Obowiązujące regulacje o charakterystyce energetycznej nie zawsze są respektowane. Branża liczy na to, że zmieni to nowelizacja ustawy z 2014 r. o charakterystyce energetycznej budynków (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 213 ze zm.), którą resort rozwoju wpisał ostatnio do wykazu prac legislacyjnych rządu.

Zastrzeżenia do stosowania istniejących rozwiązań ma Danuta Paginowska, rzeczoznawca budowlany z Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. – Zapisy art. 3 ustawy nie są respektowane np. przez notariuszy, którzy mimo obowiązku posiadania świadectwa charakterystyki energetycznej mieszkania, budynku, lokalu przy każdym zbyciu lub wynajmie swobodnie sporządzają umowy, gdy takiego dokumentu nie ma – zaznacza.
Wylicza kolejne nieprawidłowości, np. to, że obowiązkowe przeglądy budynków opierają się wyłącznie na regulacjach prawa budowlanego i nie realizują zapisów innych ustaw w tym zakresie. Dodaje, że obowiązku sporządzania i umieszczania w widocznym miejscu świadectw charakterystyki energetycznej nie wypełnia wielu zarządców obiektów publicznych o powierzchni powyżej 250 mkw., w których obsługuje się interesantów.
Wojciech Gwizdak, sekretarz Krajowej Rady Izby Architektów RP, wskazuje, że nie znamy jeszcze projektu ustawy, a tylko zapowiedzi, cele i przyjęte założenia. – Z listy zapowiadanych zagadnień wyłania się obraz nowych rozwiązań, które będą niestety bardziej skomplikowane i bardziej czasochłonne dla wszystkich uczestników procesu budowlanego. Czeka nas więcej procedur, więcej dokumentów, więcej kontroli. Otwartym więc pytaniem zawsze pozostaje, czy są one niezbędne w proponowanym kształcie – akcentuje.
Za pozytyw uznaje zapowiadaną elektronizację funkcjonowania świadectw energetycznych, co wpisuje się w cyfryzację procesu budowlanego realizowanego przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. – Interesujące mogą być również zmiany przepisów dotyczące termo-modernizacji – wymienia. W jego ocenie na plus należy uznać też walkę z lokalnym zanieczyszczeniem powietrza.
Na inny aspekt sprawy zwraca uwagę Danuta Paginowska. – Może nie powinniśmy wymagać coraz bardziej izolowanych ścian, okien, drzwi, które nawet z najlepszymi parametrami fizycznymi nie sprawią, że ciepło z budynku z ludźmi ogrzanego do +20 st. C nie będzie przenikało na drugą stronę? – zastanawia się.
Zaznacza, że w naszych warunkach zawsze niezbędna jest dostawa energii, czyli rezygnacja z zeroenergetyczności. – Obszar UE nie jest jednorodny pod względem klimatu i Polska ma niestety krótkie lato. Okres wiosny to częste zmiany przegrzewania i niedogrzewania pomieszczeń. Okres zimowy, kilkumiesięczny, to spore wyzwanie energetyczne – zaznacza.
Dodaje, że obliczeniowe temperatury zewnętrzne dla Polski to −18 st. C lub −20 st. C. Oznacza to, że w naszym kraju od wieków stosuje się systemy ogrzewania, podczas gdy np. w krajach basenu Morza Śródziemnego buduje się budynki bez instalacji grzewczych lub wyłącznie z kominkami dogrzewającymi.
– Zamiast nakazywać budowanie w Polsce coraz droższych budynków, lepiej zastosować certyfikaty ekologiczne, które znacząco wpływają na podwyższenie wartości obiektu, co ma też znaczenie w obrocie nieruchomościami – sugeruje Danuta Paginowska. Dodaje, że są one coraz częściej stosowane w krajach UE w przypadku budynków, które nie odpowiadają zakresowi świadectw charakterystyki energetycznej.