Dla odzyskania środków z polisolokaty ważne jest to, jak w ogólnych warunkach umowy (OWU) zostały nazwane opłaty likwidacyjne – podkreślił w niedawnym orzeczeniu Sąd Okręgowy w Warszawie. Uchylił on wyrok I instancji, wskazując, że konsument nie może powołać się na abuzywność klauzul, jeśli kwota zatrzymana przez przedsiębiorcę była opisana w umowie jako „koszty obsługi kapitału”.
Strony sporu łączyła umowa ubezpieczenia z elementem inwestycyjnym (polisolokata), zawarta na 30 lat. Pozew do sądu wniósł klient, który po jej rozwiązaniu żądał od ubezpieczyciela zwrotu części środków zgromadzonych na jego rachunku i zadośćuczynienia za straty. W związku z likwidacją polisolokaty przedsiębiorca zatrzymał bowiem znaczną część zgromadzonych środków – 10,6 tys. zł. Wyjaśnił, że zrobił to zgodnie z postanowieniami OWU, w których wysokość należnego świadczenia wyrażana była procentem wpłaconych środków, uzależnionym od lat trwania umowy ubezpieczenia.
Powód przekonywał, że są to postanowienia niedozwolone. Powołał się na wyroki Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który za naruszające interesy klientów uznał rażąco wysokie opłaty likwidacyjne. Sąd I instancji uznał, że mimo iż konstrukcja porównywanych postanowień jest różna, to w obu przypadkach chodziło o możliwość zatrzymania przez ubezpieczyciela kwoty określonej procentowo. „Postanowienia umowy ubezpieczenia z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, które uprawniają ubezpieczyciela do zatrzymania w szóstym roku trwania umowy blisko 50 proc. zgromadzonego przez konsumenta kapitału w wypadku rozwiązania umowy, są w ocenie Sądu Rejonowego niedozwolonymi klauzulami” – wskazał, nakazując przedsiębiorcy zwrócenie środków konsumentowi. Oddalił natomiast roszczenie o 1,5 tys. zł zadośćuczynienia. Powód wskazywał, że takie korzyści uzyskałby, gdyby umieścił te środki na klasycznej lokacie.
Rozpatrując apelację ubezpieczyciela, sąd II instancji stwierdził jednak, że kwestionowane przez powoda postanowienia OWU wcale nie naruszają interesu klienta. Nie można też mówić o abuzywności tych klauzul. „Takie stanowisko byłoby dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy postanowienia umowy i regulaminu czy ogólnych warunków jej wykonywania ustanawiałyby sankcję za jej rozwiązanie w postaci pobrania kary umownej czy też odstępnego, czy – jak w OWU zakwestionowanych przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – opłaty likwidacyjnej” – podniósł sąd okręgowy.
A w tym przypadku umowa wprost wskazywała, że część kwoty, do zatrzymania której uprawniony był ubezpieczyciel, jest przeznaczana wyłącznie na zrekompensowanie kosztów administrowania kapitałem ubezpieczającego. Nie stanowiła zatem sankcji za wcześniejsze rozwiązanie umowy. Jej wysokość zaś związana jest z wysokim ryzykiem ubezpieczeń z elementem inwestycyjnym. Dają one bowiem zysk dopiero po wielu latach, dlatego przedsiębiorcy muszą mieć możliwość zabezpieczenia się przed zbyt wczesnym ich rozwiązaniem przez konsumenta.
Na niekorzyść powoda zadziałało również jego prawnicze wykształcenie. Sąd stwierdził, że powinien on mieć większą wiedzę co do konsekwencji prawnych zawieranych umów niż przeciętny konsument, i oddalił jego roszczenie.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 3 marca 2015 r., sygn. akt V Ca 741/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia