Instytucje finansowe nie będą mogły wybierać, które informacje wyeksponować w spotach telewizyjnych, a które ukryć. Wszystkie dane będą musiały być prezentowane w jednakowy sposób.
Problemy z reklamą / Dziennik Gazeta Prawna
Typowy obrazek z reklamy kredytu bądź pożyczki: wielkie zero pokazujące brak odsetek oraz gwiazdka odsyłająca na dół komunikatu. A tam mikroskopijną czcionką informacja, że co prawda oprocentowania nie ma, ale koszty związane z udzieleniem pożyczki wynoszą kilkadziesiąt procent jej wartości.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stara się walczyć z takimi zachowaniami banków czy firm pożyczkowych. W związku z kontrolą przedświątecznych reklam emitowanych w 2014 r. podjął 12 interwencji. Sęk w tym, że obecne przepisy (ustawa o kredycie konsumenckim, dalej u.k.k.; t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1497) są nieprecyzyjne, więc z wyciąganiem konsekwencji bywa różnie.
Jednakowa prezentacja
W związku z nieprawidłowościami UOKiK przygotował założenia nowelizacji u.k.k. Zaproponował m.in., by obowiązkowe informacje, które muszą być podawane w reklamach kredytów konsumenckich, były prezentowane w sposób „co najmniej tak samo widoczny, czytelny i słyszalny, jak dane liczbowe dotyczące kosztu kredytu konsumenckiego”. Co to oznacza w praktyce? Koniec pokazywania na ekranach telewizorów przez ułamek sekundy długich wyjaśnień mikroskopijnej wielkości. Idea jest taka: jeśli firma chce się pochwalić przez 5 sekund którymś z atutów swojej oferty (np. brakiem oprocentowania), również przez 5 sekund i w identyczny sposób powinna poinformować o pozostałych istotnych dla konsumentów kwestiach – nawet jeśli w tym wypadku nie ma się czym chwalić. Jeżeli daną informację prezentuje lektor bądź aktor występujący w reklamie, to również on powinien mówić o pozostałych. Nie będzie więc mogło być tak, że niskie oprocentowanie jest przedstawiane i obrazowo, i dźwiękowo, a wysokie koszty pozaodsetkowe wyłącznie graficznie (i zwykle jeszcze drobnym druczkiem).
Przedsiębiorcy musieliby w identyczny sposób informować m.in. o stopie oprocentowania kredytu – z wyodrębnieniem opłat uwzględnianych w całkowitym koszcie kredytu, całkowitej kwocie kredytu, a także rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania (RRSO). Gdy produkt tego wymaga, podawać trzeba będzie również czas obowiązywania umowy czy wysokość rat.
Wątpliwości firm
Biznes do propozycji UOKiK podchodzi z rezerwą. Krytyczne są przede wszystkim firmy pożyczające pieniądze na krótki okres. One zyskują głównie nie na oprocentowaniu, lecz na opłatach dodatkowych. Te zaś obecnie nie są specjalnie eksponowane.
– Wszystkie informacje wymagane prawem powinny być podane w reklamie w sposób absolutnie zrozumiały i czytelny. Trzeba uważać jednak, aby nie nałożyć zbyt daleko idących wymogów, by nie stały się parodią samych siebie, jak ma to miejsce np. na rynku farmaceutyków – twierdzi Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych.
UOKiK chce także, aby w reklamach, które nie zawierają danych liczbowych dotyczących kosztu kredytu konsumenckiego, trzeba było podawać RRSO – w sposób co najmniej tak samo widoczny, czytelny i słyszalny jak pozostałe informacje.
Spór o rzeczywistą stopę
Ale i do tego biznes ma zastrzeżenia. Co ciekawe, część przedsiębiorców uważa ten wymóg za zbyt restrykcyjny, inni zaś za niekompletny.
Konfederacja Lewiatan wskazuje, że na tym przepisie niektóre firmy pożyczkowe paradoksalnie mogą zyskać.
– Należy rozważyć, czy przy liczeniu RRSO na potrzeby reklam „pożyczek za darmo” nie powinny być uwzględniane opłaty za tzw. rolowanie, czyli przedłużenie terminu spłaty. W przeciwnym wypadku RRSO będzie równa zeru – twierdzi Lewiatan.
UOKiK zaznacza jednak, że nie może tak uczynić, gdyż nowelizacja ustawy związana jest z implementacją dyrektywy 2008/48/WE. Ta zaś w precyzyjny sposób określa, jakie koszty należy uwzględniać przy kalkulacji RRSO.
– W przypadku małych i krótkoterminowych pożyczek wskaźnik ten ma bardzo niską wartość informacyjną. Kwestią sporną może być też jego „widoczność” w reklamie. Pamiętajmy, że pouczenie pełni rolę uzupełniającą, nie może zatem dominować nad przekazem reklamowym. W przeciwnym wypadku reklamy zmienią się w obwieszczenia urzędowe – podkreśla z kolei Jarosław Ryba.
U.k.k. ma zastosowanie do umów o kredyt w wysokości nie większej niż 255 550 zł (albo równowartości tej kwoty w walucie innej niż polska). To zaś oznacza, że np. wielu kredytów hipotecznych nowe wymogi nie będą dotyczyć.
Etap legislacyjny
Założenia przekazane Stałemu Komitetowi Rady Ministrów