- Intencją było, aby umowa nie była wypowiadana w przypadku przejściowych problemów kredytobiorcy. Mechanizm jest jednak skomplikowany - uważa dr Jacek Czabański, autor serwisu pomocfrankowiczom.pl.
/>
Od piątku obowiązuje ustawa o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy (Dz.U. z 2015 r. poz. 1925). Dzięki niej osoby mające problem ze spłatą zobowiązania będą otrzymywać co miesiąc (przez maksymalnie 1,5 roku) 1,5 tys. zł. Kto może ubiegać się o taką pomoc?
Na wsparcie może liczyć ten, kto zaciągnął kredyt mieszkaniowy – a więc przeznaczony na zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych w postaci np. zakupu lokalu lub domu mieszkalnego – a także kredyt zaciągnięty na spłatę innego kredytu mieszkaniowego. Zobowiązanie musi być zabezpieczone hipotecznie na lokalu lub domu. Jeżeli tylko część kredytu była przeznaczona na cele mieszkaniowe, to w tej części kredyt jest kredytem mieszkaniowym. Ustawa nie wprowadza przy tym kryteriów związanych z powierzchnią domu lub lokalu.
Kto wsparcia nie dostanie?
Nie może na to liczyć kredytobiorca, który ma inną nieruchomość mieszkalną lub jest najemcą takiej. Ustawodawca wychodzi najwyraźniej z założenia, że wsparcie jest uzasadnione wyłącznie w odniesieniu do kredytowania lokalu mieszkalnego, który jest jedynym miejscem zamieszkania. Ponadto pomocy nie uzyska ten, czyje należności z tytułu kredytu są pokrywane w ramach ubezpieczenia spłaty kredytu na wypadek utraty pracy.
Czy na pomoc mogą liczyć wszyscy kredytobiorcy znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej?
Zgodnie z ustawą wsparcie przyznaje się, jeżeli spełniony jest chociaż jeden z poniższych warunków: kredytobiorca ma status bezrobotnego; ponosi miesięczne koszty obsługi kredytu w wysokości przekraczającej 60 proc. dochodów osiąganych miesięcznie przez gospodarstwo domowe lub też miesięczny dochód gospodarstwa, pomniejszony o koszty obsługi kredytu, nie przekracza progów przyjętych w ustawie o pomocy społecznej. W przypadku gospodarstwa jednoosobowego mowa więc o kwocie 461 zł, a w przypadku gospodarstwa wieloosobowego – 361 zł na osobę.
Co trzeba zrobić, aby otrzymać pomoc?
Wniosek o wsparcie kredytobiorca składa do swojego banku, dołączając oświadczenie o swoich dochodach pod rygorem odpowiedzialności karnej. Następnie podpisuje umowę z bankiem na udzielenie pomocy. Środki pochodzą z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców prowadzonego przez BGK i wypłacane są przez 18 miesięcy (krócej, jeżeli kredytobiorca przestanie spełniać warunki wskazane wyżej) w wysokości należnej raty kredytu, ale nie więcej niż 1500 zł miesięcznie.
Czy pomoc trzeba zwrócić?
Po upływie 2 lat od zaprzestania jej wypłacania kredytobiorca jest zobowiązany do jej zwrotu na rachunek funduszu w 96 równych miesięcznych ratach (8 lat), bez odsetek. Ten, kto otrzymał wsparcie w wysokości 27 tys. zł (1500 zł przez 18 miesięcy), będzie musiał więc przez kolejne 8 lat oddawać miesięcznie po 281,25 zł oraz oczywiście regulować bieżące raty kredytu.
Jak pan ocenia te rozwiązania?
Intencją ustawodawcy było, aby umowa kredytowa nie była wypowiadana w przypadku przejściowych problemów kredytobiorcy, jak np. utrata pracy. Jednak wybrany mechanizm jest skomplikowany i bardzo biurokratyczny. Na dodatek banki wcale nie są pozbawione możliwości wypowiedzenia umowy kredytowej – mogą to zrobić nawet pomimo regularnego spłacania zobowiązań, tylko ze względu na utratę zdolności kredytowej przez kredytobiorcę. Wydaje się więc, że można było cel ustawy osiągnąć prościej, zakazując bankom wypowiadania umowy kredytowej w sytuacjach wskazanych w ustawie. Jednocześnie niespłacone raty powiększałyby saldo zadłużenia kredytobiorcy i pozostawałyby do spłacenia w przyszłości.
Kto finalnie zostanie obciążony kosztami pomocy?
Fundusz Wsparcia Kredytobiorców jest finansowany przez same banki. Jak na razie musiały się na niego złożyć w łącznej wysokości 600 mln zł, z tym że jest przewidziana możliwość zarządzenia dopłat do funduszu, jeżeli jego środki spadną poniżej 100 mln zł. Ponieważ jednak ustawa zakłada, że o pomoc będzie się można ubiegać do końca 2018 r., to trudno dziś szacować, jakie będą ostateczne koszty tego rozwiązania. Jednak przyjęte rozwiązanie stanowi dość nieporadną próbę zaradzenia problemowi. Jak w praktyce zadziała, dopiero się przekonamy.