Ministerialny pomysł w ogniu krytyki
Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju (MIR) kończy prace nad wprowadzeniem nowego standardu wyceny nieruchomości. Do 22 marca rzeczoznawcy majątkowi mogli nadsyłać opinie do projektu obwieszczenia ministra inwestycji i rozwoju w sprawie standardu zawodowego rzeczoznawców majątkowych nr 2 – wycena nieruchomości przy zastosowaniu podejścia porównawczego. Z naszych informacji wynika, że lada moment obwieszczenie może zostać wydane. W intencji resortu ma zapewnić jednolite zasady pracy dla całego środowiska. Tymczasem część rzeczoznawców mówi wprost: „Nie będziemy tych standardów stosować”. Dlaczego?
– Trudno je pogodzić z obowiązującym prawem i obowiązkiem, by wycena była rzetelna. Rzetelność należy przecież rozumieć jako poprawność materialną, a nie jedynie formalną – mówi nam jeden z doświadczonych rzeczoznawców.
– Nad projektem standardów pracował ktoś, kto albo nie ma pojęcia o zawodzie, albo już dawno zamienił praktykę na teorię i jedynie siedzi za biurkiem – wskazuje inny.
Co jednak bardzo zaskakujące: mało kto z przedstawicieli środowiska chce rozmawiać z nami pod nazwiskiem. Część rzeczoznawców najzwyczajniej w świecie nie ma pojęcia, że szykowana jest dla nich rewolucja, część nie ma pojęcia, o co w niej chodzi. A ci, którzy wiedzą, przyznają w nieoficjalnych rozmowach, że nie chcą się narażać. Z jednej strony dlatego, że szeroko pojęta administracja publiczna jest niezłym klientem, a z drugiej dlatego, że „środowisko jest mimo wszystko małe, więc po co sobie robić wrogów”.
„Rzeczoznawcy majątkowi czynnie wykonujący swój zawód, także ci pełniący funkcję biegłego sądowego, z dużym zainteresowaniem, ale również z irytacją podchodzą do projektu standardu wyceny ingerującego w sferę warsztatową specjalistycznej i skodyfikowanej działalności” – czytamy w stanowisku nadesłanym nam przez Polskie Towarzystwo Rzeczoznawców Majątkowych. Zdaniem fachowców w nim zrzeszonych minister chce przekroczyć swoje umocowania i narzucić wszystkim rzeczoznawcom konkretne rozwiązania warsztatowe. – Co jest absurdem, biorąc pod uwagę, że ten sam minister, oczywiście pośrednio, decyduje, kto może zostać rzeczoznawcą. Jedną więc ręką minister podpisuje się pod tym, że ktoś jest wystarczająco wykwalifikowanym fachowcem, a drugą określa standardy, które prowadzą do realnego ubezwłasnowolnienia rzeczoznawców – wskazuje nam jeden z członków Polskiego Towarzystwa Rzeczoznawców Majątkowych.