Ustawowa droga dekoncentracji wydaje się zamknięta, dlatego PiS może się pokusić o przejęcie środków masowego przekazu od zagranicznych właścicieli za pośrednictwem polskich firm i banków. Pierwszą okazją może być wystawione na sprzedaż Radio Zet.
Temat repolonizacji mediów jest wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości obecny od dawna. Od kiedy rządzi obecna ekipa, co pewien czas w przestrzeni publicznej pojawia się zapowiedź ustawy dekoncentracyjnej. Jak usłyszeliśmy od polityków PiS, w Ministerstwie Kultury co prawda powstaje kolejna wersja tej ustawy, ale nie ma zielonego światła, by wyjść z nią przed przyszłorocznymi wyborami.

Będą różne transakcje

– Mamy awanturę z TSUE. Co by się stało, gdyby doszła do tego dekoncentracja – mówi polityk PiS. Wyjście z tego typu projektem wywołałoby kolejną burzę w momencie, gdy partii zależy na uspokojeniu sytuacji.
Uchwalenie ustawy nie gwarantowałoby zresztą, że przepisy wejdą w życie. Prezydent znalazłby się bowiem pod potężną presją dyplomatów państw, z których firmy byłyby zagrożone ustawą. To powoduje, że przynajmniej na jakiś czas nie ma politycznych możliwości, by do pomysłu ustawowej dekoncentracji wrócić.
Nie znaczy to, że obecny kształt mediów jest przyjmowany w obozie rządzącym ze spokojem. O porażkę w miastach obwiniane są media, których PiS nie kontroluje (duża część z nich ma zagranicznych właścicieli). To teza, z którą występują czołowi politycy tej partii. Czy to przygotowywanie gruntu pod dekoncentrację? – Nie, to raczej furia i świadomość, że wprawdzie prezes Kaczyński mówi, że problemem są media, ale nie ma zgody na ustawę, bo nie możemy dolewać oliwy do ognia – zaprzecza polityk PiS.
W tej sytuacji prawdopodobna wydaje się częściowa repolonizacja – poprzez wykup mediów z kapitałem zagranicznym na zasadach rynkowych ze wsparciem finansowym kontrolowanych przez państwo banków. – Będą różne transakcje – zapowiada polityk obozu władzy. Powracają pomysły dotyczące przejęcia grup medialnych.

Z Francji przez Czechy do Polski

Pierwsza okazja repolonizacji w mediach wkrótce może stać się faktem. W piątek „Puls Biznesu” podał, że na sprzedaż wystawiona została grupa Eurozet, do której w Polsce należą m.in. Radio Zet, Antyradio czy ChilliZet. Obecnym właścicielem jest – poprzez spółkę zależną – czeski koncern medialny Czech Media Invest (CMI). Nasi południowi sąsiedzi zaledwie kilka miesięcy temu odkupili grupę radiową od Francuzów z Lagardère. W sumie za polskie, czeskie, słowackie i rumuńskie stacje CMI zapłaciło 74 mln euro. Zdecydowana większość tej kwoty została przeznaczona na Eurozet.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że odkupieniem od Czechów radiowego biznesu zainteresowana może być spółka Fratria, która wydaje tygodnik „Sieci”, „Gazetę Bankową” i prowadzi kilka portali. W ubiegłym roku spółka wykazała zysk netto w wysokości 3,2 mln zł (wzrost o 8,2 proc. r./r.) przy przychodach ponad 34 mln zł.
– Prawdopodobnie za Eurozet trzeba zapłacić ok. 300 mln zł. Fratria nie jest w stanie sama udźwignąć kapitałowo takiej transakcji. Jej partnerem dostarczającym finansowanie mógłby zostać któryś z dużych państwowych banków. W ten sposób udałoby się zrealizować element strategii repolonizacyjnej w mediach, a grupa radiowa trafiłaby do ludzi sprzyjających obecnej ekipie rządzącej – mówi nasz informator znający sprawę. I wskazuje, że kolejnym krokiem mogłoby być wejście Fratrii na giełdę.

Oficjalnie zaprzeczają zamiarowi akwizycji

„Fratria rozwija się w oparciu o strategię przyjętą przez zarząd spółki – w oparciu o własne zasoby buduje i rozwija kolejne przedsięwzięcia. (...) Strategia ta nie zakłada akwizycji zewnętrznej” – pisze w odpowiedzi na pytania DGP prezes Fratrii Romuald Orzeł.
Jeszcze krócej odpowiada na pytania o domniemaną transakcję senator Grzegorz Bierecki, przez swoją spółkę Spółdzielczy Instytut Naukowy G. Bierecki, współudziałowiec Fratrii: – To bajka.
Drugi z naszych informatorów z kręgów PiS twierdzi jednak, że okazja jest wymarzona i warto z niej skorzystać.
Walka o Eurozet może mieć wielu uczestników, bo kąsek jest łakomy. Radio Zet to numer 2 na polskim rynku. Z badania Radio Track, realizowanego przez Kantar Millward Brown, wynika, że w III kw. tego roku miało 12,3 proc. udziału w czasie słuchania (spadek z 14,1 proc. w III kw. 2017 r.). Jak informuje „Puls Biznesu”, akwizycją może być obok Fratrii zainteresowana grupa Polsat Zygmunta Solorza-Żaka i Grupa ZPR Media Zbigniewa Benbenka. Do tego drugiego koncernu medialnego należy już m.in. nr 3 wśród radiostacji, czyli Radio Eska. Sam Benbenek przy okazji wycofywania się Francuzów z polskiego rynku mówił, że ZRP Media kierowała do Lagardère zapytania o sprzedaż Eurozetu, jeszcze zanim grupa trafiła do czeskiego CMI.
12,3 proc taki był udział Zetki w III kw. tego roku w ogólnym czasie słuchania
300 mln zł to szacunkowa kwota, jaką trzeba będzie zapłacić za Radio Zet