Najwyższe średnie ceny mieszkań notowane są w Warszawie, Gdańsku i Krakowie, stawki na rynku pierwotnym w tych miastach już przebiły pułap 10 tys. zł za mkw - wskazał ekspert Metrohouse Marcin Jańczuk. Dodał, że ponad 1/3 transakcji dotyczy mniejszych lokali, służących jako lokata kapitału.
Według Jańczuka, o ile wiele branż odczuło dość dramatycznie wpływ pandemii na prowadzony biznes, to zaistniała sytuacja skłoniła wielu Polaków do inwestowania swoich nadwyżek finansowych w branży mieszkaniowej.
"Z najnowszych danych raportu Barometr Metrohouse i Gold Finance za II kw. br. wynika, że trend inwestycyjny nie słabnie. Nadal co trzeci zakup na rynku mieszkaniowym jest dokonywany nie po to, by zaspokajać własne potrzeby, ale by znaleźć bezpieczne miejsce dla swoich oszczędności" - podał.
Jak dodał, zainteresowaniem cieszą się zwłaszcza niewielkie mieszkania 35-45 m kw., które niejednokrotnie kupowane są za gotówkę. "Udział małych mieszkań w transakcjach wynosi 36 proc., drugie w zastawieniu są nieco większe mieszkania o metrażu 50-65 m kw., które cieszą się zainteresowaniem 29 proc. nabywców.
Wskazał, że coraz więcej transakcji ma charakter inwestycyjny, a nabywcy przeznaczają na to przeciętnie 358 tys. zł.
Bazując na najnowszych danych z Barometru, ekspert wskazał, że duży popyt na mieszkania, w połączeniu z rosnącymi cenami materiałów budowlanych i wykończeniowych oraz wzrastającymi kosztami robocizny i rosnącą inflacją, znajduje swoje odzwierciedlenie w rekordowo wysokich cenach mieszkań.
"W skali roku wzrosty cen w niektórych miastach przekroczyły 10 proc. Na rynku pierwotnym średnie stawki powyżej 10 tys. zł za m kw. są już nie tylko obecne w Warszawie, ale również w Gdańsku i Krakowie" - podał.
Dodał, że w Warszawie po raz pierwszy w historii średnie ceny przekroczyły 11 tys. zł za m kw. "Analizując wzrosty cen rok do roku widać, że to właśnie w stolicy ceny wzrosły najbardziej w stosunku do pierwszego pandemicznego kwartału zeszłego roku. Różnica wynosi 11,4 proc." - wskazał.
Według Jańczuka, poza mieszkaniami, które już od dłuższego czasu cieszyły się zainteresowaniem inwestorów, z oferty bardzo szybko znikają działki budowlane, a także rekreacyjne. "Zwiększony popyt w ostatnim czasie widoczny jest także na rynku domów" - zauważył.