Ministerstwo Skarbu Państwa wciąż analizuje projekt dotyczący powołania domu mediowego dla państwowych spółek. Byłby to podmiot, który zajmowałby się kupowaniem reklam w mediach na rzecz firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. – Jest wola polityczna, aby taki narodowy dom mediowy powstał – deklaruje w rozmowie z DGP posłanka Joanna Lichocka (PiS), która uczestniczy w pracach nad ustawą o mediach narodowych.
Pomysł powstania domu mediowego wyszedł od wiceministra kultury Krzysztofa Czabańskiego, który jest odpowiedzialny za reformę mediów publicznych. Ale informacje o pomyśle na skupieniu w jednych rękach tortu reklamowego państwowych firm przekazał na początku roku minister skarbu Dawid Jackiewicz. – To zlecenia warte kilkaset milionów złotych rocznie – mówił wówczas szef resortu skarbu. Fakt, że dom mediowy miałby skupiać budżety reklamowe spółek Skarbu Państwa, oznaczałby, że nie musiałyby one płacić prowizji za obsługę komercyjnym domom czy agencjom mediowym.
„Szczegóły dotyczące powstania Państwowego Domu Mediowego będziemy mogli przedstawić dopiero wtedy, kiedy zakończą się analizy prowadzone na szczeblu ministerstwa. W pierwszej kolejności muszą zakończyć się prace nad modelem nowego nadzoru właścicielskiego po zamknięciu resortu skarbu. Docelowo chcemy, by spółki Skarbu Państwa były obsługiwane przez polską firmę, której zyski zostaną w kraju”– przekazało biuro prasowe MSP w odpowiedzi na pytania DGP.
Według źródła, które zna kulisy powstawania tego domu, minister skarbu ogłosił ten pomysł bez dokładnej analizy jego realności.
– Odbyły się może dwa spotkania z osobą, która miałaby ten projekt pociągnąć. I temat zamilkł. W resorcie połapali się, że pomysł nie jest tak prosty w realizacji, jakby chciał tego minister – mówi nasz rozmówca.
Zdaniem osoby związanej z poprzednią ekipą rządzącą taki dom mediowy miałby sens tylko wówczas, gdyby spółki same decydowały o tym, w jakich mediach miałyby się pojawiać. W innym przypadku pojawia się ryzyko odgórnego narzucania mediów, w których miałyby zaistnieć państwowe firmy. – Z punktu widzenia ich właściciela, czyli Skarbu Państwa, powstanie takiego domu ma sens, gdyż w jednym ręku skupione byłoby zarządzanie budżetami spółek. Dodatkowo mogłoby to zwiększyć transparentność wydawania pieniędzy – mówi osoba znająca temat.
Według Michała Przymusińskiego, wykładowcy Collegium Civitas i eksperta z dziedziny nowych mediów, z punktu widzenia branży mediowej znaczenie projektu jest dość ograniczone. Powód? Państwowe firmy odpowiadają za kilka procent rynku reklamowego w Polsce. – Sama koncepcja, by połączyć budżety wszystkich spółek Skarbu Państwa, brzmi dobrze. Diagnoza rządu bowiem jest taka, że budżety te są źle, nieefektywnie wydawane. Ale pojawia się pytanie, jaką mamy gwarancję, że kiedy połączymy te budżety, to pieniądze będą wydawane efektywnie – mówi DGP Przymusiński. Ekspert zwraca uwagę m.in. na to, czy nowa firma będzie w stanie opłacić specjalistów od komunikacji w poszczególnych branżach. – Wydaje mi się bardzo trudne, by rząd było stać na zatrudnienie profesjonalistów za odpowiednie wynagrodzenie.
Według danych Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej za ubiegły rok wynagrodzenie osoby zatrudnionej na stanowisku menedżera projektu w domu mediowym kształtowało się w okolicach 7 tys. zł na rękę miesięcznie, a dyrektora kreatywnego – ok. 18 tys. zł.
Pomysł powstania domu mediowego pojawił się już za poprzedniej ekipy rządzącej. Wówczas w jego powstanie miała być zaangażowana Polska Agencja Prasowa.