Inwestorzy powinni pozbywać się papierów dużych spółek z sektora budowlanego – uważają analitycy pytani przez DGP. – Wyceny spółek budowlanych są rekordowo niskie, przy czym zdecydowanie tańsze i bezpieczniejsze są małe i średnie spółki, nie zaangażowane w realizację projektów infrastrukturalnych – wskazuje Maciej Stokłosa, analityk Domu Inwestycyjnego BRE.
Ryzykowne są papiery dużych spółek działających w sektorze drogowym. Specjaliści podkreślają jednak, że wciąż w tym niezbyt dobrze rokującym sektorze można znaleźć firmy, które powinny w przyszłości dać zarobić.
Ryzykowne są papiery dużych spółek działających w sektorze drogowym. Specjaliści podkreślają jednak, że wciąż w tym niezbyt dobrze rokującym sektorze można znaleźć firmy, które powinny w przyszłości dać zarobić.
/>
Wczoraj sąd ogłosił upadłość układową Hydrobudowy, spółki zależnej PBG, która kilka dni temu również złożyła wniosek upadłościowy. Dzięki tej wiadomości na poniedziałkowej sesji cena akcji Hydrobudowy poszła w górę o 20 proc. do 0,18 zł, a PBG o 16,11 proc., do 6,27 zł.
Według Michała Sztablera, analityka Domu Maklerskiego Trigon, takie zwyżki cen akcji spółek budowlanych powinno się wykorzystywać do wychodzenia z tego rodzaju inwestycji. – Generalnie sektor budowlany nie ma przed sobą świetlanej przyszłości, bo kończą się wielkie projekty infrastrukturalne. Będą rozwijane oczywiście projekty prywatne, ale tam pojawi się ryzyko płatnika, co będzie oznaczać niepewność otrzymania pełnego wynagrodzenia za wykonane prace – podkreśla Sztabler.
Analitycy podkreślają jednak, że w tym sektorze, którego perspektywy inwestorzy oceniają sceptycznie, można znaleźć firmy, które powinny w przyszłości dać zarobić. - Wciąż można znaleźć spółki o atrakcyjnych perspektywach wzrostu i niewielkim zadłużeniu lub gotówce netto. Wymienić tu można na przykład Instal Kraków, Remak, Unibep, czy Erbud – twierdzi Stokłosa.
Według najnowszego raportu Millennium DM średni wskaźnik cena do zysku w przypadku pięciu największych polskich spółek budowlanych wynosi 6,7, podczas gdy dla kilkunastu największych tego rodzaju europejskich spółek wynosi 11,6. Oznacza to, że krajowe firmy są zdecydowanie tańsze niż zagraniczne.
Według analityka Trigon DM dobrze będą się miały tylko te firmy budowlane, które już są obecne w jeszcze mało konkurencyjnej niszy budownictwa energetycznego. – Budowa bloków energetycznych czy renowacja i budowa sieci przesyłowych powinny przez lata przynosić przyzwoite zyski takim firmom, jak np. Elektrobudowa, Atrem, Elektrotim czy ZUE – przewiduje Sztabler.
Co z pokrewną budowlance branżą deweloperską? Czy ją też czeka seria upadłości? Według Stanisława Ozgi, analityka Domu Maklerskiego PKO BP, aż takich problemów nie należy się tu spodziewać. – W przypadku deweloperów nie występuje jeden z problemów branży budowlanej, jakim są zatory płatnicze. Nie ma też problemu spadku rentowności kontraktów w wyniku wzrostu kosztów surowców i materiałów, bo spółki te podpisują kontrakty wykonawcze z firmami budowlanymi po stałych cenach, a ceny mieszkań są obecnie relatywnie stabilne. Deweloperzy co prawda w dużym stopniu polegają na kredytach, ale są one dla banków bezpieczniejsze niż te udzielane budowlance, bo zabezpieczeniem są np. działki. Poza tym do tej pory nie było większych problemów z rolowaniem obligacji deweloperów – mówi Ozga.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama