Większe finansowe bezpieczeństwo sektora ubezpieczeniowego, a także ochrona interesów konsumentów usług ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych to cel założeń do projektu ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej przyjętych niedawno przez rząd. Ma ona także wdrożyć dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej z listopada 2009 r. (tzw. Wypłacalność II). W przedłożonych przez ministra finansów założeniach określono, jak ma być skonstruowany nowy system wypłacalności dla zakładów ubezpieczeń i reasekuracji, zaproponowano także wprowadzenie rozwiązań prokonsumenckich i zwiększenie uprawnień KNF.

"Odbieram to jako próbę przywrócenia normalności w obszarach, w których do tej pory dochodziło do licznych patologii. Nowe przepisy są na pewno krokiem w dobrą stronę, jednak uczynionym stanowczo za późno. Po fali indywidualnych i zbiorowych pozwów przeciwko ubezpieczycielom firmy ubezpieczeniowe same zaczęły modyfikować swoje produkty inwestycyjne i dbać bardziej o standardy sprzedaży" - powiedziała PAP Dominika Grabek, z portalu ubezpieczeniowego Mfind.pl.

Chodzi o tzw. "polisolokaty", czyli określenie ubezpieczenia na życie i dożycie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi. Są one skonstruowane w taki sposób, że niewielka cześć składki przeznaczona zostaje na ubezpieczenie, a w większości pieniądze klientów idą na inwestycje w fundusze. Umowy zawierane są zazwyczaj na wiele lat. Produkty te okazały się niekorzystne dla wielu klientów. W październiku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na Aegon TUnŻ, Idea Bank, Open Finance i Raiffeisen Bank Polska kary o łącznej wartości 50,4 mln zł za nierzetelne informowanie o produkcie oraz o prawach i obowiązkach stron umowy.

"Niestety nowelizacja nie obejmie polis zawartych przed jej wejściem w życie, więc klienci +nabici w polisy+ do tej pory pozostaną bez pomocy. Oni będą musieli walczyć o swoje w sądach" - wskazała Grabek.

"Sprzedaży ubezpieczeń inwestycyjnych towarzyszyło wiele nieprawidłowości. Klienci zwracają uwagę przede wszystkim na to, że polisę z UFK lub produkt strukturyzowany sprzedano im jako alternatywę dla lokaty bankowej, czyli produkt o równie niskim poziomie ryzyka, a korzystniejszy, bo zwolniony z podatku Belki. Pokrzywdzeni czują się zarówno ci, którzy kupili polisę inwestycyjną u agenta, jak i klienci banków, którzy przyszli założyć depozyt, a wyszli z ubezpieczeniem z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym, niejednokrotnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy" - podkreśliła.

Jak mówiła, przed zmianą przepisów agenci i doradcy finansowi otrzymywali tytułem prowizji nawet równowartość rocznej składki klienta, dlatego bardzo chętnie namawiali klientów na polisy inwestycyjne, nawet wprowadzając ich w błąd co do zyskowności produktu, poziomu ryzyka czy opłat likwidacyjnych.

"Kolejnym problemem, zauważanym z resztą we wszystkich rodzajach ubezpieczeń, jest to, że pośrednicy nie doręczają klientom warunków umowy przed jej zawarciem, mimo że mają taki ustawowy obowiązek. Zakłady ubezpieczeń oczywiście też nie są bez winy: zapisane w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia opłaty likwidacyjne dochodzące do 100 proc. wartości rachunku, gdyby klient chciał zrezygnować z umowy po roku lub dwóch od jej zawarcia. Zostały one kilkukrotnie zakwestionowane przez UOKiK" - dodała Grabek. Jednak, według ekspertki, w miejsce opłaty wpisanej na listę klauzul niedozwolonych UOKiK zaraz pojawiała się klauzula brzmiąca podobnie i np. zakładająca potrącenie 99 proc. wartości wpłaconego kapitału.

Projektowana nowelizacja ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej zakłada też zwiększenie uprawień Komisji Nadzoru Finansowego wobec firm i działalności z tego sektora. Rząd chce m.in umożliwić Komisji wydawanie rekomendacji w zakresie, jaki jest niezbędny do realizowania wytycznych i zaleceń Europejskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych, a także w celu zapewnienia zgodności działalności zakładów ubezpieczeń i zakładów reasekuracji z przepisami prawa.

Ma to też służyć ograniczeniu ryzyka, jakie występuje w działalności takich zakładów oraz wzmocnić ochronę interesów ubezpieczających, ubezpieczonych, uposażonych lub uprawnionych z umów ubezpieczenia. Rząd chce też, by KNF mogła sprawować kontrolę działalności oddziałów zagranicznych zakładów ubezpieczeń i zagranicznych zakładów reasekuracji z UE.

Ale, zdaniem Dominiki Grabek, Komisja już teraz ma narzędzia prawne do nadzoru nad zakładami ubezpieczeń.

"Inna sprawa, jak chętnie z nich korzysta. To KNF, w trosce o płynność finansową ubezpieczycieli nie chciała, aby nowelizacją ustawy zostali objęci dotychczasowi posiadacze polis inwestycyjnych. KNF przez swą bierną postawę najpierw doprowadziła do tego, że ryzyko związane ze zwrotami opłat likwidacyjnych stało się systemowe, a teraz w dalszym ciągu stoi po stronie ubezpieczycieli, którzy stosowali nieuczciwe praktyki. Dobrze, że Komisja uzyskała uprawnienia do wydawania zakazu lub ograniczenia wprowadzania do obrotu, dystrybucji lub sprzedaży niektórych ubezpieczeniowych produktów inwestycyjnych" - zaznaczyła Grabek.

Oprócz zwiększenia uprawnień KNF, projekt przewiduje też możliwości pozasądowego rozstrzygania przez Rzecznika Ubezpieczonych sporów między konsumentami a zakładami ubezpieczeń w kwestii umów ubezpieczenia o charakterze inwestycyjnym.

"Taka możliwość istniała dotychczas, ale wymagała dobrej woli zakładu ubezpieczeń, który musiał zgodzić się na arbitraż" - wyjaśniła ekspertka mfind. Według niej, sądy polubowne są dobrym, ale bardzo mało znanym miejscem rozstrzygania sporów. Do sądu przy Rzeczniku Ubezpieczonym w całym 2013 roku wpłynęło tylko 27 wniosków, z czego większość dotyczyła ubezpieczeń majątkowych. Sądy powszechne są zarzucone sprawami przeciw ubezpieczycielom, które wloką się latami. Arbitrzy sądu polubownego przy Rzeczniku mają i czas i niezbędną wiedzę, aby móc rozstrzygnąć spór szybciej, taniej i skutecznie.

Zdaniem Grabek, zmiany w prawie mogą oznaczać przejściowe kłopoty dla banków i innych podmiotów, które dotychczas występowały w roli ubezpieczającego w grupowych umowach ubezpieczenia. Będą one bowiem musiały zdecydować, czy dalej sprzedawać polisy grupowe i nie pobierać za to wynagrodzenia, czy przejść na formułę umów indywidualnych, w których to klient będzie stroną a bank pośrednikiem. Klienci zyskają praktyczną możliwość rozstrzygnięcia sporu na drodze polubownej, bo dotychczas w przypadku polis inwestycyjnych ubezpieczyciele prezentowali bardzo twarde stanowisko i jedynym wyjściem dla klienta był sąd.

"Do spadku sprzedaży ubezpieczeń inwestycyjnych może przyczynić się też niedawne objęcie podatkiem Belki również zysków z polisolokat i produktów strukturyzowanych - podsumowuje Grabek. (PAP)

mah/ mww/mok/