Jeden z czterech elementów programu pomocy dla osób spłacających hipoteki, jaki kilka tygodni temu ogłaszał premier Mateusz Morawiecki, został już zrealizowany.
Jeden z czterech elementów programu pomocy dla osób spłacających hipoteki, jaki kilka tygodni temu ogłaszał premier Mateusz Morawiecki, został już zrealizowany.
Trzy pozostałe to wakacje kredytowe, drobne modyfikacje w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (w obu przypadkach ustawa jest już uchwalona, teraz zajmie się nią Senat) oraz zamiana WIBOR na inny wskaźnik (zasady ustalono w tej samej ustawie, ale potrzeba jeszcze wielu ustaleń o charakterze technicznym). Ten, który już mamy, to „system ochrony”, czyli specjalna spółka i fundusz, które mają wspierać banki w kiepskiejkondycji.
W ubiegłym tygodniu osiem banków poinformowało o zamiarze założenia spółki i planach zasilenia jej kwotą niemal 3,2 mld zł. Jak to możliwe, że ten element planu pomocy udało się zrealizować najszybciej? Wyjaśnienie jest proste: ustawę, która przewidywała uruchomienie nowego podmiotu, uchwalono już jakiś czas temu. Teraz trzeba pomysł „tylko” zrealizować. Zachętą dla banków jest możliwość zmniejszenia składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. We wtorek banki ogłosiły zamiar utworzenia systemu ochrony, a już w piątek Komisja Nadzoru Finansowego „jednogłośnie zatwierdziła projekt umowy oraz uznała system ochrony bankówkomercyjnych”.
Początkowo rząd zakładał, że wpłata do systemu ochrony wyniesie 3,5 mld zł. Miała ona odpowiadać co najmniej 0,3 proc. depozytów gwarantowanych w bankach. Finalnie ósemka inicjatorów przedsięwzięcia zadeklarowała wpłaty na poziomie 0,4 proc. depozytów gwarantowanych. Mimo to wartość funduszu pomocy jest nieco mniejsza, niż się spodziewano. „Celem systemu ochrony będzie: zapewnienie płynności i wypłacalności Banków Uczestników na warunkach i w zakresie określonym w umowie systemu ochrony; oraz wspieranie: przymusowej restrukturyzacji prowadzonej przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny banku będącego spółką akcyjną; oraz przejęcia banku będącego spółką akcyjną” – informowali uczestnicyprzedsięwzięcia.
To nie jest pierwszy bankowy system ochrony, jaki powstaje w Polsce. Kilka lat temu uruchomiono tego typu mechanizmy dla dwóch działających u nas zrzeszeń banków spółdzielczych. Podobne funkcjonują też w innych krajach, gdzie działa bankowość spółdzielcza. Tam główny cel to dbanie o płynność wszystkich uczestników. Spółdzielcze twory są nawet nazywane poważniej. To „instytucjonalne systemy ochrony”. I mają umocowanie w unijnych dyrektywach. W bankowości komercyjnej systemów ochrony chyba próżno szukać. Nasz będzie wyjątkowy. Zapewnianie płynności raczej nie będzie jego celem. Może raczej posłużyć do przejęć słabszych graczy w sektorze, a być może nawet jako narzędzie do przymusowejrestrukturyzacji.
Symptomatyczne, że w projekt zaangażowało się osiem największych banków depozytowych. Dziewiątym jest Getin Noble Bank, od dłuższego czasu wymieniany jako słaby punkt sektora. Po wykazaniu dużej straty za 2021 r. jest daleki od wypełniania wymogów kapitałowych. Niedobór funduszy własnych wynosi nawet 4,5 mld zł. Po publikacji przez Getin Noble wyników za ubiegły rok i za I kw. tego roku agencja ratingowa Fitch uznała, że przyszłość banku nie rysuje się w jasnych kolorach. „Bank nie będzie w stanie przywrócić swojej wypłacalności bez dokapitalizowania. Do tego czasu będzie musiał polegać na wyrozumiałości regulatora, aby móc dalej działać” – napisano w raporcie datowanym na 1 czerwca.
Czy chodziłoby o pomoc w restrukturyzacji tego czy innego banku, nie ma jednak w gruncie rzeczy wielkiego znaczenia. Kluczowe jest to, że dzięki systemowi ochrony będzie można uniknąć konieczności angażowania w dużej skali pieniędzy publicznych, a takimi są te zgromadzone w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Kilka lat temu utworzył on nawet dwa banki pomostowe, których kapitał zbiegiem okoliczności był podobny do tego, jakim ma dysponować teraz system ochrony. Uznano jednak, że banki pomostowe to niepotrzebne mrożenie pieniędzy i podjęto decyzję o ich likwidacji. Teraz ich rolę będzie mógł przejąć nowy twór, którego organizację bierze na siebie sektorbankowy.
Prywatne instytucje (warto pamiętać, że z jednej strony prawie połowa zaangażowania w system ochrony przypada na banki pod kontrolą państwa: PKO BP, Pekao i Alior, ale z drugiej strony wnioskodawców reprezentował przed Komisją Nadzoru Finansowego prywatny ING Bank Śląski) nie pierwszy raz będą się angażować w restrukturyzację sektora. Jeszcze w latach 90. warunkiem wejścia zagranicznych instytucji na polski rynek było wsparcie któregoś ze słabych banków z prywatnym kapitałem. W pierwszej dekadzie XXI w. przeprowadzono zaś operację przypominającą nieco system ochrony: 12 banków przejęło będący w kiepskiej kondycji Wschodni Bank Cukrownictwa. W ten sposób uniknięto jego bankructwa. Później WBC został odkupiony przez Leszka Czarneckiego i na jego bazie powstał Noble Bank, część dzisiejszego GetinNoble.
Dlaczego system ochrony znalazł się w „bankowym planie Morawieckiego”? Pewnie dlatego, żeby można było pochwalić się kolejnymi miliardami wyciągniętymi z banków. Ale w gruncie rzeczy ma to sens: to, co przyczynia się do stabilizowania kondycji sektora, służy także klientom, przede wszystkim posiadaczom depozytów. Szkoda, że nie o wszystkich elementach planu premiera – w poprzednim życiu bankowca – można topowiedzieć. ©℗
Nowe rozwiązanie może posłużyć do przejęć słabszych graczy, a może nawet jako narzędzie do restrukturyzacji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama