Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Kredyty we frankach: 7 grzechów głównych kredytobiorców, banków i nadzoru

Pycha "Jestem klientem Waszego banku i poproszę najlepszy kredyt hipoteczny. Nie stać mnie na kredyt w złotych? Dobrze, niech będzie we frankach. A dlaczego kredyt w walucie w której nie zarabiam jest tańszy?" To ostatnie pytanie z pewnością rzadko padało z ust kredytobiorców frankowych, o co może mają dziś pretensje także do siebie. Każdy Polak zna się przecież na sporcie i polityce. To czemu nie na finansach? Grzech pychy wziął się z naiwności, ale i wiary, że bank jako instytucja, jest dla nas partnerem. Proponując kredyt hipoteczny powinno zależeć mu na takim produkcie, na którym zarobi ale tez nie doprowadzi do niewypłacalności swojego klienta. Pycha niestety nie umarła wraz z przejrzeniem na oczy kredytobiorców we frankach. Kilkanaście dni temu jeden z naszych czytelników opisał zakup jednostek funduszu obligacji za pośrednictwem swojego banku. Pracownik instytucji przedstawił mu tabelki, z których jasno wynikało, ze wartość funduszu ( należącego do średniego ryzyka inwestycyjnego) sukcesywnie rośnie i "z pewnością tak pozostanie". Klient zakupił jednostki owego funduszu, a już 2 miesiące później wartość jego inwestycji zaczęła mocno spadać. Czy to nie przypomina klasycznych wykresów z wartościami franka szwajcarskiego, jego stabilnością wobec euro? Oczywiście, trudno porównywać te dwie sytuacje ale czy którykolwiek z przedstawicieli banków oferując kredyt i spoglądając na coraz słabszego franka na wykresie powiadomił klienta, że wkrótce może nastąpić odbicie i helwecka waluta pójdzie w górę?
Pycha "Jestem klientem Waszego banku i poproszę najlepszy kredyt hipoteczny. Nie stać mnie na kredyt w złotych? Dobrze, niech będzie we frankach. A dlaczego kredyt w walucie w której nie zarabiam jest tańszy?" To ostatnie pytanie z pewnością rzadko padało z ust kredytobiorców frankowych, o co może mają dziś pretensje także do siebie. Każdy Polak zna się przecież na sporcie i polityce. To czemu nie na finansach? Grzech pychy wziął się z naiwności, ale i wiary, że bank jako instytucja, jest dla nas partnerem. Proponując kredyt hipoteczny powinno zależeć mu na takim produkcie, na którym zarobi ale tez nie doprowadzi do niewypłacalności swojego klienta. Pycha niestety nie umarła wraz z przejrzeniem na oczy kredytobiorców we frankach. Kilkanaście dni temu jeden z naszych czytelników opisał zakup jednostek funduszu obligacji za pośrednictwem swojego banku. Pracownik instytucji przedstawił mu tabelki, z których jasno wynikało, ze wartość funduszu ( należącego do średniego ryzyka inwestycyjnego) sukcesywnie rośnie i "z pewnością tak pozostanie". Klient zakupił jednostki owego funduszu, a już 2 miesiące później wartość jego inwestycji zaczęła mocno spadać. Czy to nie przypomina klasycznych wykresów z wartościami franka szwajcarskiego, jego stabilnością wobec euro? Oczywiście, trudno porównywać te dwie sytuacje ale czy którykolwiek z przedstawicieli banków oferując kredyt i spoglądając na coraz słabszego franka na wykresie powiadomił klienta, że wkrótce może nastąpić odbicie i helwecka waluta pójdzie w górę? / ShutterStock

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Czy ten artykuł był przydatny?
tak
nie
Dziękujemy za powiadomienie
Jeśli nie znalazłeś odpowiedzi na swoje pytania w tym artykule, powiedz jak możemy to poprawić.
UWAGA: Ten formularz nie służy wysyłaniu zgłoszeń . Wykorzystamy go aby poprawić artykuł.
Jeśli masz dodatkowe pytania prosimy o kontakt

Powiązane

Reklama

Reklama

Komentarze(6)

Pokaż:

Uwaga, Twój komentarz może pojawić się z opóźnieniem do 10 minut. Zanim dodasz komentarz -zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
  • viatrak
    2015-01-28 11:09:57
    Dziwnie się czuję gdy pomyślę, że mogłem urzeczywistnić swoje marzenia budując budę dla psa, którego nie mam, biorąc kredyt w wysokości przykładowo ćwierć miliona franków wszak marzenia usprawiedliwiają indolencję i wiarę w to, że doradzacz bankowy doradza dobrze mnie a nie bankowi. No trudno, byłem mądry, nie zagrałem na tej giełdzie walutowej i nie mam prawa mieć pretensji do nikogo, że nie umorzy mi kredytu, którego z banku nie wziąłem by urzeczywistnić swoje marzenia o posiadaniu psa w ekskluzywnej budzie.
    0
  • przedsiębiorca
    2015-01-28 13:14:39
    problem jest spłycany bo przez prowadzenie mało zdecydowanego nadzoru bankowego nad bankami, które ochoczo zachęcały do kredytów nie tylko we frankach ale i w złotówkach oraz zachęcały do brania opcji walutowych i finansowych zniknie z rynku wewnętrznego sporo gotówki, które będą zanoszone do banków. Wskutek tego wszyscy odczujemy obniżenie się popytu na towary i usługi, a co za tym idzie zmniejszy się popyt na pracę i zmniejszą się wpływy do budżetu i do ZUS. Gospodarka to naczynia połączone i jak rząd nie wzmacnia nadzoru bankowego, aby miał mocne poparcie do zdecydowanego działania, aby zapobiegał rozlaniu się mleka to mamy działania spóźnione, mało zdecydowane więc mleko się łatwo rozlewa. Banki pokazały co potrafią gdy im się ufa i nie chodzi tylko o kredyty ale także o opcje walutowe, finansowe, przy których klienci zostali nabici w bardzo kosztowną butelkę. Warto się zastanowić zanim się zaczniemy cieszyć, że kogoś banki nabrały na kredyt lub opcje walutowe lub finansowe, bo w konsekwencji na tym cierpi popyt na usługi i towary, więc gospodarka i budżet się zwija i trzeba się zapożyczać aby utrzymać szkolnictwo, służbę zdrowia, restrukturyzacje na jakimś minimalnym poziomie.
    0
  • misiek
    2015-01-29 12:33:53
    Wychodzi na to ze Banki to spekulanci i lichwiarze a nie instytucje zaufania publicznego. Pogoń za zyskiem dla zagranicznych właścicieli była jedynym motorem ich działania, kosztem Polaków. Polacy dalej zarabiają 4x mniej niż reszta Europy wiec miliony niewolników mogą pracować na Niemców, Holendrów, Anglików itp
    0
  • a
    2015-02-24 09:09:50
    Co za cymbał nazwał przestępstwa w negocjacjach grzechem nieczystości? Są to klasyczne przestępstwa przeciwko dokumentom - gdy namawiam innych do lipnych umów o pracę lub lipne umowy przedstawiam. Pośrednik, który nie mówi prawdy o możliwych skutkach jest oszustem. Obie ty czynności są określone w kodeksie karnym, konkretnymi artykułami. Doskonała jest wypowiedź osoby z poz. 4.
    Zachłannych durni mamy u władzy od 1989 r. - póki było PZPR/SLD, kradziono powoli i mało. Rządy Solidarności i agencji rzymskiej, w tym PiS, to klęska dla narodu i Polski. I nie ma już możliwości powstrzymania ludzi przy korycie - chrzanią o trudności w utrzymaniu rodziny za te 8 czy 10 tys. zł miesięcznie.
    0
  • korka
    2015-01-28 12:46:05
    winno jest też rząd że nie pomagał w tym czasie przy zakupie mieszkań młodym ludziom,większośc ludzi wypięło się na Polskę i wyjechało z kraju bo albo nie miało gdzie mieszkać lub nie stać ich było na kredyt ,brak pracy,nasze państwo nie interesuje się obywatelem,wiadomo że by założyć rodzinę trzeba gdzieś mieszkać i większość ludzi po to zaciągnęli kredyty,dlatego powinni poczuć się w obowiązku w jakiś sposób pomóc kredytobiorcom a nie patrzeć że ludzie jakoś sobie poradzą z tym problemem,zresztą przyzwyczailiśmy rządzących że jesteśmy dla nich petentami a nie klientami
    1
  • mDziad
    2015-01-28 07:21:46
    Oszukał mnie mBank! Gdy libor spadał ten mZłodziej nie obniżał oprocentowania natomiast jak wzrastał to natychmiast podnosił. Dzięki takiemu oszustwu moje oprocentowanie zamiast 0,3% wynosi obecnie 3,2%. Przy przykładowo kredycie na 100 tys zł każdego miesiąca klient przepłaca prawie 250 zł więcej niż powinien płacić, jeśli ktoś wziął 300 tys zł kredytu (taki jest przeciętny kredyt chf) mZłodziej okrada go miesięcznie oprócz normalnej raty na 750 zł. Gdzie jest KNF, UOKiK, Minister Finansów i inni stojący na straży finansów Polaków?!!!
    0

Reklama

Reklama
Reklama

Zobacz więcej

image for background

Przejdź do strony głównej