Błędnie przelane pieniądze są w praktyce nie do odzyskania. Prokuratura odmawia wszczęcia dochodzenia, a bankowcy rozkładają ręce
Błędnie przelane pieniądze są w praktyce nie do odzyskania. Prokuratura odmawia wszczęcia dochodzenia, a bankowcy rozkładają ręce
/>
Zmian chcą wszyscy. Po naszym tekście ze stycznia 2015 r. („Źle przelane pieniądze nie do odzyskania”, DGP 17/2015) posłowie złożyli kilka interpelacji. Wnioski nie są optymistyczne. „Ministerstwo Finansów dostrzega obszar wymagający podjęcia działań legislacyjnych, które miałyby na celu wypracowanie rozwiązań ułatwiających osobom zlecającym transakcje płatnicze dochodzenie zwrotu nieprawidłowo przekazanych środków pieniężnych” – stwierdziła wiceminister finansów Izabela Leszczyna. Można jednak odnieść wrażenie, iż resort nie bardzo wie, jak zmienić przepisy na lepsze.
Eksperci utyskują, że na przykładzie przelewu środków na zły rachunek bankowy uwidacznia się, jak bardzo Polacy są bezbronni w gąszczu przepisów, gdy mają prawdziwy problem. Przedstawiciele banków także chcieliby ułatwić życie klientom, bo to głównie one są obwiniane przez osoby pozbawione pieniędzy.
Brak winnego
Przykład z ostatnich tygodni dobitnie pokazuje, że ustawodawca musi się pośpieszyć. Pracownik administratora nieruchomości popełnił błąd: wskazał kilkudziesięciu mieszkańcom zły numer rachunku bankowego, na który przelewano pieniądze. W efekcie środki trafiły do kogoś innego. Sęk w tym, że nie wiadomo do kogo.
W teorii istnieje możliwość odzyskania pieniędzy wpłaconych na rzecz niewłaściwej osoby. Służy temu roszczenie o bezpodstawne wzbogacenie opisane w art. 405–414 kodeksu cywilnego. Problem polega na tym, że aby pozwać adresata przelewu, należy dysponować jego danymi osobowymi. A tych bank nie ujawni, bo zabraniają mu tego przepisy ustawy – Prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1376 ze zm.).
Firma postanowiła więc dochodzić swoich praw na drodze postępowania karnego. Prokuratura Rejonowa w Gdyni – ku zaskoczeniu ekspertów – odmówiła wszczęcia dochodzenia.
„Przestępstwo przywłaszczenia prawa majątkowego z art. 284 par. 1 kodeksu karnego jest przestępstwem umyślnym. Osoby, które otrzymały te przelewy, nie działały umyślnie. Stało się to niezależnie od ich woli. Brak woli zwrotu kwot nie powoduje, że popełniły przestępstwo w wyniku zaniechania. Nie ciąży na nich prawny obowiązek zwrotu” – wyjaśnia na łamach portalu Trojmiasto.pl Małgorzata Gebel, szefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni.
„To nie oznacza jednak, że pieniądze się im należą, ale trzeba to wyjaśnić na poziomie procedury cywilnej, która została m.in. ku temu stworzona” – kontynuuje prokurator.
– Argumentacja prokuratury jest błędna i sprzeczna ze stanowiskiem Sądu Najwyższego – komentuje adwokat Kamil Kaliciński.
W wyroku z 7 listopada 2014 r. (sygn. V KK 236/14) SN stwierdził, że bezprawne zadysponowanie pieniędzmi omyłkowo wpłaconymi na konto może być potraktowane jako przestępstwo przywłaszczenia cudzego mienia (art. 284 ust. 1 k.k.).
– SN wskazał, iż to prawda, że posiadacz rachunku bankowego staje się właścicielem wypłaconych np. z bankomatu pieniędzy, ale nie w wypadku, gdy uzyskanie pieniędzy tą drogą jest czynem zabronionym. Nie może on przecież nabyć własności pieniędzy zdeponowanych na jego koncie w banku wtedy, gdy stanowią dla niego rzecz cudzą – wyjaśnia mec. Kaliciński.
Potrzeba nowelizacji
Artur Bilski, prawnik w kancelarii Clifford Chance, studzi entuzjazm. Jego zdaniem choć można by mówić o przywłaszczeniu, to także organy ścigania mogą mieć problem z ustaleniem, kto otrzymał nienależne pieniądze.
– Przestępstwo przywłaszczenia nie znajduje się na liście czynów zabronionych, w odniesieniu do których ustawa o policji pozwala organom ścigania żądać ujawnienia tajemnicy bankowej – wskazuje mec. Bilski.
Przymus ujawnienia danych dotyczy jedynie informacji o osobie fizycznej będącej stroną umowy z bankiem, przeciwko której toczy się postępowanie karne.
– Postępowanie nie byłoby jednak wszczęte przeciwko konkretnej osobie – jej dane osobowe nie będą przecież znane – wyjaśnia Artur Bilski.
Jak twierdzi, najprostszym rozwiązaniem byłoby dopisanie do ustawy o policji (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 355 ze zm.), że policjanci mogą uzyskiwać informacje objęte tajemnicą bankową także w przypadkach związanych z przywłaszczeniem.
Alternatywą może być nowelizacja ustawy o usługach płatniczych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 873 ze zm.) poprzez zezwolenie bankowi na dokonanie w takiej sytuacji samodzielnego zapisu anulującego (storno) i zwrotu środków do nadawcy bez ujawnienia danych adresata.
Związek Banków Polskich ma jednak inny pomysł. Jak twierdzi wiceprezes ZBP Jerzy Bańka, uczciwy klient banku nie powinien dochodzić swoich pieniędzy w prokuraturze czy sądzie.
– Wystarczyłoby znowelizować prawo bankowe, dodając jeden przepis. Chodzi o to, aby bank na wniosek klienta, który przez pomyłkę przelał pieniądze obcej osobie, mógł udostępnić informacje na temat tego, kto trzymał środki – twierdzi prezes Bańka.
To by zaś umożliwiło płatnikowi wniesienie powództwa o bezpodstawne wzbogacenie. – Jeśli ktoś otrzymuje pieniądze, które mu się nie należą, i nie chce ich oddać, nie powinien mieć pretensji, że jego dane zostaną przekazywane temu, kto pieniądze stracił – dodaje Jerzy Bańka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama