Locke i Monteskiusz, których myśl stała się fundamentem ustroju państw Zachodu, zaproponowali trójpodział władzy – to mechanizm ograniczający/uniemożliwiający popełnianie nadużyć przez rządzących. W państwach demokratycznych dodatkowo to obywatele wskazują reprezentantów do parlamentów, więc wyborczy głos stanowi czwartą władzę: kontrolną. Tę ważną rolę społeczeństwo sprawuje tym skuteczniej, im jest lepiej poinformowane. To dlatego wolne i rzetelne media stanowią ważny filar zdrowego demokratycznego ustroju.

W XXI w. pojawiły się jednak takie zjawiska jak internetowe bańki informacyjne czy sieciowe trollowanie. Opisują one tworzenie, konsumowanie oraz przekazywanie, głównie w mediach społecznościowych, często niesprawdzonych, nieprawdziwych czy wręcz spreparowanych informacji, w których najczęściej jest mało faktów, zaś bardzo wiele emocji. Przeciętnemu człowiekowi, dosłownie zalewanemu ogromem wiadomości, z trudem przychodzi rozeznanie się, co jest jeszcze informacją, a co fejkiem.
William Brady, Julian Wills, John Jost, Joshua Tucker i Jay Van Bavel z Uniwersytetu Nowojorskiego wykazali, że użytkownicy mediów społecznościowych chętniej podają wiadomości nacechowane emocjonalnie. Po pierwsze, angażujemy się w komunikację w ramach grup, do których należymy, a te powstały na spoiwie wspólnych poglądów. Po drugie, choć docierają do nas informacje z zewnątrz, to platformy cyfrowe pokazują nam te treści, do których przypisał nas ich algorytm. Dimitar Nikolov, Diego Oliveira, Alessandro Flammini oraz Filippo Menczer z Uniwersytetu Indiany przyjrzeli się właśnie temu drugiemu mechanizmowi. Okazało się, że wyszukiwanie informacji w mediach społecznościowych daje dostęp do zdecydowanie mniej zróżnicowanej liczby źródeł niż użycie choćby wyszukiwarki internetowej. Zażegnać ten problem próbują takie start-upy jak AllSides, Polar News lub Ground News – obiecują dokonywać pomiaru stronniczości przeczytanych dotąd artykułów (np. AllSides robi to jeszcze „analogowo” – prosi wskazane osoby o ocenę materiału), na tej podstawie otwierając dostęp do zróżnicowanych źródeł.
Max Tegmark oraz Samantha D’Alonzo z Massachusetts Institute of Technology stworzyli już jednak komputerowe narzędzie pozwalające oceniać stronniczość informacji. Do tego celu stworzyli bazę milionów artykułów z ponad 100 anglojęzycznych gazet oraz algorytmy wyłapujące konkretne słowa lub ich zbitki, które pozwalają ocenić dany materiał. Konkretne słowa czy sformułowania mają bowiem jednoznaczne zabarwienie lewicowe lub prawicowe, wspierające status quo lub reformatorskie. Te dwie osie nadają wymiary analizy, dzięki którym można opisać poszczególne artykuły oraz gazety.
Ze względu na niespotykaną skalę rozprzestrzeniania się informacji w czasie rzeczywistym i zagrożenia z tym związane, w tym wojnę informacyjną, która towarzyszy od początku agresji Rosji na Ukrainę, potrzebne są narzędzia chroniące nas przed dezinformacją. Obiektywizm uchroni nas przed manipulacją. ©℗