Rośnie liczba krajowych banków, w których firmy mogą zabezpieczyć się przed wahaniami cen towarów i surowców, np. miedzi czy pszenicy. Jednak nie wszystkie firmy widzą w tym sens.
Rośnie liczba krajowych banków, w których firmy mogą zabezpieczyć się przed wahaniami cen towarów i surowców, np. miedzi czy pszenicy. Jednak nie wszystkie firmy widzą w tym sens.
/>
Po tym, jak do ich grona kilka dni temu dołączył Bank BGŻ, a wcześniej także Raiffeisen Bank, na naszym rynku jest już siedem dużych instytucji oferujących opcje i instrumenty typu swap na surowce.
Raiffeisen ma instrumenty oparte na notowaniach metali (aluminium, miedź, cynk, cyna, ołów, nikiel), surowców rolnych (pszenica, rzepak, kukurydza, cukier) oraz surowców energetycznych (ropa naftowa). BGŻ tylko takie, w których instrumentem bazowym są kukurydza, pszenica, rzepak i śruta sojowa (ale zapewnia, że poszerzy paletę surowców). Banki, które proponują tego typu rozwiązania od lat, mają ofertę obejmującą metale szlachetne, węgiel (m.in. Bank Handlowy) czy uprawienia do emisji dwutlenku węgla (np. BRE, ING i Pekao).
Od kilku lat zainteresowanie firm takimi zabezpieczeniami znacznie się zwiększa, oceniają bankowcy. – Jest to związane ze zmiennością cen na rynkach – tłumaczy Michał Michalski, specjalista ds. rynków surowcowych w BRE.
Banki twierdzą, że oferta jest dostępna nawet dla małych podmiotów, o ile są w dobrej sytuacji finansowej. – Zawarcie transakcji jest uzależnione od decyzji kredytowej banku – tłumaczy Katarzyna Wawrzyniak z Banku Handlowego, który jako pierwszy zaoferował firmom kontrakty na surowce w 2004 r.
Duża zmienność cen surowców powoduje, że większość transakcji zawieranych jest w perspektywie roku. Największym wzięciem cieszą się instrumenty chroniące przed wahaniami ceny miedzi i pszenicy. – Jest też duże zainteresowanie możliwością zabezpieczania cen stali. Niestety zbyt duża liczba odmian stopów utrudnia stworzenie instrumentu finansowego – wyjaśnia Piotr Bińka, odpowiedzialny za sprzedaż instrumentów surowcowych w Raiffeisen Banku.
Nie wszystkie największe firmy operujące na rynku surowców są zainteresowane korzystaniem z oferty polskich banków. Przykładem może być KGHM. – Krajowe banki najczęściej działają na zasadzie pośrednictwa. Swoje transakcje domykają z instytucjami, które są członkami np. Londyńskiej Giełdy Metali. Najczęściej tymi samymi, z którymi KGHM od wielu lat współpracuje bezpośrednio. Nie widzimy potrzeby wykorzystywania pośredników – tłumaczy Dariusz Wyborski, dyrektor departamentu komunikacji w KGHM Polska Miedź.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama