Kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich są zmorą kilkuset tysięcy Polaków od 6 lat. Jednak uwolnienie sztywnego kursu helweckiej waluty wobec euro wywołało panikę wśród kredytobiorców.

Kurs franka szwajcarskiego w ciągu jednego dnia wzrósł z 3,54 zł do ponad 4,30 zł. W rezultacie rata kredytu w tej walucie wzrośnie o ponad 20 procent. To i tak łagodny wymiar powziętej przez Szwajcarski Bank Narodowy o uwolnieniu cen waluty wobec euro. W "czarny czwartek" cena franka szwajcarskiego przekroczyła nawet 5 złotych. Na szczęście stabilizacja przyszła w miarę szybko, ale eksperci finansowi są pewni: dalszych obniżek nie będzie, co najwyżej lekka korekta.

ikona lupy />
Frank szwajcarski - symulacja raty / Media

Rynek może być zmienny jeszcze do 22 stycznia, czyli do momentu aż pozna wyniki najbliższego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Tego samego dnia wchodzi też w życie decyzja o ujemnych stopach procentowych w Szwajcarii. "Kolejne tygodnie, a prawdopodobnie miesiące, a być może nawet i kwartały, będą już stały pod znakiem ograniczonych zmian notowań franka na nowych poziomach równowagi. Powyższy scenariusz oznacza dla CHF/PLN długi okres przebywania notowań powyżej psychologicznego poziomu 4 zł. Od zachowanie EUR/CHF będzie zależało, czy za franka będziemy płacić około 4 zł, czy może jednak bliżej 4,30 zł. Sądzimy jednakże, że do końca 2015 roku kurs CHF/PLN w trwały sposób nie zejdzie poniżej wspomnianego poziomu 4 zł. Z drogim frankiem należy się więc nauczyć żyć. Innego wyjścia nie ma." - informuje Marcin Kiepas z Admiral Markets.

Co zatem powinni zrobić posiadacze mieszkań zakupionych za kredyty we frankach? Sprzedaż w tych warunkach rynkowych może być trudna a nawet nierealna. Nawet przed uwolnieniem waluty zbycie mieszkania z kredytem frankowym było sporym wyzwaniem, tak aby nie dopłacić do transakcji.

"Obecna sytuacja będzie mieć odzwierciedlenie w stagnacji na rynku mieszkań wybudowanych w czasie największej popularności kredytów we frankach. Aby sprzedać takie mieszkanie należałoby odpowiednio podwyższyć cenę ofertową, co w dzisiejszych warunkach rynkowych jest nierealne. Klienci, którzy poszukują nowych mieszkań z rynku wtórnego zwykle wywierają silną presję negocjacyjną na sprzedających. Jednak w tym przypadku wymaganie obniżki ceny będzie żądaniem z góry skazanym na odmowę." - uważa Włodzimierz Wielogórski, dyrektor działu rynku pierwotnego w Metrohouse.

Frankowym pechowcom najprawdopodobniej nie pomoże też rząd. Choć wszystkie opcje polityczne mają dobre chęci, jednym z pomysłów jest spłacanie rat po cenach waluty sprzed decyzji SNB, to trudno będzie wytłumaczyć pozostałym kredytobiorcom w złotych i euro, dlaczego im pomoc się nie należy. Stratę banków na sztywnych ratach kredytu będzie musiał pokryć Skarb Państwa lub banki, a więc w zasadzie wszyscy obywatele. W Polsce nie powtórzy się także scenariusz węgierski, który wbrew pozorom i tak jest pewnym kompromisem banków i rządu. Przewalutowanie kredytów frankowych na forinty zaproponowano po kursie sprzed kilku miesięcy a nie kilku lat. Jedynym plusem takiego rozwiązania jest ochrona kredytobiorców przed takimi sytuacjami, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach. Jednak Komisja Nadzoru Finansowego w komentarzu dla serwisu gazetaprawna.pl w listopadzie 2014 stwierdziła, ż ezmiany zaimplementowane na Węgrzech nie wydają się mieć uzasadnienia zarówno ekonomicznego, jak i prawnego. Ekonomicznie, zgodnie z wyliczeniami KNF, obciążyłoby to sektor bankowy w kwocie rzędu 40-50 mld zł, podczas gdy kredyty w walucie obcej należy do grupy najlepiej obsługiwanych kredytów w ogóle. Ktoś musiałby również pokryć tę różnicę.

Kredytobiorcom pozostaje zatem płakać i płacić oraz czekać na pozytywne zmiany w kursie franka oraz potencjalną pomoc ze strony rządu i banków. Można tez próbować zniwelować negatywny wzrost ceny franka, choć nie będzie to łatwe. "Sposobów na poradzenie sobie z tak dużym wzrostem kursu CHF/PLN niestety nie ma zbyt wielu. Możliwe rozwiązania pozwolą na niewielkie tylko zniwelowanie niekorzystnych zmian" - informuje w komentarzu Michał Krajkowski z Dom Kredytowy Notus S.A.

Pomysły przedstawiane przez analityków nie różnią się od tych sprzed kilku lat, kiedy to po raz pierwszy nastąpił ogromny wzrost helweckiej waluty. Jedną z metod jest wydłużenie okresu spłaty kredytu, możliwe jest to jednak tylko pod warunkiem, że kredyt nie został zaciągnięty na maksymalny w danym banku okres. "Koniecznie jednak należy pamiętać, że dłuższy okres spłaty to wyższe odsetki zapłacone w całym okresie kredytowania. Podobne konsekwencje niesie za sobą zmiana sposobu spłaty kredytu - zauważa Krajkowski z DK Notus.

Jeśli kredyt spłacany jest w systemie rat malejących, to zmiana na raty równe także spowoduje obniżenie raty kredytowej. Jednak taka zmiana to także wzrost łącznych kosztów rozpatrywanych w skali całego okresu spłaty.

Innym, krótkotrwałym rozwiązaniem jest także zawieszenie okresu spłaty kredytu, czyli tzw. wakacje kredytowe. Niestety większość frankowiczów zapewne już dawno zdążyło z tej opcji skorzystać. Poza tym wakacje dają oddech tylko na chwilę, a cena franka według analityków może być wysoka nawet przez kilkanaście miesięcy. Samodzielne nabywanie waluty to dobry sposób na zaoszczędzenie kilkudziesięciu złotych na racie ale nie do końca kuteczny, tym bardziej, że szybki odpływ franka z polskiego rynku spowoduje wzrost jego cen w kantorach i bankach.

"Niestety w obecnej sytuacji kredytobiorcy zadłużeni w CHF nie mają zbyt wielu możliwości manewru i obniżenia swoich płatności lub też uwolnienia się od długu bez ponoszenia dużych kosztów. Każde rozwiązanie będzie kosztowne i niestety jedynym sensownym wydaje się przeczekanie. Pozostaje nam liczyć na jak najszybsze umocnienie się złotego i obniżenie kursu CHF i obniżenie raty kredytowej. Nie należy jednak tego oczekiwać w najbliższych tygodniach. Oznacza to, że wszyscy zadłużeni w CHF będą musieli zapłacić kilka najbliższych rat w niespotykanej do tej pory wysokości." - stwierdza w swoim komentarzu Jarosław Sadowski z Expandera. Analityk uważa, że nie powinniśmy decydować się na pochopne na przewalutowanie kredytu, gdyż to rozwiązanie nie tylko nie poprawi sytuacji, ale może ją dodatkowo pogorszyć. Kwota zadłużenia, przeliczona według aktualnych notowań, pozostanie bowiem bardzo wysoka. Co więcej, gdy zamienimy dług na zobowiązanie w złotych, pojawią się zdecydowanie wyższe odsetki. Będzie to spowodowane niekorzystną różnicą w stopach procentowych, które w Polsce są znacznie wyższe niż w Szwajcarii. Po przewalutowaniu rata byłaby więc o kolejne kilkaset złotych wyższa niż obecnie.

Do tematu kłopotów ze spłatą kredytów we frankach szwajcarskich przylgnęła dewiza: zaciągaj kredyt w walucie, w której zarabiasz. Marne to pocieszenie dla kilkusettysięcznej grupy osób, które bardzo często nie posiadało elementarnej wiedzy na temat kredytów, walut czy gospodarki a jedynym ich celem był wybór najtańszego kredytu. Można mieć pretensje do klientów, że naiwnie wybierając kredyt walutowy chcieli płacić niższe raty, podwyższyć zdolność kredytową, że nie odkładali na czarną godzinę pieniędzy zaoszczędzonych w wyniku płacenia niższych rat niż posiadacze kredytów złotowych. Jednak ci klienci kierują także zarzuty w stronę banków. Jeśli ceny helweckiej waluty spadały aż do lipca 2008 roku, to czy żaden z analityków walutowych banku nie wiedział, że kiedyś ta sytuacja się odwróci a wartość franka będzie musiała ulec odbiciu? Dlatego dziś rzesza frankowych kredytobiorców czuje się oszukana przez banki i pozostawiona na pastwę losu przez instytucje państwowe. Analitycy wskazują, że kredyty zaciągane były na lata i za jakiś czas sytuacja może się znacząco poprawić. Pytanie ilu z tych 600 tysięcy kredytobiorców przetrwa wysoki kurs franka.

Źródło: Admiral Markets, DK Notus, Expander, Metrohouse, własne