Crowdfunding, czyli społecznościowe finansowanie biznesu, w Polsce dopiero raczkuje, ale zyskuje coraz większą popularność. W ten sposób można też sprzedawać akcje lub udziały
Ścieżkę do pozyskiwania kapitału wśród społeczności internetowej przecierał u nas klasyczny crowdfunding, którego celem jest zbiórka pieniędzy na cele osobiste lub społeczne. To rozwiązanie może być jednak interesujące dla młodych firm i start-upów, które nie potrzebują jeszcze dużego zastrzyku kapitału, aby pójść o krok dalej.
Prawne ograniczenia
Takie pozyskiwanie pieniędzy, choć o wiele prostsze niż wejście np. na alternatywny rynek akcji NewConnect, wymaga jednak dobrego przygotowania. Należy je zacząć od nadania firmie odpowiedniej formy prawnej. Jednym z często stosowanych rozwiązań jest spółka akcyjna lub komandytowo-akcyjna. W przypadku spółki z o.o. sprzedaż udziałów musi być zatwierdzona przez notariusza, co może mocno ograniczyć krąg osób zainteresowanych ich zakupem. Prawna obsługa przekształcenia w spółkę akcyjną przez kancelarię to koszt ok. 4 tys. zł, do tego dochodzą jeszcze koszty notarialne i sądowe, które wynoszą ok. 1,5 tys. zł.
W przypadku spółek akcyjnych trzeba uważać, o jaką kwotę będziemy się zabiegać. Jeśli będzie zbyt wysoka, może pojawić się obowiązek sporządzenia kosztownego i szczegółowego prospektu emisyjnego lub memorandum informacyjnego. Aby tego uniknąć, wartość oferowanych akcji nie może przekraczać 100 tys. euro. Kolejnym krokiem jest zgłoszenie do Komisji Nadzoru Finansowego zawiadomienia o zamiarze przeprowadzenia akcji promocyjnej. Do tego dokumentu trzeba dołączyć cały plan promocyjny i marketingowy, m.in. treść informacji, które będą w związku z ofertą rozsyłane, bannerów internetowych i filmów reklamowych. Zawiadomienie należy złożyć najpóźniej na 14 dni roboczych przed planowanym rozpoczęciem akcji promocyjnej wśród niegraniczonej grupy osób w internecie. Po otrzymaniu zawiadomienia Komisja może, najpóźniej na pięć dni roboczych przed planowanym rozpoczęciem, zgłosić żądanie np. wprowadzenia zmian lub uzupełnień do złożonych dokumentów. Może też prosić o dodatkowe wyjaśnienia.
Formę spółki akcyjnej lub komandytowo-akcyjnej zaleca np. Arkadiusz Regiec, prezes Beesfund, platformy specjalizującej się w obsłudze projektów crowdfundingowych. W serwisie Crowdangels.pl sugerują, że minimalny kapitał zakładowy spółki akcyjnej to 100 tys. zł, co może być przeszkodą nie do przeskoczenia w przypadku startupów. W przypadku spółek komandytowo-akcyjnych to poziom 50 tys. zł. W spółce z o.o. to zaledwie 5 tys. zł. Tu jednak przeszkodą może być wspomniana już konieczność notarialnego przepisania udziałów w spółce na inwestora. „W przypadku pozyskania dużej liczby inwestorów ten zapis w ustawie może przysporzyć kłopotów logistycznych, ale jest to do zrealizowania. Inwestorzy nie muszą się stawiać u notariusza. Wystarczy, że prześlą dokument z podpisem notarialnie poświadczonym do projektodawców, którzy z tym dokumentem w obecności notariusza mogą dokonać wszystkich niezbędnych czynności cywilnoprawnych” – czytamy na stronach Crowdangels.pl.
Dola dla pośrednika
Platformy internetowe specjalizujące się w pośrednictwie w crowdfundingu udziałowym to obecnie najpopularniejsza forma takiej zbiórki kapitału. Dają one dostęp do szerokiego grona inwestorów i pomagają w przeprowadzeniu sprzedaży akcji lub udziałów. Taka usługa oczywiście kosztuje, np. Beesfund.com pobiera od 3,9 do 6,9 proc. pozyskanej kwoty. Poza dostępem i mailingiem do bazy inwestorów, oferta obejmuje standardową kampanię reklamową, m.in. na Facebooku i Google AdWords. W ramach oferowanych usług można skorzystać też np. z przygotowanych przez platformę infografik, filmów reklamowych czy tłumaczeń. Oferty sprzedaży akcji mogą być bowiem promowane w innych językach. Standardowo w języku angielskim, ale w grę wchodzi także chiński.
Zwykle akcje sprzedaży na platformach trwają ok. 60 dni. W serwisie Crowdangels.pl projekt może być widoczny od 30 do maksymalnie 180 dni. Główny ciężar promocji spoczywa jednak na spółkach.
– Warto pamiętać, że społeczność wokół prowadzonego biznesu warto budować od początku. Dobrym przykładem może być Migam, który w ramach crowdfundingu udziałowego zebrał ponad 300 tys. zł. Wcześniej jednak firma zbierała pieniądze na tłumaczenie na język migowy filmów edukacyjnych – wskazuje Arkadiusz Regiec.
Z informacji zebranych w końcu ubiegłego roku przez www.pi.gov.pl wynika, że w innych serwisach także obowiązują kilkuprocentowe stawki. Na przykład serwis Crowdcube pobierał w tym czasie 8 proc. zebranej kwoty netto. W myseed.pl było to 6 proc. Taka sama stawka obowiązywała w crowdangels.pl.
W Polsce akcje w ramach crowdfundingu sprzedawane są zwykle w cenie od 30 do 500 zł za jeden papier. Warto pamiętać, że przy inwestowaniu większych kwot Polacy często chcą spotkać się osobiście z przedstawicielami spółki. Stąd może pojawić się konieczność zorganizowania spotkań z małymi grupami potencjalnych inwestorów.
Na świecie miliardy, u nas tysiące
Według szacunków firmy Massolution, która zebrała dane od 1,25 tys. platform crowdfundingowych na całym świecie, za ich pośrednictwem w 2014 r. zebranych zostało 16,2 mld dol., o 167 proc. więcej niż w roku 2013. Największym rynkiem pod tym względem jest wciąż Ameryka Północna, gdzie zebrano 9,46 mld dol. Na drugim miejscu znalazła się Azja z 3,4 mld, a na trzecim Europa z 3,26 mld dol. Reszta przypadła na Amerykę Południową, Oceanię i Afrykę. W ramach crowdfundingu pieniądze pozyskiwane były na początku przede wszystkim na akcje społeczne, charytatywne i związane ze sztuką. Mocno rośnie jednak udział crowdfundingu skoncentrowanego na wsparciu przedsięwzięć biznesowych. Na takie inicjatywy i związane z przedsiębiorczością przypadło w 2014 r. 41,3 proc. zebranych środków, czyli 6,7 mld dol. Działania społeczne miały 18,9-proc. udział, co dało 3,06 mld dol. Na filmy i sztukę przypadł 12,1-proc. udział, czyli 1,97 mld, na nieruchomości 6,25-proc. (1,01 mld dol.), a na muzykę 4,54 proc. (736 mln dol.).
Polskie platformy crowdfundingu udziałowego są dopiero na początkowym etapie rozwoju, np. za pośrednictwem Beesfund.com przeprowadzono do tej pory pięć ofert, w których udało się pozyskać niemal 2 mln zł. Crowdangels.pl informuje na swojej stronie o dwóch zakończonych projektach. Jednym z nich był projekt serwisu łączącego niszowych producentów alkoholi z klientem końcowym, a drugim sprzedaż udziałów spółki Crowdfunding, operatora serwisu crowdangels.pl. W sumie projekty zebrały ponad 188 tys. zł.