomunikacyjnej piątej generacji (5G). Z danych podawanych przez największych producentów infrastruktury dla nowej sieci wynika, że Huawei wciąż ma na koncie najwięcej, bo 91 kontraktów na wdrożenie 5G. Rywalizujące z nim firmy europejskie podpisały trochę mniej umów: 81 ma Ericsson, a 63 – Nokia.
Ponad połowę (47) kontraktów na 5G Chińczycy zawarli w Europie mimo wysiłków Stanów Zjednoczonych, ostrzegających natowskich sojuszników przed kooperacją z firmą uważaną w Waszyngtonie za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Ani Unia Europejska, ani związana z USA przez sojusz wywiadowczy Wielka Brytania nie zdecydowały się zatrzasnąć przed Huaweiem drzwi do swoich sieci 5G. To tym ważniejsze dla firmy z Shenzhen, że w Chinach rozwój nowej sieci hamuje epidemia koronawirusa, która doprowadziła już do wstrzymania przetargów na wdrażanie nowej technologii. Reuters informował o sześciu takich projektach.
Natomiast tego, jakie nowe trudności czekają chińską firmę w USA, dowiemy się w czwartek po spotkaniu przedstawicieli administracji prezydenta Donalda Trumpa poświęconym kwestii ograniczania eksportu technologii do Państwa Środka. Departament Handlu w maju 2019 r. wpisał Huaweia i kilkadziesiąt związanych z nim spółek z całego świata na czarną listę podmiotów, którym amerykańskie firmy nie mogą sprzedawać swoich podzespołów ani technologii.
Pod koniec 2019 r. przygotował zaś przepisy zaostrzające te restrykcje, ale w styczniu 2020 r. wycofał się z tego pomysłu. Jak podawał „Wall Street Journal”, poszło o sprzeciw Departamentu Obrony, który obawiał się uszczuplenia dochodów amerykańskich przedsiębiorstw, co z kolei ograniczyłoby ich budżety na badania i rozwój. Departament Handlu nie odpuścił jednak Huaweiowi. Według informacji Reutersa temat zaostrzenia kursu wobec giganta wróci na czwartkowym spotkaniu.
Niekoniecznie musi ono zaowocować nowymi restrykcjami. Stosunek prezydenta USA do kooperacji z Chinami ostatnio uległ zmianie. Dominująca narracja o Huaweiu jako firmie mogącej zagrozić bezpieczeństwu narodowemu już raz ustąpiła cieplejszemu wizerunkowi Chińczyków na szczycie G20 w Osace latem ubiegłego roku, choć nie na długo. W minionym tygodniu Trump znów zmienił ton i w tweetach oraz wypowiedziach przestrzegał, by obawy związane z bezpieczeństwem nie stały się pretekstem do utrudniania eksportu amerykańskich produktów. Krytykował w ten sposób pomysł zablokowania sprzedaży do Chin silników odrzutowych General Electric.
Nie jest jednak oczywiste, że zasady dobre dla samolotów w równym stopniu będą dotyczyły telekomunikacji. Wypowiedzi przedstawiciela Departamentu Stanu ds. cyberbezpieczeństwa Roberta Strayera sugerują coś wręcz przeciwnego. Gdy Donald Trump bronił eksportu silników, Robert Strayer nakłaniał Portugalię do korzystania z technologii 5G od Ericssona, Nokii albo Samsunga. Argumentował, że rozwiązania Huaweia nie są lepsze, za to niosą większe ryzyko.
Zanim Strayer zjawił się w Lizbonie, cios w chińską firmę wymierzył Departament Sprawiedliwości, składając w sądzie federalnym w Nowym Jorku akt oskarżenia z zarzutami wykradania tajemnic handlowych amerykańskich firm, i to we współpracy z objętymi sankcjami Iranem i Koreą Północną. Gigant z Shenzhen odparł, że to kolejna próba „zaszkodzenia reputacji Huawei i działalności firmy” i że oskarżenia „opierają się w dużej mierze na sporach cywilnych z ostatnich 20 lat, które zostały już wcześniej wyjaśnione, osądzone, a w niektórych przypadkach odrzucone przez sędziów federalnych i ławy przysięgłych”.
Odcięcie Huaweia od technologii zza oceanu – w tym rozwiązań Google’a dla smartfonów – odbija się na sprzedaży tych urządzeń. W 2018 r. Huawei odebrał Samsungowi sporą część komórkowego tortu. – Rok 2019 miał być tym, w którym Huawei zawalczy o pierwsze miejsce – podkreśla Mo Jia, analityk z firmy Canalys. – Wiedząc o tym, Samsung przygotował się na wojnę. Znacznie zwiększyło portfolio urządzeń i zszedł z marży operacyjnej – wskazuje. Ale do bitwy o tron nie doszło, bo umieszczenie Huaweia na amerykańskiej czarnej liście zdusiło sprzedaż jego smartfonów poza Chinami.
W efekcie choć firma z Shenzhen w 2019 r. wypracowała wzrost – według Canalys z 14,8 do 17,6 proc. udziału w rynku – to pozostała daleko za liderem. Południowokoreański koncern dostarczył bowiem 21,8 proc. smartfonów, jakie trafiły do sklepów na świecie. Skutek restrykcji był najsilniejszy w ostatnim kwartale, gdy Huawei zanotował siedmioprocentowy spadek – pierwszy od dwóch lat.
Szczególnie zaznaczyło się to w Europie: w Niemczech i we Francji spadek dostaw przekroczył 40 proc. i w rezultacie chiński gigant miał w tych krajach odpowiednio 13 proc. i 11 proc. udziału w rynku. Wyniki I kw. 2020 r. dla wszystkich producentów mogą być gorsze od planowanych ze względu na skutki epidemii koronawirusa. Przy czym chińskie firmy, w tym Huawei, odczują je najsilniej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama