Tysiące skarg, setki pozwów, samoregulacja rynku, milionowe kary, a w końcu interwencja legislatora. Tak wygląda początek końca oszukańczych lokat w Polsce
Tysiące skarg, setki pozwów, samoregulacja rynku, milionowe kary, a w końcu interwencja legislatora. Tak wygląda początek końca oszukańczych lokat w Polsce
Na polisach z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym polscy przedsiębiorcy zarobili ponad 50 mld zł – wyliczył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W sumie za praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów organ nałożył dotychczas ponad 57 mln zł kary. Kolejne 24 postępowania są w toku.
Nabici w polisę
Flagowym przykładem naruszeń stały się horrendalne opłaty likwidacyjne. Dzięki nim ubezpieczyciele skutecznie ograniczali ilość umów rozwiązywanych przed terminem, na jaki zostały zawarte. A najczęściej była to co najmniej dekada. Np. Aegon za likwidację polisy w ciągu dwóch pierwszych lat jej trwania pobierał opłatę równą 100 proc. wpłaconych środków. W skargach kierowanych do rzecznika ubezpieczonych czy miejskich rzeczników konsumentów pokrzywdzeni wskazywali, że zostali wprowadzeni w błąd co do rodzaju produktu.
– Scenariusz był zawsze bardzo podobny – konsument chciał założyć lokatę. Zazwyczaj zastrzegał, że chce ulokować większą kwotę i mieć możliwość pobierania z niej co jakiś czas środków. Był zapewniany, że produkt jest bardzo korzystny, całkowicie bezpieczny i w każdym momencie może z niego zrezygnować. Dopiero po podpisaniu umowy okazywało się, że tak naprawdę kupił ubezpieczenie o bardzo wysokim stopniu ryzyka – wyjaśnia Małgorzata Rothert, miejski rzecznik konsumentów w Warszawie.
Rzecznik podkreśla, że ofiarami były najczęściej osoby starsze, które w ten sposób traciły oszczędności swojego życia. Największym zagrożeniem, w jej ocenie, jest sprzedaż produktów niedostosowanych do potrzeb konsumenta.
– Mimo kilku wygranych procesów problem pozostaje aktualny. Sprawy sądowe są nadal rozpatrywane. Odzyskanie zainwestowanych pieniędzy jest możliwe, ale trudne i wymaga czasu – wyjaśnia Małgorzata Rothert.
Nowelizacja w odsieczy
Interwencja resortu to następstwo nieudanej próby samoregulacji rynku. 14 kwietnia br. Polska Izba Ubezpieczycieli wydała Rekomendacje dobrych praktyk informacyjnych dotyczących ubezpieczeń na życie związanych z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi.
Teraz Ministerstwo Finansów chce instrumentami prawnymi poprawić bezpieczeństwo klientów. Zmiany zostały przewidziane w projekcie założeń ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Część z nich została już zatwierdzona przez Stały Komitet Rady Ministrów.
– W szczególności rozszerzono obowiązki informacyjne, przyjęto regulację mającą na celu badanie potrzeb ubezpieczonego przed zawarciem umowy ubezpieczenia, organ nadzoru będzie miał prawo nakazać wycofanie produktu, jeżeli zagrażać on będzie interesom konsumentów – wymienia Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.
Kluczowe jest wprowadzenie obowiązku badania indywidualnej sytuacji konsumenta. Zakład ubezpieczeń przed zawarciem umowy będzie musiał uzyskać informacje dotyczące jego potrzeb, wiedzy i doświadczenia w dziedzinie ubezpieczeń oraz jego sytuacji finansowej. Dopiero po analizie takich danych ubezpieczyciel będzie mógł przedstawić klientowi ofertę. A jeśli nie będzie miał odpowiedniego produktu, będzie musiał go o tym poinformować. W takich przypadkach umowa będzie mogła zostać zawarta jedynie na wyraźną prośbę konsumenta.
Zgodnie ze zmianami nad sprzedażą ubezpieczeń z elementem inwestycyjnym, m.in. polisolokat, będzie czuwać Komisja Nadzoru Finansowego. W razie stwierdzenia np., że produkt jest zbyt skomplikowany czy ryzyko strat jest wyższe od prognozowanych korzyści, będzie mogła reagować, również ograniczając sprzedaż lub zakazując jej.
Projekt wprowadza też zakaz pobierania prowizji w sytuacji zawierania umowy na cudzy rachunek. Rozwiązany został tym samym problem konfliktu interesów. Obecna praktyka polega na tym, że np. bank, ubezpieczając swoich klientów grupowo, pobiera od ubezpieczyciela za zawarcie takiej umowy wysokie wynagrodzenie. Taki przedsiębiorca jest więc motywowany do zwiększonej sprzedaży tych produktów. Często odbywa się to jednak z pominięciem faktycznych potrzeb klientów lub wręcz tworzy po ich stronie straty.
– Projekt jest kompromisowy, jego celem jest zminimalizowanie ryzyka zawierania umów ubezpieczenia o charakterze inwestycyjnym, nieodpowiadających potrzebom klientów, co jest zbieżne z projektem zmian w prawie skierowanym przez KNF do Ministerstwa Finansów w 2011 r. – wyjaśnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik prasowy Komisji Nadzoru Finansowego.
Ochronne 60 dni
Jedną z najnowszych przyjętych przez Stały Komitet Rady Ministrów propozycji jest możliwość odstąpienia od umowy w ciągu 60 dni od otrzymania pierwszej informacji o stanie świadczeń.
– Naszym zdaniem taka możliwość odstąpienia da klientowi możliwość weryfikacji, czy nabył produkt dostosowany do jego potrzeb. Z drugiej strony wymusi na podmiotach oferujących tego typu produkty bardziej uważną ich dystrybucję, dostosowaną do oczekiwań klientów – argumentuje Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
– Postulowaliśmy również wprowadzenie granicy pobieranych opłat przy rozwiązaniu takiej umowy, tak by wyeliminować obciążanie konsumenta bardzo wysokimi, sięgającymi 100 proc. opłatami likwidacyjnymi – dodaje ekspertka.
Ten drugi problem też ma zostać rozwiązany. W przypadku gdy konsument odstąpi od umowy, przedsiębiorca będzie mógł potrącić maksymalnie 4 proc. całości wpłaconych przez niego środków.
– Odstąpienie od umowy ubezpieczenia nie powinno zwalniać ubezpieczającego z obowiązku zapłacenia składki za okres, w jakim zakład ubezpieczeń udzielał ochrony – zaznacza Dróżdż.
Legislator nie zapomniał też o mediacji.
– Wprowadzona zostanie możliwość dodatkowego pozasądowego rozstrzygania sporów przez rzecznika ubezpieczonych w przypadku umów ubezpieczenia o charakterze inwestycyjnym, również w stosunku do umów obowiązujących także w dniu wejścia w życie ustawy. Udział zakładu ubezpieczeń w postępowaniu będzie obowiązkowy – dodaje Cieloch.
Nie dla wszystkich
– Rozwiązania proponowane przez resort finansów są korzystne dla konsumentów, przy czym trzeba pamiętać, że dotyczą umów zawieranych w przyszłości, po wejściu w życie proponowanej regulacji – podkreśla Aleksander Daszewski, radca prawny z biura rzecznika ubezpieczonych.
– Główny jednak problem dotyczy osób, które podpisały umowy wcześniej. Trudno tu nawet mówić o skali zjawiska, które zapewne będziemy obserwować przez najbliższe lata – wyjaśnia ekspert.
Ministerstwo Finansów m.in. ze względu na zasadę niedziałania prawa wstecz nie zdecydowało się objąć możliwością odstąpienia od umowy klientów, którzy dotychczas podpisali niekorzystne dla nich umowy. Dodatkowo, powołało się na analizy KNF. Wynikało z nich, że takie rozwiązanie mogłoby doprowadzić do upadłości znacznej części zakładów ubezpieczeń.
Rzecznik ubezpieczonych akceptuje takie stanowisko, jednak dostrzega możliwości poprawy sytuacji konsumentów w inny sposób. Mec. Daszewski sugeruje, że rozwiązaniem byłaby prokonsumencka samoregulacja rynku, poddanie takich sporów mediacji czy polubownemu trybowi rozstrzygania.
Ekspert zauważa, że obecna sytuacja jest niekorzystna dla obu stron. Stosowanie niedozwolonych postanowień umownych czy wadliwa, wprowadzająca w błąd sprzedaż tych produktów mocno nadwerężyły zaufanie klientów do ubezpieczycieli w ostatnich latach.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby, aby wszystkie zakłady ubezpieczeń, które dopuszczały się tych praktyk, wzięły przykład z decyzji Aegona. Towarzystwo, co prawda ukarane wcześniej przez UOKiK, obecnie zwraca swoim klientom niesłusznie pobrane opłaty likwidacyjne. Analogiczne podejście do sporów przez innych ubezpieczycieli mogłoby poprawić wizerunek branży, do czego mocno zachęcamy – tłumaczy mec. Daszewski.
Wejście w życie ustawy planowane jest na 1 stycznia 2016 r.
Flagowym przykładem naruszeń stały się horrendalne opłaty likwidacyjne. Dzięki nim ubezpieczyciele skutecznie ograniczali liczbę umów rozwiązywanych przed terminem
Powinna być gwarantowana przynajmniej częściowa wypłata
Rozwiązaniem dla klientów, którzy już podpisali niekorzystne umowy, jest wystąpienie na drogę sądową. Duż ą pomocą jest tu oczywiście uznanie przez UOKiK stosowanych przez ubezpieczycieli klauzul umownych za niedozwolone.
Zmiany legislacyjne, aby nie uchybić zasadzie lex retro non agit, powinny dotyczyć przyszłych umów. Propozycje Ministerstwa Finansów zmierzają w dobrą stronę, jednak w mojej opinii są niewystarczające. W celu zapewnienia ochrony konsumentom należałoby m.in. wprowadzić obowiązek określenia w umowach gwarantowanych kwot, które ubezpieczony lub uprawniony otrzyma od zakładu ubezpieczeń w przypadku zajścia zdarzenia ubezpieczeniowego. Analogicznie jak ma to miejsce przy ubezpieczeniu osobowym uregulowanym w art. 805 par. 2 pkt 2 kodeksu cywilnego. Obecnie zakłady ubezpieczeń, wykorzystując luki w ustawie, omijają obowiązek stosowania się do tego przepisu.
Korzystny byłby także nakaz pobierania opłat z wypracowanego zysku, w okresach kwartalnych albo rocznych, a nie ze składek. Taka regulacja zapewniłaby przede wszystkim realizację istoty ubezpieczenia osobowego, czyli wypłaty kwoty pieniężnej na wypadek śmierci albo dożycia, która powinna odpowiadać co najmniej sumie zainwestowanych przez konsumenta środków. Rynek uzdrowiłoby też wprowadzenie obowiązku przedkładania przez ubezpieczycieli do KNF okresowych sprawozdań z zarządzania środkami ubezpieczeniowego funduszu kapitałowego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama