Podstawowe zasady ochrony środowiska są wspólne. Polityka Unii w tej dziedzinie uwzględnia jednak różnorodność sytuacji i prawa w poszczególnych regionach – uznał Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu
Trybunał Sprawiedliwości UE zajął się możliwością obciążenia właściciela skażonej chemicznie nieruchomości kosztami rekultywacji. Została ona dokonana przez lokalne władze publiczne, na wniosek włoskiego naczelnego sądu administracyjnego. W Toskanii trzy prywatne spółki zostały właścicielkami działek na skażonym trzydzieści i pięćdziesiąt lat wcześniej terenie. Zniszczenia spowodował przemysł chemiczny produkujący środki owadobójcze i chwastobójcze. Dwadzieścia lat temu ziemię oczyszczono, ale niewystarczająco. Dlatego zatrute nieruchomości zostały uznane piętnaście lat temu za obszar o szczególnym znaczeniu narodowym. Stało się tak po to, by można je było rekultywować ze środków publicznych. Jednak siedem lat temu lokalne dyrekcje włoskiego ministerstwa środowiska wydały decyzje nakazujące aktualnym właścicielom działek zastosowanie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, jak to określa włoski kodeks ochrony środowiska. Chodziło o wykonanie odwadniających barier hydraulicznych i o zamieszczenie tego faktu w miejscowym planie rekultywacji.
Naruszenie unijnej reguły
Spółki wszczęły postępowanie przed sądem administracyjnym Toskanii. Ten orzekł nieważność decyzji. Uzasadnił to naruszeniem unijnej, wprowadzonej do krajowego prawa zasady „zanieczyszczający płaci”. Ministerstwo nie dało za wygraną. Dowodziło, że z uwagi na zasadę ostrożności, właściciel skażonego terenu może zostać zobowiązany do zastosowania nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa.
Wówczas pełny skład włoskiego naczelnego sądu administracyjnego zauważył, że sądy od lat orzekają rozbieżnie w tego rodzaju sprawach. Przeważa jednak pogląd wykluczający odpowiedzialność właściciela, który nie jest zanieczyszczającym. Dlatego najwyższy krajowy organ zapytał luksemburski trybunał, czy włoska regulacja jest zgodna z prawem UE. Kiedy niemożliwe jest ustalenie podmiotu odpowiedzialnego za zanieczyszczenie lub w razie trudności z wyegzekwowaniem od niego środków zaradczych, przepisy nie pozwalają organowi administracji nałożyć na właściciela nieruchomości obowiązku wprowadzenia środków zaradczych, o ile nie był on sprawcą zniszczeń. Krajowy sąd podkreślił przy tym, że włoskie prawo pozwala jednocześnie zobowiązać takiego właściciela do zwrotu kosztów działań rekultywacyjnych, podjętych przez administrację publiczną. Chodzi o koszty nieprzekraczające wartości rynkowej terenu po likwidacji szkód.
Kto oddaje
TSUE orzekł, że zasada „zanieczyszczający płaci” zapisana w TFUE wskazuje ogólny cel w dziedzinie ochrony środowiska. Odnosi się więc do działań UE. Z jednej strony, jednostki nie mogą zatem powoływać się na samo to postanowienie, żeby wyłączyć w konkretnym przypadku zastosowanie regulacji krajowych. Z drugiej strony, lokalne organy ochrony środowiska nie mogą powoływać się jedynie na traktat, by mimo braku krajowej podstawy prawnej nałożyć na przedsiębiorcę obowiązek podjęcia środków zapobiegawczych i zaradczych. Dlatego władze, podejmując decyzje powinny mieć na uwadze bezpośrednio przepisy krajowe, wydane na podstawie dyrektywy 2004/35. A więc pośrednio i jej regulacje. I tylko wtedy, gdy dyrektywa nie może mieć zastosowania ze względu na zaistnienie przyczyny zniszczeń sprzed jej wejścia w życie, administracja musi brać pod uwagę tylko prawo krajowe. Ale z poszanowaniem postanowień traktatu oraz innych aktów prawa europejskiego. Oznacza to, że do sytuacji starszych niż dyrektywa przepisy należy stosować tak, by nie było to sprzeczne z prawem UE.
Kolejność powinna być wobec tego taka: gdy zniszczenia zostały wywołane przez przedsiębiorcę, właściwe władze mają obowiązek zidentyfikować go, następnie powinny wykazać związek przyczynowy między jego działaniem a szkodami. Taki podmiot gospodarczy, który zniszczył środowisko, musi bowiem - co do zasady - przedstawić propozycje środków zaradczych. On też ponosi koszty działań podjętych w celu zahamowania i likwidacji degradacji środowiska. Jeżeli nie można znaleźć zanieczyszczającego, a przepisy krajowe nie pozwalają nałożyć na właściciela nieruchomości obowiązku podjęcia środków zaradczych, gdyż to nie on jest sprawcą zniszczeń, to dopuszczalne jest zobowiązanie takiego właściciela do zwrotu kosztów poniesionych przez organy administracji. Chodzi o wydatki na rekultywację. Żądane kwoty nie mogą jednak przekraczać wartości terenu, jaka zostanie określona po zakończeniu działań przywracających wartość użytkową i przyrodniczą zdewastowanym wcześniej nieruchomościom – podkreślili sędziowie TSUE. W przeciwnym razie zbyt często to państwa musiałyby płacić za rekultywację, z której korzyści czerpią nowi właściciele.
Europejskie regulacje
Jedną z podstawowych reguł, zapisaną w Traktacie o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), jest „zanieczyszczający płaci”. Stosowaniu jej muszą towarzyszyć zasady ostrożności, działania zapobiegawcze i naprawianie szkody u źródła. Kiedy nie da się powiązać szkód wyrządzonych w środowisku z działaniami konkretnych przedsiębiorców lub z awariami wywołanymi przez określone firmy, odpowiedzialność nie jest właściwym instrumentem, gdy chodzi o likwidację skutków zanieczyszczeń – stanowi przepis.
Dyrektywa 2004/35 w sprawie odpowiedzialności za środowisko mówi natomiast, że organom administracji publicznej nie wolno wymagać od przedsiębiorcy ponoszenia kosztów działań zapobiegawczych albo zaradczych, jeżeli potrafi on udowodnić, że szkoda lub bezpośrednie zagrożenie jej wystąpienia zostało spowodowane przez inny podmiot. Także, gdy takie skutki wystąpiły mimo podjęcia właściwych środków bezpieczeństwa. Inna sytuacja, w której firma powinna być wolna od ponoszenia kosztów polega na tym, że powstanie zniszczeń wynikało ze spełnienia polecenia lub wskazówki władz publicznych, a nie wiązało się z zakresem działalności przedsiębiorcy. Jednocześnie obowiązek ustalenia podmiotów odpowiedzialnych za szkody w środowisku spoczywa na władzach. Prawo UE stanowi również, że państwa członkowskie mogą ustanowić bardziej rygorystyczne przepisy, łącznie z wprowadzeniem szerszego kręgu odpowiedzialnych.
Wyrok TSUE z 4 marca 2015 r. w sprawie C-534/13