Nowe władze telewizji nie zostawiają suchej nitki na swoich poprzednikach. Postulują, by nie udzielać im absolutorium za 2015 r.
Nowe władze telewizji nie zostawiają suchej nitki na swoich poprzednikach. Postulują, by nie udzielać im absolutorium za 2015 r.
Jacek Kurski – od stycznia prezes TVP – rządy na Woronicza zaczął od personalnych czystek i przejrzenia dokumentów firmy. W efekcie powstał raport na temat kluczowych problemów, wyzwań i nieprawidłowości w spółce. Dziś dokument przygotowany przez biuro audytu ma być zaprezentowany publicznie. Autorzy recenzują decyzje poprzedników i oceniają kondycję firmy, podkreślając, że raport jest wewnętrzną analizą kluczowych obszarów działania spółki. Konkluzja jest jedna – poprzednie zarządy z Juliuszem Braunem i Januszem Daszczyńskim na czele nie zasługują na absolutorium za ubiegły rok.
Podstawowym problemem telewizji – jak wynika z dokumentu – są finanse. W szczególności niepewne wpływy z abonamentu i luka abonamentowa, jaka pojawiła się w budżecie na 2016 r. W porównaniu z konstruowanym jeszcze przez poprzedniego prezesa budżetem w kasie TVP brakuje 72 mln zł, które zaksięgowano jako pieniądze, które spółka dostanie z tytułu opłat abonamentowych. Pieniędzy będzie jednak mniej.
Wątpliwości autorów raportu wzbudziła też skala zakupów dokonywanych z pominięciem procedury zamówień publicznych. Autorzy wskazują, że 7 proc. ogółu wydatków, czyli grubo ponad 70 mln zł, w 2015 r. zostało wydanych poza ustawą o zamówieniach. – Dyrektor w ramach pełnomocnictwa mógł zaciągać zobowiązania do 150 tys. zł. Skala zamówień pod korek była alarmująca – przyznaje menedżer z TVP. Obecny zarząd zmniejszył wspomnianą kwotę trzykrotnie.
Cały rozdział poświęcono produkcji zewnętrznej. Autorzy wskazują, że udział zewnętrznych firm w całości produkcji programowej TVP wzrastał rok do roku, z 25 proc. w 2013 r. do 27 proc. w 2015 r. Najwięcej, aż 19 proc. wartości wszystkich umów, jakie TVP zawarła z producentami w zeszłym roku, zgarnęła ATM Grupa, czyli producent m.in. „Rancza” i „Ojca Mateusza”. W pierwszej piątce znalazły się też Artrama („Na dobre i na złe”, „Barwy szczęścia”), do której trafiało 17 proc. pieniędzy przeznaczonych dla zewnętrznych producentów, Akson (13 proc.), producent wysokobudżetowego serialu „Bodo”, oraz Triplan (9 proc.), producent „Klanu”. W raporcie mowa m.in. o oddzielnej, ukrytej umowie z producentem „M jak miłość”, która zakładała waloryzację kosztów. – Musieliśmy długo kopać, zanim ją znaleźliśmy – ujawnia nasz rozmówca.
Kolejne analizy dotyczą umów z Nielsenem. Prezes Kurski zdążył już publicznie zaatakować jedynego w Polsce dostarczyciela badań telemetrycznych, oskarżając go, że zaniża wyniki nadawcy publicznego. – Panele w większości są sfokusowane w wielkich miastach i ich sypialniach, takich jak Piaseczno czy Legionowo, które są traktowane jak wieś, dzięki czemu nie trzeba już jechać do Małkini, Łomży czy Kobylina-Borzym, gdzie Andrzej Duda uzyskał 94 proc. poparcia – mówił Kurski przed sejmową komisją kultury. – Na żadnym etapie konstruowania panelu nie są brane pod uwagę zmienne związane z poglądami, opiniami czy przekonaniami społeczno-politycznymi – tłumaczy nam Elżbieta Gorajewska, prezes Nielsena. Adresy panelistów są jednak tajne.
Wedle autorów raportu panel Nielsena ma wiele wad. Nie odzwierciedla struktury populacji i jest zbyt mały, liczy 2 tys. gospodarstw (jeden panelista reprezentuje średnio niecałe 8 tys. osób, w innych krajach to 2,5–5,5 tys. osób). Ponadto umowa nie była ponoć odpowiednio nadzorowana, choćby pod względem wymiany gospodarstw – 80 proc. gospodarstw nie powinno być w panelu dłużej niż 5 lat, a żadne nie dłużej niż 8 lat.
Dużo miejsca poświęcono też umowie, jaką TVP podpisała z LeasingTeamem, w której efekcie do agencji pracy tymczasowej przeniesiono 411 pracowników spółki. Autorzy raportu wskazują na wyniki kontroli ZUS, który uznał, że TVP jest nadal pracodawcą przeniesionych osób i płatnikiem składek. Wspominają też o ryzyku przegranych procesów w sądzie pracy.
W raporcie sygnalizowany jest również problem digitalizacji zbiorów archiwalnych. – Setki tysięcy godzin nagrano na betach, taśmach VHS. A Sony zakończył produkcję magnetowidów. To pokazuje, w jakiej dżungli jesteśmy – mówi nasz rozmówca.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama