Osobom stawiającym czy remontującym domy sprzyja stagnacja cen materiałów budowlanych. Gorzej z kosztami wykonawstwa.
Tegoroczny szczyt sezonu budowlano-remontowego przyniósł kolejną podwyżkę cen wykonawstwa. Za pomoc specjalistów trzeba zapłacić o kilka procent więcej niż przed rokiem.
– Z naszych szacunków wynika, że tego lata koszty takich usług wzrosły średnio o ok. 5 proc. Budowlańców, szczególnie z doświadczeniem, nie przybywa. Do tego oferujący takie usługi rozszerzają je np. o kompleksowe zakupy materiałów czy projektowanie. Wzrost stawek pokrywa związane z tym dodatkowe koszty – informuje Marcin Gajewski, współwłaściciel serwisu internetowego Kalkulatory Budowlane, który monitoruje stawki na bazie ofert i zapytań, także anonimowych, od około 100 firm.
Te szacunki potwierdzają informacje zbierane przez portal Wielkiebudowanie.pl. Porównanie cen usług wykończenia i budowlanych w skali kraju wskazuje, że w maju tego roku były one łącznie wyższe o 4,9 proc. niż rok wcześniej. O kilkanaście procent wzrosły koszty ocieplenia ścian zewnętrznych oraz murowania elewacji. Nieliczne spadki nie były większe niż kilka procent. Najmocniej – o 3,7 proc. – spadła cena montażu więźby dachowej. Według danych portalu w 2015 r. średnie ceny usług wzrosły o niemal 4 proc. Był to najwyższy wzrost od 2012 r., kiedy budownictwo napędzała organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej.
– Z rynku płynie do nas wyraźny komunikat, że mamy do czynienia z rynkiem wykonawcy – wskazuje Mirosław Lubarski z zarządu Grupy PSB prowadzącej sieć marketów PSB Mrówka oraz składów budowlanych.
Rosnące stawki to efekt przede wszystkim braku specjalistów, z których wielu wyemigrowało, i podnoszenia cen przez najbardziej doświadczone oraz poszukiwane ekipy.
– Ludzi jest mniej, a dobre ekipy kosztują o nawet 20––30 proc. więcej, niż wynosi średnia na lokalnym rynku. W ich przypadku przy budowie domu trzeba czekać w kolejce nawet dwa lata – mówi szef jednego z dużych składów budowlanych w Warszawie.
/>
Pocieszeniem dla remontujących i budujących mogą być ceny materiałów budowlanych. Dane Grupy PSB wskazują, że w tym roku są one średnio o zaledwie 0,5 proc. wyższe niż w I półroczu 2015 r. Cenowej stagnacji nie poddają się jedynie materiały ścienne, m.in. bloczki silikatowe, które drożeją z powodu większego popytu po podwyższeniu norm akustycznych dla budownictwa wielorodzinnego, oraz narzędzia i maszyny. Ich ceny rosną w związku z osłabieniem złotego, a sprzęt ten jest w dużej części importowany. W ubiegłym roku ceny materiałów budowlanych spadły średnio o 1,1 proc. To skutek ogromnej konkurencji wśród producentów i dostawców oraz małego popytu na towary pod nowe inwestycje.
– Choć rośnie liczba pozwoleń na indywidualne budowy domów, nie przekłada się to na rzeczywiste zwiększenie realizowanych inwestycji i większą sprzedaż na ich potrzeby. Popyt jest wciąż zbyt słaby, aby doszło do wyraźniejszych i szerszych podwyżek. Także w segmencie dużych inwestycji poza wielorodzinnym budownictwem mieszkaniowym nie widać ożywienia – wskazuje Mirosław Lubarski.
O nie najlepszej sytuacji na rynku mogą świadczyć dane o dynamice produkcji budowlano-montażowej. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2016 r. była ona 12,5 proc. niższa niż rok wcześniej. Przedstawiciel Grupy PSB dodaje, że dobrze zachowuje się za to segment remontów. Tu wydatki rosną w tempie przekraczającym 10 proc.
– Po dobrych sprzedażowo styczniu i lutym popyt na materiały w hurcie przestał rosnąć. Poza mieszkaniówką w pozostałych sektorach panuje stagnacja. Liczymy, że druga połowa roku pod względem sprzedaży będzie lepsza. Spodziewamy się, że po wejściu w życie w końcu lipca nowych przepisów o zamówieniach publicznych ruszą w końcu przetargi publiczne, przede wszystkim te współfinansowane z bieżącego budżetu Unii Europejskiej – ocenia Michał Adamiuk, prezes 3W Dystrybucja Budowlana.
Dodaje, że w wypadku hurtu marże w dystrybucji materiałów budowlanych są na tak niskim poziomie, że po odliczeniu wszystkich kosztów prowadzenia biznesu osiągnięcie ostatecznej rentowności netto na poziomie maksymalnie 2 proc., czyli na granicy opłacalności, jest bardzo dobrym wynikiem.
– W segmencie DIY („zrób to sam” – red.) marże są lepsze. Tu średnia rentowność netto wynosi około 5–6 proc. – wskazuje.
Z analizy przygotowanej dla DGP przez Euler Hermes, firmę ubezpieczającą należności, kondycja hurtowni budowalnych faktycznie nie jest najlepsza. W I półroczu upadło sześć takich podmiotów wobec 11 rok wcześniej. W tym segmencie nieprzeterminowane należności od kupujących wynoszą obecnie 62 proc. ogółu należności, co oznacza wzrost o zaledwie 2 pkt proc. wobec tego samego okresu 2015 r.
– Poprawa w spływie należności jest minimalna. Hurt budowlany nadal oznacza zgodę na świadome kredytowanie odbiorców długo po wyznaczonym im terminie płatności. Obecnie średni okres oczekiwania na należności wynosi w hurcie budowlanym 80 dni, z czego 38 dni to średnie opóźnienie w spłacie po wyznaczonym terminie – wskazują specjaliści Euler Hermes. Spadek liczby upadłości w tej branży wiążą raczej z postępującą koncentracją rynku.