W styczniu tego roku Liu Rong usunął pacjentowi zrazik wątrobowy. Nie byłoby w tej operacji nic niezwykłego, gdyby nie to, że chirurg przebywał w siedzibie firmy telekomunikacyjnej China Unicom, a pacjent znajdował się 50 km dalej, na Uniwersytecie Medycznym prowincji Fujian. Zabieg trwał godzinę, a świnka, której usunięto fragment wątroby, wybudziła się po pół godzinie. Była to pierwsza na świecie zdalna operacja z wykorzystaniem robota i sieci komórkowej 5G.
ikona lupy />
DGP
Od końca ubiegłego wieku nowe generacje w telekomunikacji nadchodzą mniej więcej co 10 lat. Każda przynosi coś nowego. W latach 80. analogowa telefonia komórkowa umożliwiała tylko rozmowy, potem doszły wiadomości SMS, które dziś odchodzą do lamusa, bo na coraz szerszą skalę wykorzystujemy do komunikacji mobilny transfer danych. Robimy to z takim zapałem, że za kilka lat obecna sieć nie da rady obsłużyć generowanego ruchu. Z raportu, jaki Instytut Łączności przygotował dla Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, wynika, że średnie zużycie danych w mobilnym internecie wzrośnie do 2025 r. prawie 25-krotnie. Dziś każdy posiadacz karty SIM co miesiąc wykorzystuje przeciętnie 3,5 GB, za sześć lat będzie to 85 GB.
Rozwiązać ten problem ma sieć 5G. Tak jak jej szybkość umożliwi zdalne operacje, tak znacznie większa niż w 4G przepustowość sprawi, że do sieci będzie mogło być „podpiętych” więcej urządzeń. Dzięki temu łączność mobilna znajdzie większe zastosowanie w przemyśle, rolnictwie, usługach – wszędzie tam, gdzie można usprawnić i ułatwić pracę z wykorzystaniem internetu rzeczy (IoT – Internet of Things), czyli maszyn, które porozumiewają się między sobą. Niezapychające się połączenia z niedostrzegalnym opóźnieniem posłużą też np. autonomicznym samochodom, których sznur będzie mógł się zatrzymać niemal jednocześnie, w reakcji na nagłe hamowanie jadącego na czele.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Ponieważ sieć 5G zapewne zdominuje naszą gospodarkę i życie, to korzystanie z niej niesie większe ryzyko. Kto będzie kontrolował 5G, ten będzie mógł sterować naszym przemysłem i tempem rozwoju. Kto zhakuje 5G, ten narazi na paraliż firmy, miasta, a nawet całe państwo. Dlatego od wielu miesięcy toczy się dyskusja, czy z wdrażania nowej technologii należy wykluczyć – jak chce Waszyngton – chiński koncern Huawei. Ten gigant sprzedaje najwięcej sprzętu do budowy sieci 5G, a choć wysuwane przez USA oskarżenia o jego współpracę z pekińskim rządem nie zostały udowodnione, to jednak budzą niepokój.
Polska ani Unia Europejska nie rozwiązały jeszcze tego dylematu, ale nasz rząd zaproponował Komisji Europejskiej położenie nacisku na dywersyfikację dostawców 5G. Jak stwierdził w rozmowie z DGP Karol Okoński, wiceminister cyfryzacji i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, „pozytywnym aspektem zamieszania z Huawei jest dowartościowanie tematów związanych z cyberbezpieczeństwem: zarówno w kwestiach technicznych, jak i ryzyka uzależniania się od jednego dostawcy”.
5G jest u nas dopiero w fazie testów. Ale zgodnie z unijnym planem do końca przyszłego roku łączność mobilna piątej generacji powinna już na całego działać w jednym polskim mieście. A do 2025 r. mają nią być pokryte wszystkie główne szlaki transportowe. Ministerstwo Cyfryzacji podaje, że dzięki nowym technologiom i usługom produkt krajowy brutto po wprowadzeniu 5G może wzrosnąć o blisko 140 mld zł.