Politycy Lewicy zaproponowali wprowadzenie nowego podatku od pustostanów, który miałby poprawić sytuację mieszkaniową w kraju. Właściciele mieszkań niewykorzystywanych do wynajmu byliby zobowiązani do płacenia tej opłaty, a środki zebrane w ten sposób miałyby wesprzeć budowę tanich mieszkań przez samorządy - donosi Biznes Info.

Chociaż pomysł ten zyskał pewne zainteresowanie, Katarzyna Kuniewicz, ekspertka ds. rynku mieszkaniowego i szefowa Otodom Analytics, wskazuje na istotne wątpliwości dotyczące jego skuteczności.

Według Kuniewicz większość mieszkań zakupionych w Polsce z myślą o wynajmie już funkcjonuje na rynku. Polacy od 2016 roku inwestowali w nieruchomości, a te lokale są obecnie wynajmowane. Zdaniem ekspertki, kluczowy problem z propozycją podatku od pustostanów polega na tym, że autorzy projektu założyli, iż istnieje duża liczba niewynajmowanych mieszkań w większych miastach, co może okazać się błędnym wnioskiem.

„Propozycja podatku od pustostanów opiera się na przekonaniu, że w dużych miastach jest wiele mieszkań, które nie są wynajmowane. Uważam, że to założenie może zostać zweryfikowane negatywnie” – ocenia Kuniewicz w rozmowie z portalem BiznesINFO. Przypomina także, że pomysł podatku pojawił się po badaniu GUS z 2021 roku, które oszacowało liczbę pustostanów w Polsce na 1,8 mln.

Jednak, jak zauważa ekspertka, te dane mogą być mylące. „Koncentracja pustostanów występuje głównie w regionach, które się wyludniają, a nie w dużych miastach” – dodaje. Innym źródłem nieużywanych nieruchomości są wakacyjne mieszkania i domy, często zlokalizowane w górach czy nad morzem, a nie w aglomeracjach miejskich, gdzie rzeczywiście brakuje mieszkań.

Pomimo tych wątpliwości, pomysł wprowadzenia podatku od pustostanów może wywołać debatę na temat dostępności mieszkań w Polsce oraz sposobów na zwiększenie liczby lokali na wynajem. Zanim jednak zostanie wprowadzony w życie, konieczne będzie dokładniejsze zbadanie, gdzie rzeczywiście znajdują się puste nieruchomości i jak skutecznie rozwiązać problem braku mieszkań w najbardziej zaludnionych częściach kraju.