Kredyty w euro ma jeszcze jedynie kilka banków. Ale już niedługo
Nordea do wczoraj była jedynym już bankiem oferującym na polskim rynku kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich oraz jednym z ostatnich udzielających kredytów w euro. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, już nie jest. Oficjalnie Nordea informacji nie potwierdza, ale niezbyt przekonująco.
Nordea do wczoraj była jedynym już bankiem oferującym na polskim rynku kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich oraz jednym z ostatnich udzielających kredytów w euro. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, już nie jest. Oficjalnie Nordea informacji nie potwierdza, ale niezbyt przekonująco.
– Decyzja o wycofaniu się z kredytów walutowych w naszym banku jeszcze nie zapadła – powiedziała nam wczoraj Joanna Krawczyk-Golba, rzecznik Nordea Banku. Z naszych informacji wynika, że narada władz banku w tej sprawie ma się odbyć dziś i to dziś kredyty walutowe znikną z oferty Nordei. Już od wczoraj oddziały mają zakaz przyjmowania wniosków o pożyczki we frankach i w euro.
Decyzja może postawić w kłopotliwej sytuacji tych klientów Nordei, którzy już złożyli wniosek kredytowy i otrzymali wstępną decyzję, ale nie podpisali jeszcze umowy. Bank nie ma bowiem obowiązku pożyczania pieniędzy albo może zażądać spełnienia kolejnych warunków, np. poprosić o dodatkowe zabezpieczenie lub zakup następnej polisy ubezpieczeniowej. Może to skomplikować życie osobom, które np. wpłaciły zadatek na mieszkanie, a resztę płatności zamierzały dokonać po otrzymaniu kredytu.
Dla tych, którzy dopiero zamierzali się wybrać do oddziału z wnioskiem kredytowym, decyzja wiele nie zmienia. Bank ten kredytów walutowych udzielał klientom z dochodami nie niższymi niż 12 tys. zł netto. Oferta była więc dostępna dla wąskiego grona osób.
/>
Zdaniem ekspertów kwestią czasu jest tylko, kiedy kolejne banki zrezygnują z finansowania nieruchomości w walutach innych niż krajowa. Zwłaszcza że różnica w kosztach obsługi zadłużenia w złotych i w euro znacznie się zmniejszyła. – Średnia marża dla kredytu w euro wynosi obecnie 3,5 proc., a oprocentowanie 4,68 proc. W przypadku kredytów w złotych jest to odpowiednio 1,25 proc. i 6,21 proc. – mówi Katarzyna Siwek z Home Brokera. Różnica w oprocentowaniu wynosi więc około 1,5 pkt proc. – W kosztach kredytu trzeba jednak uwzględnić inne elementy, jak choćby bardzo ważny koszt spreadu walutowego – mówi przedstawicielka pośrednika finansowego. Jej zdaniem w efekcie całkowita cena kredytu w euro nie będzie znacząco niższa od złotowego. Wcześniej o popularności kredytów walutowych decydowały właśnie znacznie niższe koszty.
Już od kilku miesięcy obserwujemy stopniowe wycofywanie się banków z produktów walutowych. Najpierw pod nóż poszły te we franku. Później przyszła pora na euro. Obecnie kredyty w europejskiej walucie ma w ofercie jeszcze kilka instytucji. Jednak trzy z nich: BOŚ Bank, Pekao i Alior Bank, pożyczą euro tylko tym osobom, które w tej walucie osiągają dochody. Z kolei tylko trzy z pozostałych banków, czyli BZ WBK oraz mBank z MultiBankiem deklarują, że ubiegającym się o kredyt walutowy nie stawiają żadnych dodatkowych warunków niż te, które obowiązują w przypadku kredytów złotowych oraz wynikają z regulacji nadzoru finansowego. Pozostałe instytucje mają dodatkowe wymagania, głównie finansowe. Na przykład w Getin Noble Banku niezależnie od wnioskowanej kwoty kredytu wymagany dochód brutto to minimum prawie 7 tys. zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama