Polacy zawsze kochali telewizję, ale od stanu wojennego publiczne kanały traktowali ambiwalentnie. O niezależności mediów politycy dowiedzieli się od nadawców prywatnych.
/>
/>
W latach 80. władza uwodziła widzów bardzo popularnymi wówczas tasiemcowymi telenowelami. Rekordy popularności bił brazylijski serial „W kamiennym kręgu” i jego bohaterka niewolnica Isaura. Kiedy rozpoczynano emisję kolejnego odcinka, ulice miast pustoszały.
– Oba programy telewizji publicznej z tego okresu kojarzymy z represyjnym systemem PRL i sytuacją polityczną, ale na zachodzie Europy monopol mediów państwowych czy publicznych także panował jeszcze do połowy lat 80. – wspomina Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dodaje, że prawdziwe zmiany zaczęły się dopiero na przełomie lat 80. i 90. Wtedy dopuszczono prywatnych nadawców. Pozwalała już na to również technologia. Urządzenia telewizyjne stały się tańsze i coraz bardziej powszechne.
Pod koniec lat 80. rozpoczęła się era telewizji satelitarnej. I próby reglamentowania dostępu do niej. Rozwojowi telewizji satelitarnej nie przeszkodziła jednak obowiązująca od 1984 r. ustawa o łączności, która nakładała obowiązek uzyskiwania zezwolenia na założenie instalacji do odbioru sygnału z satelity. Aby je otrzymać, trzeba było wykazać się np. odpowiednim zawodem. Ale nadeszły zmiany ustrojowe i wkrótce antenę można było sobie kupić, zamontować i cieszyć się zagraniczną telewizją (choć liczba kanałów na początku była niewielka).
Wkrótce nadszedł czas telewizji kablowych. Początkowo małych, osiedlowych. Ale już po kilku latach abonentów liczono w milionach. A operatorzy tacy jak UPC czy Multimedia zaczęli świadczyć też usługi telekomunikacyjne.
Jeszcze w latach 80. zaczął się rozwijać rynek paratelewizyjny, czyli obrót kasetami VHS. Dzięki nim ludzie mieli dostęp do treści innych niż te serwowane w oficjalnej rządowej telewizji. Kasety VHS można było kupić wszędzie. – Władze już nad tym nie panowały. Płatne publiczne pokazy amerykańskich filmów organizowały różne kluby i stowarzyszenia, np. Zrzeszenie Studentów Polskich, a nawet Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej – opowiada Jan Dworak.
Jak wspomina przewodniczący KRRiT, koniec lat 80. to także okres, w którym zaczęły powstawać telewizje garażowe. Działały w próżni prawnej, bo nie było jeszcze ustawy o radiofonii i telewizji, a jedyne ograniczenia narzucała formalnie jeszcze działająca cenzura. – Ustawa o kontrolowaniu publikacji i widowisk została zniesiona dopiero w 1990 r. Telewizje garażowe często działały na dziwnych zasadach, wykorzystując na przykład częstotliwości wojskowe. Najczęściej były to stacje lokalne z jednym nadajnikiem – opisuje Dworak. Jedna z pierwszych telewizji biznesmena Jacka Żelezika Top Canal nadawała w Warszawie z dachu studenckiego akademika Riwiera. – Jakość dźwięku i obrazu była straszna, ale ludzie i tak oglądali, bo to była alternatywa dla oficjalnej rządowej telewizji – podkreśla Dworak.
W pierwszej połowie lat 90. nastąpił atak kapitału zagranicznego. Nadawanie rozpoczęła Polonia 1, telewizja włoskiego biznesmena Nicoli Grauso. Stacja emitowała głównie seriale, takie jak „Drużyna A”, „MacGyver” czy „Magnum”, południowoamerykańskie seriale oraz japońskie kreskówki. Filmy były najczęściej emitowane z włoskim dubbingiem i polskim lektorem.
– To była już poważna próba nadawania naziemnego i władze zdały sobie sprawę z tego, że rynek trzeba wreszcie uporządkować – ocenia Dworak. Tak się też stało. Ustawa o radiofonii i telewizji została uchwalona w grudniu 1992 r. i weszła w życie miesiąc od ogłoszenia, z wyjątkiem art. 52, który dotyczył kar za nielegalne nadawanie, i wszedł w życie od 1 lipca 1993 r. – Można powiedzieć, że na tym zakończyła się era romantyczna polskiej telewizji – podsumowuje przewodniczący KRRiT.
Drugi etap to kształtowanie się telewizyjnego rynku komercyjnego. W 1994 r. w pierwszym konkursie na ogólnopolski kanał telewizyjny wystartowało bardzo wielu nadawców, w tym m.in. Polsat Zygmunta Solorza, Antena 1 Mariana Terleckiego, NTP + Mirosława Chojeckiego, TV 7 Mariusza Waltera i Jana Wejcherta, a także Polonia 1 i Top Canal.
KRRiT przyznała koncesję Polsatowi, co zakończyło się polityczną awanturą i kosztowało utratę stanowisk przewodniczącego Rady Marka Markiewicza oraz jej członka Macieja Iłowieckiego.
– Ustawowa niezależność KRRiT była, jak na dzisiejsze standardy, nieco dziwnie rozumiana przez polityków. Do dziś toczą się dyskusje, czy ówczesny prezydent Lech Wałęsa miał prawo ich odwołać. Jego decyzję wiązano z tym, że w procesie koncesyjnym popierał kogoś innego – uważa Dworak.
W tym czasie Telewizja Polska przekształciła się w spółkę Skarbu Państwa. W okresie transformacji ustrojowej cierpiała biedę, ale w 1991 r. powstało biuro reklamy i sytuacja się odwróciła. Na początku reklamodawcy chcieli bojkotować TVP, bo niskie dotąd ceny czasu reklamowego zostały urealnione. Bojkot był krótki i nieskuteczny. Do TVP zaczął płynąć szeroki strumień pieniędzy z rynku. Publiczna telewizja do końca lat 90. miała tak znaczne środki, że współfinansowała dużą część polskiej kinematografii. Ojcem sukcesu TVP był Piotr Gaweł, pierwszy dyrektor biura reklamy, młody wówczas człowiek po studiach ekonomicznych i zagranicznych stażach.
– Była też negatywna konsekwencja tych zmian. Telewizja publiczna niejako mimochodem stała się komercyjna, a znaczne pieniądze zależały od decyzji ludzi, którym nie stawiano dużych wymagań zarządczych – ocenia Dworak. Dodaje, że nie myślano także o tym, że struktura przychodów silnie wpływa na treść i kształt nadawanych programów.
W 1995 r. ruszył drugi proces koncesyjny. Zgodę na nadawanie otrzymały trzy ponadregionalne kanały telewizyjne: Telewizja Wisła, Nasza Telewizja oraz TVN.
Kolejny przełom na rynku nastąpił w 2001 r., kiedy powstał TVN 24, pierwszy kanał tematyczny grupy TVN rozprowadzany przez telewizję kablową, a później platformy satelitarne. Początkowo stacja miała kłopoty z dotarciem do widzów – przeciągały się negocjacje z właścicielami sieci kablowych. Jednak, gdy 11 września 2001 r. na żywo zaczęła nadawać relacje z ataków terrorystycznych w Nowym Jorku i Waszyngtonie, a jej program retransmitowała TVN, szybko zyskała popularność.
– W ten sposób zakończyła się druga epoka – narodziny twardej konkurencji. Wtedy prezes TVP Robert Kwiatkowski powiedział „tyle misji, ile abonamentu”. Po raz pierwszy TVP odczuła boleśnie pojawienie się konkurencji na rynku reklamy – przypomina Dworak.
Dokonana w 2013 r. cyfryzacja telewizji naziemnej była ostatnim wydarzeniem, które na wiele lat ukształtowało polski rynek telewizyjny. Widzowie otrzymali dostęp do 21 bezpłatnych programów, w tym kilku całkowicie nowych. I tak ostra walka o wpływy z reklam jeszcze się zaostrzyła.