Premier Węgier, Viktor Orban, jako jeden z głównych postulatów wyborczych przedstawiał uwolnienie społeczeństwa od pułapki kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. Problem dotyczy ok. 350 tys. gospodarstw domowych, z których 70 proc. ma hipoteki w helweckiej walucie.
Węgierski rząd chce, aby wszystkie kredyty hipoteczne we frankach, ale także w innych walutach jak euro i jeny zostały zamienione na kredyty w forintach. Czy tego typu administracyjne, odgórne choć uzgodnione ze środowiskiem bankowym decyzje, mogą pojawić się w Polsce?
Jak informuje Komisja Nadzoru Finansowego sytuacja kredytobiorców walutowych na Węgrzech różni się od tej, z jaką mamy do czynienia w Polsce. Należy mieć na uwadze to, że w Polsce od 2006 roku obowiązuje rekomendacja S, zgodnie z której zapisami kredytobiorca decydujący się na zaciągnięcie zobowiązania w walucie obcej składał pisemne oświadczenie, że zapoznał się z ryzykiem walutowym. Potwierdził w ten sposób, że liczy się z ryzykiem zmiany kursu waluty i wpływu tej zmiany na wartość zadłużenia.
- Zmiany zaimplementowane na Węgrzech nie wydają się mieć uzasadnienia zarówno ekonomicznego, jak i prawnego. Ekonomicznie, zgodnie z wyliczeniami KNF, obciążyłoby to sektor bankowy w kwocie rzędu 40-50 mld zł, podczas gdy kredyty w walucie obcej należy do grupy najlepiej obsługiwanych kredytów w ogóle. Z punktu widzenia prawnego zostały złożone pisemne oświadczenia o zapoznaniu się z czynnikami ryzyka, więc podważenie tych oświadczeń mogłoby rodzić wątpliwości natury prawnej – informuje Maciej Krzysztoszek z Departamentu Komunikacji Społecznej KNF.
Eksperci finansowi zauważają, że na kredyty w walutach obcych i niekorzystne zmiany kursu należy spojrzeć z dwóch perspektyw – bieżącej raty i aktualnego salda zadłużenia. Raty kredytów w CHF w Polsce nie wzrosły aż tak bardzo jak mogłyby na to wskazywać zmiany kursu walutowego. Wynika to z faktu, że oprocentowanie kredytów w Polsce jest zmienne i zależy od stopy Libor. - Niekorzystne zmiany kursu walutowego zostały zniwelowane przez bardzo duży spadek stopy referencyjnej. Pomimo iż złoty osłabił się od lipca 2008 roku do franka szwajcarskiego o około 75 procent, to raty kredytów nie wzrosły aż tak bardzo. Przykładowo, osoba która zaciągnęła kredyt w wysokości 300 tysięcy złotych w CHF w lipcu 2008 roku płaciła na początku ratę w wysokości około 1330 złotych. Dzisiaj mimo tak dużego osłabienia naszej waluty w stosunku do 2008 roku rata wzrosła do 1650 złotych, czyli o 25 procent – uważa Michał Krajkowski, Główny Analityk Notus Doradcy Finansowi.
Zatem w Polsce mamy sytuację zupełnie inną niż na Węgrzech, gdzie kredyty są oprocentowane według stałej stopy. Nie było więc elementu niwelującego umocnienie franka szwajcarskiego, takiego jaki zaistniał w Polsce.
Kredyt wyższy niż wartość mieszkania
Większym problemem niż wysokość rat kredytowych jest poziom aktualnego salda kredytów. Znaczne osłabienie złotego oznacza, że wiele osób ma dzisiaj dużo wyższy kredyt niż w chwili zaciągania i to pomimo wielu lat jego spłacania. Zmienne ceny nieruchomości sprawiły, że bardzo często aktualne zadłużenie przewyższa wartość nieruchomości.
- W mojej ocenie rozwiązaniem problemu kredytów we franku szwajcarskim nie jest przewalutowanie po określonym administracyjnie kursie. Aby odczuć realną różnicę w wysokości raty kredyt musiałby zostać przewalutowany przy kursie około 2,55. Należy bowiem pamiętać, że zmieniając walutę na PLN kredyt będzie znacznie wyżej oprocentowany, niż jest dzisiaj w CHF. Dopiero przy kursie poniżej 2,55 rata „nowego” kredytu będzie niższa niż dotychczasowa rata kredytu walutowego. Wszystko to dzieje się za sprawą różnego i zmiennego oprocentowania – dodaje Michał Krajkowski.
Zdaniem ekspertów zadaniem jakie stoi przed całym sektorem jest wypracowanie rozwiązania, które pozwoli na uwolnienie się od kredytu walutowego osobom, które nie mają problemu ze spłatą, ale chcą z różnych względów sprzedać mieszkanie. Takim rozwiązaniem mogłoby być np. sprzedaż mieszkania z jednoczesnym przejęciem dotychczasowego kredytu walutowego przez nabywcę.
Komentarz:
Ustawowe przewalutowanie kredytów udzielonych w walutach obcych wydaje się mocno wątpliwe, jeśli chodzi o jego prawną skuteczność w Polsce oraz potencjalne konsekwencje. Można oczywiście sobie wyobrazić wprowadzenie takiej regulacji; niemniej mam poważne wątpliwości, czy taka regulacja ostałaby się w Trybunale Konstytucyjnym. Wydaje się, że taki stopień ingerencji ustawodawcy wykraczałby zdecydowanie poza dopuszczalny stopień ingerencji w sferę praw i obowiązków kontraktowych. Zwłaszcza, jeśli ingerencja ta dotyczyłaby umów już istniejących. W tej sytuacji bardzo prawdopodobne byłyby roszczenia odszkodowawcze kierowane przez instytucje finansowe wobec Skarbu Państwa. Pytanie, czy w tej sytuacji Skarb Państwa gotów byłby wziąć na siebie tę odpowiedzialność. W praktyce oznaczałoby to bowiem, że za pomoc dla pewnej grupy obywateli solidarnie zapłacą wszyscy podatnicy. Większe szanse utrzymania się miałoby natomiast rozwiązanie określające zasady udzielania kredytów walutowych na przyszłość. Pytanie jednak, czy potrzebna do tego jest aż ustawa i czy ustawodawca powinien ingerować w sferę kompetencji Komisji Nadzoru Finansowego. Komisja dysponuje przecież skutecznym arsenałem środków, które pozwalają bezpośrednio wpływać na politykę kredytową banków. Jeśli natomiast chodzi o już istniejący portfel kredytów hipotecznych, można oczywiście dyskutować, czy poszczególne umowy nie zawierają klauzul niedozwolonych. Obserwując kolejne wytaczane pozwy zbiorowe widać, że kredytobiorcy nie są tu bez szans.
Komentarze(36)
Pokaż:
Przy okazji wyszło że do oficjalnej statystyki ludzi mało rozgarniętych należy doliczyć tych kredytobiorców we frankach.
Jak im nie wstyd przyznawać się / a raczej palić głupa / że nie wiedzieli co podpisują i że kurs franka był i jest zmienny , a co za tym idzie zmienne mogą być raty.
Ciekawe czy te biedaki sa na tyle rozgarnięte aby wrócić po pracy lub spacerze do swoich kupionych mieszkań , domów.
Można rżnąć głupa że nie wiedziało co sie podpisuje , ale ludzie miejcie trochę honoru i godności osobistej.
Moi kochani biedni zadłużeni we frankach proszę odpowiedzieć tym wszystkim od których oczekujecie że będą za was spłacać / tak kochani bo aby wam pomóc trzeba komuś zabrać / dlaczego inni maja za was to robić , a bank to zrobi na pewno i odbije sobie na Bogu ducha winnej emerytce , która przyjdzie po pożyczkę do banku PO KREDYT aby wykupić leki .
I JEDNO PODSTAWOWE PYTANIE CZY GDYBY DZISIAJ KURS FRANKA BYŁ PO 1 ZŁ 20 GR TO ZWRÓCILIBYŚCIE DO BANKU TĄ RÓŻNICĘ , ABY BANK NIE BYŁ STRATNY ?
CZY ZACIERALIBYŚCIE RĄCZKI Z RADOŚCI ŻE FRANK TAK NISKO STOI I ŚMIALIBYŚCIE SIE Z TYCH MAŁO ROZGARNIĘTYCH , KTÓRZY KREDYTY BRALI W ZŁOTÓWKACH I PŁACĄ O WIELE WIĘCEJ OD WAS , BEZ MOŻLIWOŚCI POMOCY ZE STRONY PAŃSTWA.
NA 100 % BYŁABY TA DRUGA OPCJA.
Po przekręcie wyborczym PSL nie ma to już znaczenia, koryto obronione.
Pamiętam, iż na pytanie czemu Kurs Franka spada - otrzymałem odpowiedź - że taki jest globalny trend.
A Banki doskonale wiedziały iż trend wynika z podaży Franków przez 700 tysięcy Frankowiczów sprzedających średnio po 200 tys Franków co dało podaż 140 miliardów Franków...i superokazję skupienia owych 140 miliardów Franków średnio po 2zł...
Czyli lekko licząc 200 mld złotych na samej różnicy kursowej zarobiły Banki na czysto !!!
" Raz do rzeźni, rzeczki brzegiem sześć prosiątek szło szeregiem. Z drugiej strony szło dziewczęcie i o dziwo też na rżnięcie... "
Czy ktokolwiek kiedykolwiek drwił z tych czy innych Kredytobiorców...Czy nie rozumiesz prostego faktu że Banki udzieliły kredytu w maksymalnej kwocie biorąc pod uwagę równie niski kurs do spłat.
Czy nie rozumiesz prostego faktu iż te 700 tysięcy kredytobiorców teraz ledwo go spłaca i po spłacie nie ma grosza. A ta sytuacja wpływa na siłę popytu na inne dobra na rynku i rozwój gospodarczy Kraju.
W twojej wypowiedzi jest tylko zawiść i radość że Frankowicze dostali nauczkę. To taka typowa postawa dla ludzi kierujących się niskimi pobudkami.