Około 27 proc. Polaków posiada oszczędności między 10 a 50 tys. zł - wynika z badania United Surveys dla DGP i RMF FM. 12,2 proc. ma między 1 tys. a 5 tys. zł. Niespełna 9 proc. odłożyło poniżej 1 tys. zł, mniej niż 8 proc. - między 50 tys., a od 100 tys. do 1 mln zł zgromadziło 6 proc. Polaków. Pół procent można określić mianem milionerów.
Około 27 proc. Polaków posiada oszczędności między 10 a 50 tys. zł - wynika z badania United Surveys dla DGP i RMF FM. 12,2 proc. ma między 1 tys. a 5 tys. zł. Niespełna 9 proc. odłożyło poniżej 1 tys. zł, mniej niż 8 proc. - między 50 tys., a od 100 tys. do 1 mln zł zgromadziło 6 proc. Polaków. Pół procent można określić mianem milionerów.
- Ponad połowa Polaków przyznaje się do posiadania oszczędności. Największa grupa ma je na poziomie od 10 do 50 tys. zł, co pozwala na przeżycie kilku miesięcy, np. w przypadku utraty pracy - podkreśla autor badania Marcin Duma.
Warto jednak zaznaczyć, że ponieważ sprawy finansowe są drażliwe, to około jednej czwartej respondentów odmówiło odpowiedzi. Dlatego choć z rozkładu pozostałych deklaracji wynika, że brak jakichkolwiek oszczędności deklaruje 29 proc. badanych, to zdaniem Marcina Dumy, jeśli uwzględnić strukturę odmawiających udzielenia odpowiedzi, można przyjąć, że w maksymalnym wariancie nic na czarną godzinę nie odłożyło 38 proc. z nas.
Szczegółowe wyniki pokazują, że najwięcej oszczędności mają emeryci i osoby między 18. a 29. rokiem życia. Najmniej najmłodsi, ale także pięćdziesięciolatkowie.
Jakub Karnowski, ekonomista z SGH, zwraca uwagę, że w oszczędności Polaków uderza inflacja, najwyższa od 1996 r. Jeśli wynosi ona 17 proc., to oznacza, że zarabiamy o dwie pensje mniej. - Dla osób o niższych zarobkach jest to jeszcze bardziej dotkliwe ze względu na bardziej podatny na wzrost cen koszyk wydatków. Zdaniem ekonomisty to złe zjawisko, bo i tak poziom oszczędności gospodarstw domowych w Polsce jest niski w porównaniu z krajami UE, a także z wieloma krajami rozwijającymi się.
Marcin Duma uważa, że oszczędności są jednak w Polsce buforem na czas inflacji. Jego zdaniem na podstawie wyników badań można stwierdzić, że duża część z nas nie musi się jeszcze zadłużać, żeby udźwignąć rosnące koszty życia, bo mają oszczędności i nie są one wcale małe.
Z badania, jakie dla Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych przeprowadził IPSOS, wynika, że jedna piąta Polaków oszczędza regularnie, 47 proc. nieregularnie, a jedna trzecia wcale. To wyniki zbliżone do uzyskanych przez United Surveys. 38 proc. badanych deklaruje, że nawyk oszczędzania wynieśli z domu, 35 proc. - że nauczyli się tego w dorosłym życiu, a 27 proc. nie ma takiego nawyku.
Doktor Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, wylicza, że statystycznie kredyty hipoteczne zaciągają częściej trzydziestoletnie kobiety z wyższym wykształceniem, mieszkające w średniej wielkości mieście. Natomiast małe kredyty do 10 tys. zł biorą najczęściej starsi mężczyźni z dużych miast, będący na emeryturze. - Niezwykle interesujące jest to, że - jak można wnioskować z badań - duże pożyczki skłaniają do oszczędzania, ponieważ większy odsetek osób z wysokim obciążeniem kredytowym oszczędza regularnie, w porównaniu z osobami, które nie mają żadnych zobowiązań kredytowych - podkreśla.
Małgorzata Rusewicz, szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, podkreśla, że niemal trzy czwarte z nas może regularnie oszczędzać istotną część swoich zarobków, a mimo to w programach zbiorowego i indywidualnego długoterminowego oszczędzania poziom uczestnictwa jest niski. - Wydaje się, że to nie tylko kwestia wiedzy finansowej, ale i zaufania. To poważne wyzwanie, z którym w Polsce powinniśmy się zmierzyć - podkreśla. ©℗
/>
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama