Przedsiębiorca z Gogolina rozpoczął biznesową przygodę banalnie, przejmując po ojcu - piekarzu z 40-letnim stażem niewielki rodzinny zakład. Zdecydował się na taki krok po 10-letnim pobycie w Niemczech. Przejęcie rodzinnej schedy od strony zawodowej przyszło mu stosunkowo łatwo, z wykształcenia jest bowiem cukiernikiem.
Odziedziczona po ojcu w 1998 r. niewielka piekarnia mieściła się na 100 mkw. i zatrudniała 5 pracowników. Lutz Zimmermann z miejsca zaczął inwestować, uruchomił cukiernię, serwującą lokalny specjał – kołacza śląskiego. Postawił też na rozwój sieci sprzedaży, na początku współpracował z ajentami, teraz dysponuje 11 własnymi sklepami w miejscowościach położonych od Opola po Strzelce Opolskie.
Siedem lat temu Zimmermann zdecydował się na skok na głęboką wodę, z własnych środków sfinansował budowę nowej hali, gdzie ulokował produkcję wyrobów cukierniczych, przebudował też piekarnię, wyposażając ją w zagraniczne linie produkcyjne oraz ekologiczne piece gazowe.
Te posunięcia pozwoliły zwiększyć zatrudnienie do 60 osób (w szczytowym okresie załoga liczyła nawet 70 osób). Ale szczyt koniunktury minął. Obecnie nasz rozmówca narzeka, że dekoniunktura podcięła mu skrzydła. Zakład pracuje jedynie na dwie zmiany choć wcześniej regularnie działał w systemie trzyzmianowym. – Moce produkcyjne piekarni i cukierni wykorzystuję jedynie w 40 – 50 proc. – żali się Zimmermann. Według rozmówcy winę za to ponosi wyniszczająca się wzajemnie konkurencja. Przede wszystkim małych piekarni rodzinnych, których w gminie Gogolin liczącej 10 tysięcy mieszkańców jest aż cztery. Ceny prywatnym piekarzom psują sklepy dyskontowe, sprzedające bardzo tanie pieczywo. Poza tym nasz rozmówca zauważa, że stojące na każdym rogu ulicy kioski z pieczywem nie zawsze, w przeciwieństwie do jego punktów, spełniają wymogi sanepidu – Na domiar złego nieustannie rosną koszty stałe – mąki, paliwa, energii, czynszu. – A podniesienie ceny chleba choćby tylko o 20 groszy staje się tematem dnia i jest uważane za skandalicznie wysoką podwyżkę – tłumaczy sytuację. Trochę narzeka też na malkontenctwo klientów, którzy domagają się by ciemne pieczywo było pulchne i wyrośnięte, a jest to technologicznie niemożliwe ponieważ jest wypiekane z żytniej mąki i na zakwasie, bez tzw. ulepszaczy.
To wszystko jednak nie zniechęca piekarza do snucia planów na przyszłość. Wspólnie z żoną i córką prowadzą jeszcze restaurację i chcieliby jedynie utrzymać obecny stan posiadania. Chodzi przede wszystkim o utrzymanie obecnego stanu załogi. Chciałby również ponownie nawiązać współpracę z ajentami sklepów z pieczywem i wyrobami cukierniczymi.
Lutz Zimmermann znakomicie sobie radzi jako przedsiębiorca zarządzający sporą załogą. Kiedy przejął piekarnię ojca, sam stał za stołem i wyrabiał chleb, teraz koncentruje się na zarządzaniu. Kadrę kierowniczą stworzył samodzielnie, w prosty sposób – powołując na stanowiska zarządcze najbardziej doświadczonych pracowników. Również księgowość i sprawy kadrowe mieszczą się pod jednym dachem.
Kamienie milowe sukcesu
przejęcie i rozbudowa rodzinnej piekarni i cukierni
stopniowa budowa własnej sieci sprzedaży
poszerzenie biznesu o usługi gastronomiczne
wprowadzenie w piekarni ekologicznych linii produkcyjnych