Sąd Najwyższy w niedawno podjętej uchwale zrobił milowy krok w zakresie ustalenia charakteru instytucji rękojmi za wady fizyczne rzeczy. Poczynione przez powiększony skład Izby Cywilnej SN ustalenia są niezwykle spójne pod względem prawnym.
SN w wydanej w składzie powiększonym uchwale z 19 października 2016 r. (sygn. akt III CZP 5/16; uzasadnienie opublikowano w początkach stycznia 2017 r.) jednoznacznie przesądził, że gdy jeden ze współwłaścicieli w ramach darowizny przekazał swój udział w rzeczy drugiemu, to obdarowany – w razie stwierdzenia wadliwości towaru – może skutecznie odstąpić od umowy. Zasugerował przy tym w uzasadnieniu do uchwały, że w przypadku darowizny na obdarowanego przechodzą uprawnienia z tytułu rękojmi.
Sęk w tym, że w praktycznym zastosowaniu te ustalenia SN mogą jednak sprawić sprzedawcom ogromne problemy.
Przepisy dotyczące rękojmi, począwszy od 25 grudnia 2014 r., znów stały się jednymi z najistotniejszych dla przedsiębiorców zajmujących się sprzedażą towarów konsumentom. Wówczas bowiem weszły w życie przepisy ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. poz. 827), która znowelizowała także regulacje ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 380 ze zm.; dalej: k.c.). Kluczowa zmiana dotyczyła tego, że tak jak do umów zawartych do 24 grudnia 2014 r. stosowano przepisy wygaszonej już obecnie ustawy z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego (Dz.U. nr 141, poz. 1176 ze zm.), tak do umów zawieranych od 25 grudnia 2014 r. ponownie (bo wiele lat wcześniej już tak było) zaczęto stosować ogólne przepisy zawarte w kodeksie cywilnym.
W największym uproszczeniu: podstawą reklamacji zgłaszanych przez konsumentów zamiast niezgodności towaru z umową stała się rękojmia (abstrahując w tym miejscu od realizowania uprawnień gwarancyjnych – za co odpowiedzialny jest producent, a nie sprzedawca). Tym samym dla setek tysięcy sprzedawców w Polsce, choćby nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, kluczowa jest wykładnia przepisów dotyczących rękojmi. Z tą zaś od dziesiątek lat są problemy.
Proste na pozór przepisy sprawiają liczne trudności doktrynie. Co istotne, kiepsko z ich interpretacją radzi sobie również orzecznictwo. Analiza samych tylko orzeczeń SN prowadzi do niepokojącego wniosku, że trudno mówić o jakiejkolwiek pewności prawa. Najwięcej zależy od tego, jaki w danej sprawie będzie skład orzekający. SN potrafił bowiem bardzo podobne do siebie zagadnienia zupełnie inaczej rozstrzygać na przestrzeni nawet nie lat, ale miesięcy.
Z tej perspektywy niedawno wydana w składzie powiększonym uchwała SN powinna być krokiem naprzód w kierunku ujednolicenia orzecznictwa. Tym bardziej że analiza uzasadnienia pozwala stwierdzić, iż skład orzekający starannie przeanalizował problematyczne kwestie dotyczące korzystania przez nabywców z uprawnień przewidzianych rękojmią. Ale czy to dobra informacja dla przedsiębiorców? Niekoniecznie.
Po pierwsze, SN w wydanym orzeczeniu zobowiązuje biznes do uznawania części reklamacji, których do tej pory prowadzący działalność uznawać nie chcieli. Po drugie – co być może ważniejsze – sędziowie na pozór prostą sytuację skomplikowali w takim stopniu, że do odpowiedniego zastosowania przepisów kodeksu cywilnego przydałby się co najmniej doktorat z dziedziny nauk prawnych. W zależności bowiem od tego, w jaki sposób reklamujący towar stał się właścicielem rzeczy, zależeć będzie rozstrzygnięcie reklamacji. A to może stwarzać firmom ogromny kłopot praktyczny.