Od przyszłego miesiąca zwiększą się dopłaty do czynszu za najem mieszkania. Skorzysta z tego jedynie niecałe 3 tys. rodzin. Po 4,5 roku istnienia programu przystąpiło do niego zaledwie kilkadziesiąt gmin.

W podpisanej kilka dni temu przez prezydenta ustawie o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe – oprócz Bezpiecznego kredytu 2 proc. – zawarto również zmiany w Mieszkaniu na start. Funkcjonujący od 2019 r. program przewiduje dopłaty do czynszu najmu mieszkań nowo wybudowanych lub oddanych do użytkowania po rewitalizacji. Wraz z wejściem w życie nowych przepisów (30 dni od dnia ogłoszenia) beneficjenci, którym podniesiono kwotę czynszu, podczas corocznej weryfikacji będą mogli liczyć na wzrost otrzymywanej pomocy. Kwota ulegnie podwyższeniu maksymalnie o wartość inflacji.

Ograniczona dostępność

Po 4,5 roku funkcjonowania programu „Mieszkanie na start” jedynie 37 gmin (z ponad 2,4 tys. gmin w Polsce) podpisało umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK) w sprawie stosowania dopłat. W gronie beneficjentów znaleźli się m.in. mieszkańcy Krakowa, Torunia, Konina czy Białej Podlaskiej. Jak ustalił DGP, według najnowszych danych w całej Polsce z dopłat do czynszu korzysta 2789 gospodarstw domowych – średnio mogą liczyć na niecałe 285 zł miesięcznie. Ministerstwo Rozwoju i Technologii uznaje te liczby za sukces. „Trudno mówić o małej dostępności programu” – twierdzi resort, podkreślając, że „instrument jest odpowiednio ukierunkowany i nie rozważa się wprowadzenia zmian, które kierowałyby środki publiczne do osób dobrze sytuowanych”.

Pierwotne oczekiwania ustawodawcy w zakresie dostępności programu były dużo większe. Gdy w 2019 r. ustawa wchodziła w życie, maksymalny limit rocznych wydatków budżetowych, które mogły zasilić Fundusz Dopłat z przeznaczeniem na sfinansowanie wypłaty dopłat, zwiększał się skokowo – w pierwszym roku wyniósł 400 mln zł, a w kolejnym roku podwoił się. W 2021 r. osiągnął poziom 1,2 mld zł, a rok później 1,6 mld zł. Od 2023 r. limit ten wynosi 2 mld zł. W rzeczywistości roczne sumy dopłat do tego rzędu kwot nawet się nie zbliżyły. Z tego też powodu w ustawie podpisanej we wtorek przez prezydenta zdecydowano się obniżyć maksymalny próg wydatków, który od 2024 r. będzie wynosić jedną czwartą obecnego limitu – 500 mln zł. Jak argumentowano w ocenie skutków regulacji, na koniec 2022 r. kwota dopłat do czynszów wypłacona na rzecz najemców wyniosła 9,9 mln zł, z czego 5,8 mln zł dotyczyło wypłat dokonanych tylko w ubiegłym roku. Z kolei przez pierwsze trzy miesiące 2023 r. BGK na dopłaty przeznaczył 2,34 mln zł.

Ostrożne samorządy

Dlaczego większość gmin nie decyduje się przystąpić do Mieszkania na start? – Program nie jest zły, ale nie do końca uwzględnia specyfikę funkcjonowania samorządów, a także oczekiwania inwestorów i najemców. Jeśli z programu korzysta jedynie niecałe 2,8 tys. gospodarstw domowych, to jest to bardzo mało – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich (ZMP).

Jak tłumaczy, gminy niechętnie uczestniczą w tego rodzaju przedsięwzięciach, głównie z powodów ekonomicznych – nie tylko koordynują program, do czego muszą zaangażować urzędników, ale przede wszystkim muszą zagwarantować doprowadzenie do nowo budowanego bloku infrastrukturę (droga, kanalizacja, komunikacja miejska itd.). – W obliczu gigantycznego problemu samorządów z finansowaniem działalności bieżącej trudno realizować kolejne inwestycje. Szczególnie że w kwestii polityki mieszkaniowej priorytetem dla samorządów jest powiększanie i remont zasobów komunalnych. I to nie jest kwestia tego, że gminy „wolą” to robić. Po prostu „muszą”, wydając na to nawet niewielkie wolne środki, bo budynki są często w bardzo złym stanie – podkreśla Marek Wójcik.

MRiT w odpowiedzi na nasze pytania podkreśla, że „obecnie strona samorządowa nie zgłasza zastrzeżeń do zasad stosowania dopłat do czynszu, ponieważ resort stara się na bieżąco dostosowywać przepisy do zmieniającego się otoczenia makroekonomicznego”. Przedstawiciel ZMP widzi jednak pole do ewentualnych zmian w ustawie. – Gdyby kryteria programu zostały uelastycznione, chociażby dzięki złagodzeniu kryteriów dopłat, mógłby on działać szerzej, w oparciu o różne źródła finansowania, nie tylko dopłaty z BGK. Wtedy więcej gmin mogłoby sobie pozwolić na dołączenie do programu – ocenia Marek Wójcik. ©℗