Władze miasta planują stworzenie na obrzeżach nowej dzielnicy dla 100 tys. mieszkańców ze 150-metrowymi drapaczami chmur. Protestują właściciele działającego tam biznesu.
Władze miasta planują stworzenie na obrzeżach nowej dzielnicy dla 100 tys. mieszkańców ze 150-metrowymi drapaczami chmur. Protestują właściciele działającego tam biznesu.
Chaotycznie rozwijające się w ostatnich latach miasto chce wreszcie stworzyć nowoczesną dzielnicę z dobrze zaplanowaną tkanką. Ma powstać na terenie Płaszowa i Rybitw, w południowej części Krakowa. Opracowany przez ratusz plan zagospodarowania przestrzennego o nazwie Nowe Miasto przewiduje, że na obszarze o pow. 677 ha ma dominować zabudowa mieszkaniowa. Przewidziano też biurowce, parki, usługi publiczne i nowe ulice wraz z liniami tramwajowymi. W przypadku 20 budynków dopuszczalna wysokość ma osiągać 150 m. Według projektantów wysokościowce nie przytłoczą staromiejskiej zabudowy Krakowa, bo będą od niej oddalone o ok. 7–8 km.
Plan stworzenia dzielnicy ma poparcie dużej części mieszkańców, ale za to ostro protestują właściciele firm, które mają siedzibę na terenie objętym szykowanymi inwestycjami. Działa tam kilkadziesiąt przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych, które w ostatnich latach sporo zainwestowały. Uchwalenie planu nie będzie oznaczać wprawdzie, że muszą wynieść się z dnia na dzień. W praktyce dojdzie do tego po pewnym czasie. Od razu zablokowany zostanie zaś ich rozwój. Zapowiadają zgłaszanie roszczeń wobec miasta. Ich łączna wartość może wynieść od kilkuset milionów do ponad miliarda złotych.
Przedsiębiorcy podkreślają, że obowiązujący od 2013 r. dla tego rejonu plan zagospodarowania dopuszcza działalność przemysłowo-usługową. Protestują m.in. Kolejowe Zakłady Nawierzchniowe Bieżanów, jeden z trzech dostawców rozjazdów kolejowych, produkujący też specjalistyczne wagony do przewożenia torów. Zatrudniają 350 osób. Władze boją się nawet upadłości spółki. – Ten plan radykalnie zmienia układ komunikacji. Przez środek naszej hali miasto zaplanowało dwupasmową drogę z linią tramwajową, czyli kluczową trasę obsługującą nową dzielnicę. Miasto w każdym momencie może wystąpić o zezwolenie na realizację inwestycji drogowej dla tej arterii. Wydanie dokumentu automatycznie nas wywłaszcza – mówi Remigiusz Tytuła, rzecznik KZN Bieżanów. Dodaje, że inna ulica przewidziana przez miasto odetnie bocznicę kolejową prowadzącą do zakładu. – Całkowicie zablokowany zostanie nasz rozwój. W halach mamy ciężkie maszyny, które są usadowione na oddzielnych fundamentach. Na takie instalacje musimy występować o oddzielne pozwolenie budowlane. Jeśli będziemy chcieli kupić sobie nową maszynę, to nie dostaniemy na nią zgody – dodaje.
Innym problemem może być podejście banków, które po przyjęciu planu mogą nie wydawać zgody na nowe kredyty. Firma twierdzi, że miasto nie konsultuje z przedsiębiorcami zmian. W czasie obowiązkowych konsultacji odrzucono zaś 99 proc. zgłaszanych uwag. Według wstępnych zapowiedzi KZN Bieżanów w przypadku przyjęcia planu będzie się domagać od miasta 150–200 mln zł odszkodowania
Protestuje też Ateneum, jeden z największych w Polsce dystrybutorów książek, gier planszowych i zabawek. W tej części Krakowa ma hale, z których towar rozwożony jest na cały kraj. – Spółka otrzymała w marcu prawomocne pozwolenie na budowę hali, która jest potrzebna w związku z rozwojem. Jednak miasto teraz planuje w narożniku tego budynku skrzyżowanie dróg zbiorczych. W nowym planie znaczną część naszego terenu zajmą ulice i tereny zielone. Chcieliśmy tu sukcesywnie się rozbudowywać, ale bez rozwoju istnienie na tym obszarze nie ma sensu – mówi Andrzej Wilk z Ateneum. Dodaje, że okresowo pracuje tam nawet 700 osób. Firma będzie się domagać od miasta przynajmniej kilkudziesięciu milionów złotych.
O podobną kwotę chce walczyć też farmaceutyczna Amara, która zatrudnia 330 osób. Wytwarza tam półprodukty, które trafiają do aptek i hurtowni. Część obiektów powstała w 2016 r. Magdalena Bogucka, prezes Amary, w rozmowie z „Gazetą Krakowską” mówiła, że wejście w życie nowego planu zagospodarowania de facto oznacza, iż spółka nie będzie mogła prowadzić działalności.
W tym rejonie działa jeszcze wiele innych firm – np. producent robotów dla logistyki, zakład wytwarzający aluminiowe elementy wykończenia oraz liczne hurtownie i magazyny.
Liczne zastrzeżenia wobec planu Nowego Miasta zgłosiła także spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, która zarządza pobliską, mocno obłożoną linią Kraków–Rzeszów. Kolejarze boją się m.in. o to, czy nowe inwestycje nie przekreślą planowanej budowy nowej linii Kraków Bieżanów–Kraków Lubocza.
Emilia Król z biura prasowego krakowskiego ratusza informuje, że w czasie prac nad planem zastępca prezydenta miasta Jerzy Muzyk wskazywał „alternatywne lokalizacje do prowadzenia działalności gospodarczej na terenie Krakowa, tj. w innym strategicznym projekcie miejskim – Nowej Hucie Przyszłości”. Na tym ostatnim terenie miasto chce skupić działalność przemysłową.
Ratusz przyznaje, że trzeba liczyć się z wypłatą odszkodowań dla firm, które będą musiały się wyprowadzić z terenu przeznaczonego pod zabudowę mieszkaniową. Miasto zarzeka się jednak, że budowa nowej linii kolejowej Kraków Bieżanów–Kraków Lubocza będzie możliwa. Linia ma powstać w tunelu. Urzędnicy twierdzą, że jeśli wziąć pod uwagę skalę i rangę nowej dzielnicy Krakowa, jej realizacja jest zaplanowana na dekady. „W pierwszej kolejności miasto będzie zapewniało realizację układu komunikacyjnego, sukcesywnie w zależności od rangi, na kanwie którego będą mogły powstawać kolejne kwartały zabudowy” – informują władze. Jesienią planem Nowego Miasta zajmą się radni Krakowa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama