Gdyby pokusić się o szacunek potencjalnego zapotrzebowania na ciepło od początku września do dziś, to okazałoby się, że jest ono o około 7,5% wyższe niż w analogicznym okresie przed rokiem, ale jednocześnie o 8,7% niższe niż wynosi średnia z lat 1980 – 2004. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy mniej więcej na półmetku sezonu grzewczego, rośnie prawdopodobieństwo, że rosnący w bieżącym sezonie rachunek za ogrzewanie będzie wyższy niż przed rokiem.
Tylko gaz tanieje
Złe informacje dla właścicieli nieruchomości mają nie tylko meteorolodzy, ale też dostawcy ciepła i nośników energii takich jak: węgiel, energia elektryczna czy olej. Zgodnie bowiem z danymi GUS, wszystkie one drożeją. Wyjątkiem jest gaz, który po zatwierdzeniu nowej taryfy przez URE, jest już o 10% tańszy niż w 2012 r. Wlistopadzie br. uśredniona cena nośników energii była wyższa o 5,2% względem poziomu sprzed roku. Najbardziej podrożała energia elektryczna i ciepło z sieci (5,9%). W przypadku opału (średni wskaźnik dla węgla, drewna i oleju opałowego) podwyżka sięgnęła tylko 2,2%.
Rachunek w tym roku przeważnie wyższy
Na półmetku sezonu grzewczego zapotrzebowanie na ciepło było wyższe niż przed rokiem, a ponadto, w tym samym czasie większość nośników energii wyraźnie drożała. Gdyby sytuacja ta utrzymała się w kolejnych miesiącach (zapotrzebowanie na ciepło w każdym miesiącu proporcjonalnie wyższe i tempo wzrostu cen takie, jak obecnie), rachunek za ogrzewanie byłby w tym sezonie wyższy niż przed rokiem. O ile wyższy?
Jeśli ktoś za ogrzanie 50-metrowego mieszkania w „wielkiej płycie” zapłacił w zeszłym sezonie 2 tys. zł, to w tym roku może to być o około 200 zł więcej. W przypadku 150-metrowego domu z lat 90-tych jeśli zeszłoroczny rachunek wyniósł 2,5 tys. zł (dom ogrzewany węglem), to w tym roku może to być o 250 zł więcej. Gdy jednak dom taki ogrzewałoby się gazem, a przed rokiem rachunek wyniósł 4,5 tys. zł, to w tym sezonie grzewczym może on być o 270 zł wyższy. Wartość ta uwzględnia fakt, że jeszcze w listopadzie 2012 r. stawki za gaz były o 7,2% wyższe niż przed rokiem, a od stycznia spadły one o około 10%.
W jaki sposób oszacowane zostało zapotrzebowanie na ciepło?
Wbrew pozorom jest to łatwe zadanie. Wystarczą dokładne dane o panujących na zewnątrz temperaturach. Jak bowiem dowodzi - na łamach portalu ogrzewnictwo.pl - mgr inż. Józef Dopke, w sposób liniowy zużycie gazu do ogrzania pomieszczeń zależy od liczby „stopniodni”. Jest to miara pokazująca, o ile stopni Celsjusza dziennie średnia temperatura za oknem jest niższa od tej optymalnej, która nie wymaga używania grzejników. W poszczególnych rejonach świata stosuje się różne sposoby obliczania liczby „stopniodni”. Zgodnie z metodologią Eurostatu, ważne są dwa poziomy temperatury – 15 i 18 stopni. Przy obliczaniu „stopniodni” pod uwagę brane są tylko takie dni, w których za oknem panuje mniej niż 15 stopni Celsjusza (średnia z temperatury maksymalnej i minimalnej danego dnia). Liczbę „stopniodni” określa się wtedy, licząc o ile za oknem jest ich mniej, niż wtedy, gdy słupek rtęci dochodzi do 18 stopni Celsjusza.
Zaprezentowane powyżej obliczenia są wynikiem wielu założeń. W konkretnych przypadkach koszty ogrzewania mogą się znacznie różnić. O ich wysokości decyduje bowiem wiele czynników, takich jak na przykład: indywidualne przyzwyczajenia użytkownika ciepła, lokalizacja nieruchomości, ekspozycja na światło, przenikalność przegród, cena paliwa grzewczego i sprawność instalacji.