Spada chęć do kredytowania firm związanych z nieruchomościami i handlem.
Wartość kredytów i pożyczek udzielonych przedsiębiorstwom zatrudniającym co najmniej 10 osób przez krajowe banki przekroczyła w lutym ćwierć biliona złotych. Była o 2,1 proc. wyższa niż rok wcześniej – wynika z najnowszych danych NBP. W końcu 2013 r. takie kredyty były warte 244,7 mld zł, o 0,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Na minimalny spadek złożyło się zmniejszenie wartości obrotowych i ponad 8-proc. wzrost inwestycyjnych.
Na razie nie ma zbiorczych danych na temat skłonności banków do kredytowania poszczególnych branż. Można posiłkować się jedynie informacjami zamieszczanymi w raportach rocznych poszczególnych instytucji. Te zaś w wielu przypadkach dotyczą jedynie procentowej struktury zaangażowania, bez podawania konkretnych kwot.
Bankowcy pytani o ulubione branże, a także takie, które omijają szerokim łukiem, odpowiadają zwykle, że każdy przypadek rozpatrują z osobna i że nawet w słabej branży da się znaleźć dobre firmy. Mimo to w odniesieniu do części sektorów gospodarki widać starania o zmniejszenie ryzyka.
Z informacji w raportach można wnioskować np., że w ubiegłym roku bankowcy starali się ograniczać ekspozycję w branżach powiązanych z nieruchomościami. Chodzi zarówno o firmy zajmujące się obsługą nieruchomości, jak i należące do sektora budowlanego. Według KNF w połowie ub.r. kredyty dla obu tych branż odpowiadały za 29 proc. dużych zaangażowań banków. Biorąc pod uwagę cały portfel (a w przypadku części banków także zobowiązania pozabilansowe, czyli poręczenia, gwarancje, a także przyznane, ale niewykorzystane kredyty), nieruchomości mają mniejsze znaczenie.
W dodatku w wielu przypadkach udział nieruchomości i budowlanki spadł. Najbardziej w Banku Zachodnim WBK. Nie był to jednak efekt odcięcia tych branż od finansowania, ale przejęcia Kredyt Banku, dla którego miały one w przeszłości mniejsze znaczenie. Na drugim biegunie znalazł się Alior Bank, gdzie łączne zaangażowanie w branże powiązane z nieruchomościami zwiększyło się o 1,9 mld zł, sięgając 5,7 mld zł.
W porównaniu z innymi działami gospodarki spadło natomiast w ubiegłym roku znaczenie handlu. Było to widać już w zbiorczych danych nadzoru według stanu na czerwiec 2013 r. Potwierdzają to także informacje z raportów rocznych banków. Na 12 instytucji, które informują o swoim zaangażowaniu w ten sektor (dla innych ma on marginalne znaczenie), tylko cztery mogły się tu pochwalić wzrostem. To może zaskakiwać, tym bardziej że dla firm handlowych kluczowe znaczenie ma krótkoterminowy kredyt obrotowy. W dodatku właśnie handel był w dużej mierze beneficjentem uruchomionego rok temu programu gwarancji de minimis. Kilka miesięcy temu podawano, że na firmy związane z handlem przypadało ponad 40 proc. całkowitej kwoty gwarancji. Jak informował dwa dni temu Bank Gospodarstwa Krajowego, który zarządza tym programem, skorzystało z niego dotąd 45 tys. firm, które dzięki tej pomocy zaciągnęły kredyty o wartości 15 mld zł.
W ubiegłym roku banki chętnie natomiast wchodziły w przemysł. W mBanku na branże przemysłowe przypada niemal jedna trzecia ogólnej kwoty zaangażowania. Rok wcześniej było to 30 proc. Poszczególne instytucje w różny sposób podchodzą do informowania o skali finansowania poszczególnych działów przemysłu. W skali całego sektora najwięcej kredytów przypada na przetwórstwo spożywcze (w połowie 2013 r. była to ponad jedna piąta ogólnej kwoty przeznaczonej na cały przemysł), w dalszej kolejności na chemię i metalurgię.