Potyczka polityka z portalem miała się zakończyć zmianami w prawie. Tak się nie stało.
Potyczka polityka z portalem miała się zakończyć zmianami w prawie. Tak się nie stało.
Patryk Jaki złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z działalnością satyrycznego fanpage’a Sok z Buraka. Jaki oskarżał portal o „lewe finansowanie”, a konkretnie o umieszczanie sponsorowanych materiałów podczas kampanii wyborczej. Europoseł PiS zasugerował także, że rząd „weźmie się za takie rzeczy jak «Sok z Buraka»”, ale jak się dowiedzieliśmy – nie oznacza to żadnych zmian w prawie.
Patryk Jaki zarzucił administratorom strony nielegalne finansowanie kampanii wyborczej i zgłosił to do prokuratury. W odpowiedzi na stronie pojawił się wpis, w którym świeżo upieczony eurodeputowany nazywany jest „manipulatorem”. Administratorzy Soku z Buraka twierdzą, że żadnych sponsorowanych postów na stronie nie było. Tak czy inaczej, warto przyjrzeć się „Sokowi...” jako swoistemu fenomenowi w polskim życiu publicznym. Do niedawna było nie do pomyślenia, by strona zakładana przez grupę zapaleńców mogła mieć wpływ na krajową politykę. Można z dużą dozą pewności powiedzieć, że będzie to coraz częstszy widok.
Serwis został założony w marcu 2014 r. Strona samą siebie opisuje jako „największą polską społeczność satyryczną o lekko politycznym zabarwieniu”. Największą, bo liczącą, aż 780 tys. polubień. „Sok...” udostępnia głównie linki do stron atakujących Prawo i Sprawiedliwość, takich jak Koduj24.pl, Crowdmedia.pl czy Wiadomo.co, portalu prowadzonego przez Przemysława Szubartowicza.
Nic więc dziwnego, że portal, posiadający siłę rażenia większą niż niejedno tradycyjne medium, znalazł się na celowniku PiS.
Udostępniane przez Sok z Buraka linki wskazują, że fanpage jest częścią większej siatki stron mających atakować PiS i wspierać Platformę Obywatelską. Warto przy tym wspomnieć, że tylko w zeszłym roku partia Grzegorza Schetyny wydała na działania w social mediach 484 tys. zł.
Siatka służy do stworzenia „architektury perswazji” i działa znacznie lepiej niż pojedyncza strona z osobną domeną czy forum internetowe. Na czym polega jej działanie? Powiedzmy, że jesteśmy sympatykami opcji politycznej X i dołączamy do facebookowego forum zwolenników tej partii. Według regulaminu forum można wrzucać na nie tylko treści związane z tematyką grupy. Kolejni użytkownicy (realni lub automatyczni, bowiem na działanie siatki bardzo dobrze wpływają boty) wrzucają treści z różnych stron o zbliżonym profilu, które mają wzmocnić wrażenie wielości i siły ugrupowania. To podobna funkcja, jaką spełnia kilkanaście plakatów wyborczych wyklejanych w tym samym miejscu. Użytkownik ma mieć wrażenie, że cały świat myśli i mówi to samo, a z czasem zaczyna powtarzać te same treści.
Tworzenie siatek informacyjnych mających przekonywać odbiorców do jakichś poglądów nie jest przestępstwem. To swoisty fenomen medialny, który będzie odgrywał coraz większą rolę w polskim życiu społecznym i polityce. Na nasze pytania dotyczące regulacji mediów społecznościowych Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiedziało, że ich nie planuje, a w sprawie „Soku...” należy kontaktować się z biurem Patryka Jakiego.
Z kolei świeżo upieczony europoseł PiS zapewnia, że jego deklaracja dotyczyła wyłącznie jednego fanpage’a, a ministerstwo nie planuje żadnych regulacji dotyczących social mediów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama