Niektóre z rozwiązań zawartych w małej noweli prawa budowlanego uchwalonej przez Sejm 15 stycznia 2015 r. należy uznać za chybione. Takie stanowisko przedstawiła Izba Architektów Rzeczypospolitej Polskiej.
Ustawie obecnie procedowana jest w Senacie. Jej zasadniczy cel – jak podkreślają projektodawcy – to uproszczenie i skrócenie procedury budowlanej. Powyższe osiągnięte ma zostać przez zniesienie wymogu uzyskiwania decyzji o pozwoleniu na budowę w odniesieniu do budowy i przebudowy budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których obszar oddziaływania mieści się w całości na działce lub działkach, na których zostały zaprojektowane.
Specprocedura
W ocenie Izby Architektów istnieje ryzyko, że założony przez ustawodawcę cel nie zostanie osiągnięty. Jej zdaniem zamiast oczekiwanego uproszczenia i odformalizowania procesu inwestycyjnego rozbudowuje się zabałaganione dziś prawo budowlane, o następną specprocedurę zgłoszeń w stosunku do zabudowy jednorodzinnej, która nie daje należytych gwarancji stabilności prawnej w znacznym segmencie rynku inwestycyjnego.
Skąd taki wniosek? W ocenie architektów zaproponowane zmiany w prawie są cząstkowe i nie dotykają istotnych źródeł barier w procesie inwestycyjnym i zostały zbudowane na fałszywych założeniach.
„Pierwszym z nich jest teza, że barierą w procesie inwestycyjnym (szczególnie dotkliwą w wypadku inwestycji małych) jest procedura administracyjna pozwolenia na budowę. Mija się to całkowicie z rzeczywistością – w wypadku zabudowy jednorodzinnej dane statystyczne wyraźnie wskazują, że średni czas pozwolenia na budowę to 34 dni, gdy tymczasem procedura zgłoszenia ma termin 30 dni” – argumentuje w swym piśmie do Senatu Izba Architektów.
W stanowisku zaznaczono, że nie od dziś wiadomo, iż prawdziwe bariery leżą w procesie przygotowania dokumentacji projektowej, a ich przyczyny tkwią w ułomnym procesie tłumaczenia regulacji i decyzji planistycznych na techniczny język materii inwestycyjnej.
Wbrew TK
Drugim błędnym założeniem jest teza, że gdy obszar oddziaływania obiektu będzie ograniczony do granic działki, nie będzie stron postępowania. „Obiekt budowlany oddziałuje zawsze, a tylko dla części tych oddziaływań daje się wyznaczyć precyzyjne granice geometryczne. Wyznaczenie takich granic nie daje gwarancji, że obiekt nie wpłynie na otoczenie w stopniu pozwalającym wyłączyć strony z postępowania. Postępowanie takie powinno się odbywać co do zasady” – twierdzą architekci. Zdaniem izby powyższe rozwiązanie stanowić może obejście wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 20 kwietnia 2011 r. (sygn. akt. Kp 7/09). Sędziowie badali wtedy zgodność z ustawą zasadniczą nowelizacji prawa budowlanego, która znosiła co do zasady instytucję pozwolenia na budowę w procesie budowlanym, ustanawiając w zamian obowiązek zgłoszenia i rejestracji budowy. Architekci zwracają uwagę, że w wyroku tym podkreślono, iż zgłoszenie zamiast pozwoleń (w tym również dla domów jednorodzinnych) nie chroni wystarczająco interesu publicznego i nie daje wystarczających gwarancji stronom i potencjalnym stronom procesu inwestycyjnego.
Według izby gdyby zaproponowane przepisy weszły w życie i domy jednorodzinne można byłoby wznosić na podstawie zgłoszenia, doszłoby do odejścia od podstawowej zasady prawa budowlanego, że podstawowym trybem udzielania pozwolenia na budowę jest decyzja administracyjna.
„Trudno w tej sytuacji mówić o zgłoszeniu jako wyjątku od prostej i czytelnej zasady, która ma stać na straży ładu przestrzennego i interesów stron, bowiem do czynienia mamy raczej z wydzieleniem znacznej przestrzeni inwestycyjnej do odrębnego trybu postępowania” – czytamy w stanowisku.
Zmiany w prawie budowlanym od 2015 r. GazetaPrawna.pl