Analiza transakcji przeprowadzonych przez klientów agencji nieruchomości Metrohouse pokazuje, że ceny transakcyjne używanych mieszkań w dalszym ciągu spadają. Największe różnice między cenami ofertowymi i transakcyjnymi w ciągu ostatnich trzech miesięcy zanotowano w Gdyni (12,2 proc.), we Wrocławiu (7,1 proc.), Krakowie (6,6 proc.), Łodzi (6,1 proc.), Warszawie (6 proc.) i Gdańsku (5,3 proc.). Najmniejsze szanse na istotne negocjacje cen mają nabywcy w Poznaniu, gdzie różnica pomiędzy ceną ofertową a transakcyjną wyniosła tylko 3,4 proc.
Zdaniem analityków korekty cen są pokłosiem ograniczeń w dostępie do kredytów, ale także zmian w preferencjach kupujących, którzy coraz częściej wybierają mieszkania w stanie do remontu, o niskim standardzie, gdyż zakup takich mieszkań uprawnia jeszcze do skorzystania z dofinansowania do kredytu hipotecznego w ramach programu "Rodzina na swoim" (decyduje limit cenowy).
"Mniejsze różnice między cenami ofertowymi a transakcyjnymi notujemy w miastach, gdzie dochodzi do większej liczby transakcji" - powiedział PAP Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.
Analiza transakcji mieszkaniami z rynku wtórnego, w których pośredniczyła agencja nieruchomości Emmerson wskazuje, że w lutym największe upusty cenowe udało się wytargować osobom kupującym najmniejsze mieszkania. W przypadku takich lokali, o metrażu do 40 m kw., średnia obniżka wyniosła 5,3 proc. Nieco mniej, bo równo 5 proc., udało się uzyskać w negocjacjach osobom zainteresowanym największymi mieszkaniami, których powierzchnia przekracza 80 m kw. Z kolei osoby wystawiające na sprzedaż lokale mieszkalne z segmentu od 60 do 80 m kw. były skłonne zejść z początkowej ceny średnio o 4,4 proc.
Pełnomocnik zarządu agencji Emmerson Jarosław Skoczeń zwraca uwagę na to, że najmniejszych obniżek mogli spodziewać się chętni na lokale z segmentu popularnego, a więc tych o powierzchni od 40 do 60 m kw., gdzie rabat wyniósł tylko 3,9 proc.
"Takie mieszkania cieszą się największym wzięciem wśród kupujących, działa tu więc prosty mechanizm prawa popytu i podaży. Chodliwemu towarowi nie trzeba obniżać ceny" - powiedział PAP Skoczeń.