Sytuacja w zachodniej Ukrainie powoli się stabilizuje. To może być zachętą do powrotu tam polskich firm.
Sytuacja w zachodniej Ukrainie powoli się stabilizuje. To może być zachętą do powrotu tam polskich firm.
– Mamy nadzieję, że w ciągu kilku tygodni realne będzie ponowne objęcie ochroną KUKE sprzedaży podstawowych grup towarów, które służą zaopatrzeniu ludności cywilnej czy podtrzymaniu funkcjonowania gospodarki wschodniego sąsiada – deklaruje Janusz Władyczak, prezes państwowego ubezpieczyciela należności.
Według niego o możliwość ubezpieczania eksportu do Ukrainy pytają zarówno firmy nigdy niekorzystające z oferty KUKE, które np. poniosły straty z powodu wojny, jak i dotychczasowi klienci. Ci ostatni, przekonuje Władyczak, mają świadomość, że zawieszenie oferowania ubezpieczeń wynikało z wprowadzenia przez bank centralny w Kijowie moratorium płatniczego. W praktyce niemożliwe stało się opłacenie przez ukraińskie firmy faktur za importowane towary. Z czasem pojawiła się jednak lista wyłączeń, która jest stopniowo rozszerzana.
Na razie wiadomo, że ubezpieczenie należności gwarantowane przez Skarb Państwa mogłoby wrócić tylko dla wybranych grup towarów. Mówi się też o limicie sięgającym 500 mln zł.
– Byłby to dobry i potrzebny sygnał dla przedsiębiorców – dodaje Jacek Piechota, prezes (po stronie polskiej) Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Ale ma obawy, czy wystarczający.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które sprawuje nadzór nad systemem gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeń eksportowych, o prawdopodobny termin ich wprowadzenia. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Przedsiębiorcy nie kryją, że liczą na szybkie załatwienie sprawy. – Chcą jak najszybciej wrócić do Ukrainy. Tego też oczekują od polskich firm ich ukraińscy partnerzy – wskazuje Leszek Rożdżeński, wiceprezes Krakowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Według niego dotyczy to zwłaszcza firm z branż chemicznej, surowcowej czy spożywczej: – Lokalni producenci nie poradzą sobie w pojedynkę. Potrzebują wsparcia z zewnątrz, czy to przy odbudowie zniszczonych upraw, czy zapewnieniu stałych dostaw towarów do sklepów – dodaje.
– Z wypowiedzi polskich eksporterów wynika, że niewielka część z nich kontynuowała po wybuchu wojny dostawy na rzecz ukraińskich kontrahentów, ale na dużo mniejszą skalę i w zasadzie tylko do tych sprawdzonych i najbardziej wiarygodnych. Niektórzy z producentów zaczęli wymagać płatności gotówką, przeszli na przedpłaty, a inni udzielali kredytu kupieckiego na własne ryzyko, jednak ze zrozumiałych względów na o wiele krótsze terminy, niż miało to miejsce z ubezpieczeniem KUKE. Niestety ryzyko prowadzenia handlu, nawet z firmami z zachodniej Ukrainy, jest ciągle wysokie i takie pozostanie długo po zakończeniu wojny – przyznaje Janusz Władyczak.
– Na początku uruchomiliśmy sprzedaż testową, a teraz realizujemy regularne zamówienia – mówi Krzysztof Bajołek, prezes odzieżowego Answear.com. Spółka zaznacza, że działalność odbywa się w ramach przedpłat.
Na podobnych zasadach działa Inter Cars. – Wysyłamy towar dopiero, jak dostaniemy pieniądze. By przyspieszyć procedurę, nasz ukraiński kontrahent skrócił termin zapłaty dla swoich odbiorców. Przed wojną wynosił on 14–30 dni. Dziś najwyżej kilka – mówi Piotr Zamora, członek zarządu firmy działającej na rynku części samochodowych. Dodaje, że w marcu sprzedaż do Ukrainy wynosiła 25 proc. tego co przed rokiem. W kwietniu było to już 50 proc. – W maju oczekujemy kontynuacji trendu wzrostowego.
Biznes w Ukrainie wznowiły też takie firmy jak Danfoss czy Śnieżka.
Leszek Rożdżeński ocenia, że na przedpłaty mogą sobie pozwolić tylko nieliczni przedsiębiorcy z Ukrainy. To znacząco ogranicza skalę prowadzonej wymiany handlowej.
Jacek Piechota opisuje, że polskie firmy produkcyjne z zachodniej i centralnej Ukrainy starają się utrzymywać działalność. Teraz masowo dochodzą do nich rodzime podmioty. – Z danych ministerstwa rozwoju gospodarczego Ukrainy wynika, że wpłynęło do niego ok. 800 wniosków o relokację, którą tamtejsze władze starają się wspierać. To oznacza, że znacząco zmienia się struktura gospodarcza kraju, bo wcześniej uprzemysłowiony mocniej wschód teraz równany jest z ziemią – podkreśla.
Jacek Piechota podkreśla, że przed wojną nasze inwestycje w Ukrainie były największe spośród państw byłego ZSRR. Ubiegły rok, na poziomie 12,5 mld zł, był rekordowy dla obrotów handlowych. W ubiegłym roku byliśmy także dla Ukrainy drugim, po Chinach, partnerem eksportowym. ©℗
6,2 mld zł wartość polskiego eksportu do Ukrainy w I kw. 2022 r.
4,3 proc. tyle większa niż rok wcześniej była polska sprzedaż w Ukrainie w I kw.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama