Firmy działające na rynku mieszkaniowym i biurowym szykują się do dużych zakupów. Przyczyny to topniejące banki ziemi, duży popyt na dobre nieruchomości komercyjne i rosnąca konkurencja kupców szukających działek.
Na zakupy gotowy jest m.in. Robyg, deweloper mieszkaniowy. Firma w ciągu trzech lat chce przeznaczyć do 150 mln zł na nieruchomości pod inwestycje w Warszawie. – Bank ziemi w Gdańsku zapewnia nam swobodę działania na następne kilka lat, ale stolica wymaga uzupełnienia – tłumaczy Oscar Kazanelson, przewodniczący rady nadzorczej spółki, która po rekordowej sprzedaży w 2013 r. także w tym celuje w dobry wynik. – Wymaga to od nas posiadania szerokiej oferty mieszkaniowej w atrakcyjnych lokalizacjach – dodaje.
Większa zakupy planuje też Atal, który realizuje inwestycje mieszkaniowe m.in. w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu i w Łodzi. Firma finalizuje właśnie kilka transakcji o łącznej wartości ponad 100 mln zł. – Ostatnie cztery miesiące były okresem wzmożonych zakupów. Nowe działki będziemy od razu włączać w proces inwestycyjny – deklaruje Zbigniew Juroszek, prezes spółki.
Skanska Property Poland, specjalizująca się w inwestycjach biurowych, planuje na 2014 r. zakup co najmniej czterech działek. W 2013 r. firma koncentrowała się na budowie, wynajmie i sprzedaży swoich inwestycji. W tym czasie sprzedała m.in. cztery kompleksy biurowe za ponad 1,2 mld zł. Nie kupowała żadnych gruntów. – Po ostatnich sukcesach sprzedażowych chcemy co najmniej utrzymać dotychczasowe tempo i zachować ciągłość oferty odpowiadającej najbardziej wymagającym najemcom i inwestorom. W tym celu tworzymy bank ziemi w najlepszych lokalizacjach – wskazuje Waldemar Olbryk, prezes Skanska Property Poland.
Agencje pośredniczące w transakcjach potwierdzają, że od drugiej połowy 2013 r. widzą ożywienie na rynku gruntów inwestycyjnych, szczególnie wśród spółek mieszkaniowych. Daniel Puchalski, dyrektor działu obsługi gruntów inwestycyjnych w Jones Lang LaSalle (JLL), wiąże to głównie z dużym wzrostem popytu na nowe lokale. To spowodowało spadek zasobów gruntów zgromadzonych przez firmy. Deweloperzy zainteresowali się też działkami, które mogą wykorzystać pod projekty budowane w ramach programu Mieszkanie dla Młodych.
Przedstawiciele branży mieszkaniowej duży ruch w obrocie gruntami obserwują w Warszawie i Krakowie. Szczególnie aktywni są tam zagraniczni inwestorzy, m.in. z Belgii i Izraela.
Według JLL wzrostu popytu na działki można się w tym roku spodziewać właśnie w segmencie mieszkaniowym, z kolei ze względu na dużą skalę inwestycji, które mogą trafić na rynek najmu, ustabilizuje się popyt na grunty pod biura i obiekty handlowe. W obydwu segmentach JLL przewiduje utrzymanie cen działek na poziomach z roku 2013. Inaczej może być w mieszkaniówce – w przypadku najbardziej poszukiwanych nieruchomości firma nie wyklucza wzrostów, ale nie większych niż 5–10 proc. w skali roku.
– Na więcej deweloperzy się nie zgodzą, bo oznaczałoby to podwyżki cen mieszkań nie do przyjęcia dla części klientów. Firmy starają się, by koszty gruntu nie przekraczały 15–20 proc. wartości inwestycji – mówi Daniel Puchalski. Dodaje, że w porównaniu z czasami sprzed kryzysu, gdy inwestorzy toczyli o grunty prawdziwe wojny, ceny najlepszych działek są teraz o 10–20 proc. niższe, a pozostałych – nawet o 40–50 proc.
Zbigniew Juroszek z Atalu szacuje, że w związku z ożywieniem ceny gruntów na obrzeżach dużych miast mogą wzrosnąć do 1 tys. zł za 1 mkw. możliwej do wybudowania powierzchni użytkowej mieszkań (PUM). – Z kolei w centrach Warszawy czy Krakowa ceny przy dobrej koniunkturze połączonej z emocjami mogą znów rosnąć nieadekwatnie do ich prawdziwej wartości. Jesteśmy jednak zdania, że ceny, sięgające np. w Warszawie przed kryzysem 3–4 tys. zł za 1 mkw. PUM, nie powinny prędko powrócić – dodaje.
Największy ruch w obrocie działkami jest w Warszawie i Krakowie
Mapa gruntów pod inwestycje na www.forsal.pl