W I kw. 2022 r. wzrost gospodarczy sięgnął 8,5 proc. Kolejne będą słabsze, ale cały rok zakończymy wynikiem przekraczającym 5 proc. – oceniają analitycy.

„Według szybkiego szacunku produkt krajowy brutto niewyrównany sezonowo w I kw. 2022 r. zwiększył się realnie o 8,5 proc. rok do roku, wobec spadku o 0,6 proc. w analogicznym okresie 2021 r.” - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Wynik okazał się nieco lepszy od szacunków ekonomistów. Tempo wzrostu było również wyższe niż 7,6 proc. zanotowane w IV kw. 2021 r.
Na razie brak informacji o strukturze wzrostu. Dostępne są tylko szacunki analityków, na podstawie trendów we wcześniejszych okresach i danych miesięcznych.
Według ekonomistów Credit Agricole Bank Polska przyśpieszenie w stosunku do końcówki ub.r. zawdzięczamy wyższemu eksportowi netto oraz konsumpcji. Do pierwszego przyczyniło się to, że chociaż w wymianie towarowej z zagranicą mieliśmy deficyt, to dynamika eksportu zwiększyła się, a importu pozostała bez zmian. Wzrost popytu wewnętrznego to efekt większych wydatków związanych z napływem uchodźców z Ukrainy, zakupami odkładanymi w czasie pandemii czy większymi dochodami w następstwie wejścia w życie zmian podatkowych.
W poprzednich kwartałach za dużą część wzrostu PKB odpowiadały zapasy. Firmy starały się zwiększać stany magazynowe półproduktów m.in. po to, by zabezpieczyć się przed problemami z dostawami, jakie pojawiły się w czasie pandemii. Zdaniem analityków ten trend utrzymał się również w I kw., choć wkład zapasów w finalny wynik nieco się obniżył. „Szacujemy również, że wkład inwestycji do wzrostu gospodarczego w I kw. obniżył się, do czego przyczyniły się wolniejszy wzrost inwestycji przedsiębiorstw i pogłębienie spadku inwestycji mieszkaniowych gospodarstw domowych wskutek wzrostu stóp procentowych” - oceniają analitycy Credit Agricole.
Polska zanotowała w I kw. najszybsze tempo wzrostu PKB spośród europejskich krajów, które opublikowały już dane. W części z nich wyniki również okazały się wyższe od oczekiwań i lepsze niż w końcówce 2021 r. Tak było np. na Węgrzech, gdzie dynamika sięgnęła 8,2 proc. (danych dla Węgier nie uwzględniliśmy na wykresie, ponieważ wczoraj nie były dostępne w bazie Eurostatu). „Do wzrostu przyczyniły się prawie wszystkie branże, ale przede wszystkim przemysł i usługi rynkowe. Znaczące wzrosty odnotowano zwłaszcza w produkcji artykułów spożywczych i napojów, produktów rafinacji ropy naftowej i sprzętu elektrycznego w przemyśle, i w handlu hurtowym i detalicznym, hotelarstwie i gastronomii oraz transporcie i magazynowaniu wśród usług rynkowych” - podał urząd statystyczny w Budapeszcie. PKB Rumunii urósł o 6,5 proc. w skali roku. To dane bez wyrównania sezonowego.
Wysokie tempo wzrostu to również efekt statystyczny. Początek 2021 r. przyniósł kolejną falę pandemii i związane z tym ograniczenia kontaktów społecznych i działalności gospodarczej. Hamowało to PKB, tworząc niską bazę odniesienia dla porównań w skali roku. PKB wyrównany sezonowo był jednak równocześnie o 2,4 proc. wyższy niż w poprzednim kwartale. W ubiegłym roku tylko raz - latem - zanotowano minimalnie lepszy wynik.
Do porównań z poprzednimi okresami - a nie rocznych - będziemy przywiązywać większą wagę w kolejnych kwartałach. Powód? Zdaniem analityków czeka nas raptowne spowolnienie. Część ekspertów ocenia, że zamiast kwartalnych wzrostów możemy mieć spadki PKB. Dwa takie spadki z rzędu są określane jako techniczna recesja. O możliwości jej wystąpienia za dwa, trzy kwartały mówił w poniedziałek Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Już niemal trzy miesiące trwa wojna w Ukrainie i nie widać oznak, że się niebawem skończy. W Chinach, drugiej największej gospodarce na świecie, wciąż panuje bardzo zła sytuacja pandemiczna, co przekłada się na gwałtowne pogorszenie koniunktury. Ponadto mamy do czynienia z dwucyfrową i wciąż przyspieszającą inflacją, na co władze monetarne reagują podwyżkami stóp procentowych. Spowolnienie gospodarcze w takich warunkach jest pewne. Otwartym pozostaje pytanie, jak szybko będzie ono postępować - oceniła Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
„W nadchodzących kwartałach spodziewamy się gwałtownego spowolnienia aktywności w związku z szokiem cenowym na rynku energii, pogorszeniem optymizmu przedsiębiorstw i znacznymi podwyżkami stóp procentowych” - napisali w nocie do klientów ekonomiści Banku Handlowego.
„Bilans ryzyk dla wzrostu gospodarczego na najbliższe miesiące kształtuje się negatywnie. Obok bezpośrednich skutków wojny na Ukrainie oraz prawdopodobnego pogorszenia koniunktury w europejskim przemyśle można wymienić zacieśnienie monetarne i powszechnie oczekiwaną słabość konsumpcji prywatnej. Spodziewane odblokowanie Krajowego Planu Odbudowy nie zmienia również faktu, że inwestycje publiczne w tym roku czeka hamowanie” - to już opinia analityków Banku Pekao.
Wszystko wskazuje jednak, że stagnacja, a nawet spadek PKB w kolejnych kwartałach nie przeszkodzą w całym roku osiągnąć wzrost przekraczający 5 proc. Dobry wynik z początku roku staje się „kotwicą”, która będzie utrzymywać całoroczny wzrost na wysokim poziomie. „Wpływ spowolnienia będzie widoczny w danych z 2023 r., kiedy ogólny wzrost PKB może sięgnąć ok. 1,5 proc.” - ocenili ekonomiści Banku Handlowego.
Specjaliści podkreślają, że wysoki wzrost z początku roku sprawia, iż mało prawdopodobne jest to, by w całym bieżącym roku PKB urósł o zaledwie 3,7 proc., jak oceniła w opublikowanych w poniedziałek prognozach Komisja Europejska. Równocześnie KE przewiduje, że w 2023 r. polska gospodarka urośnie realnie o 3 proc. „Przewiduje się, że wojna będzie miała znaczący wpływ na aktywność gospodarczą w horyzoncie prognozy, głównie poprzez spadek nastrojów, załamanie handlu z Rosją i Ukrainą oraz wzrost inflacji, co odbija się na sile nabywczej” - napisali brukselscy analitycy.
Część ekspertów ocenia, że w kolejnych kwartałach możemy mieć spadki PKB
ROCZNA ZMIANA PKB / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe