Jak podaje agencja Reutera, dyplomaci krajów członkowskich Unii Europejskiej są bliscy uzgodnienia 18. pakietu sankcji wobec Rosji w związku z jej pełnoskalową inwazją na Ukrainę. Wśród nowych sankcji jest m.in. obniżony limit cenowy na rosyjską ropę.

Niższy limit cenowy na rosyjską ropę. UE uzgadnia nowy mechanizm

Agencja podaje, że wszystkie elementy pakietu zostały uzgodnione, choć „jedno z państw członkowskich zgłasza jeszcze techniczne zastrzeżenia dotyczące nowego limitu cenowego”. Ostateczne porozumienie ma zostać osiągnięte już w poniedziałek 14 lipca 2025 r. Pozwoliłoby to zatwierdzić pakiet dzień później podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.

Państwa UE miały uzgodnić również tzw. mechanizm cenowy o zmiennej wartości, który będzie regulować wysokość limitu cen importowanej rosyjskiej ropy. Komisja Europejska zaproponowała w piątek, by cena maksymalna na rosyjską ropę była ustalana na poziomie o 15 proc. niższym niż średnia cena rynkowa ropy naftowej z ostatnich trzech miesięcy. Początkowa cena maksymalna wyniosłaby około 47 dolarów za baryłkę, bazując na średniej cenie rosyjskiej ropy z ostatnich 22 tygodni, pomniejszonej o 15 proc. Dodatkowo, nowa propozycja zakłada aktualizowanie limitu co sześć miesięcy, a nie co trzy, jak pierwotnie planowano.

Nord Stream i nowe obejścia sankcji. Bruksela reaguje

Jak donoszą źródła agencji Reutera, Słowacja, która dotychczas wstrzymywała przyjęcie pakietu, wciąż oczekuje od Komisji Europejskiej gwarancji w sprawie swoich obaw dotyczących stopniowego odchodzenia od dostaw rosyjskiego gazu. Mimo to, jak podano, zaakceptowała zaproponowane rozwiązania. Do przyjęcia sankcji w UE wymagana jest jednomyślność wszystkich państw członkowskich.

Ustalony w ramach G7 limit cenowy miał na celu ograniczenie zdolności Rosji do finansowania wojny w Ukrainie i został przyjęty w grudniu 2022 r. Unia Europejska i Wielka Brytania od dwóch miesięcy zabiegały o jego obniżenie, ponieważ spadek cen ropy na rynkach sprawił, że obecny pułap 60 dolarów za baryłkę stał się w praktyce nieskuteczny. Limit zakazuje handlu rosyjską ropą przewożoną tankowcami, jeśli cena przekracza 60 dolarów za baryłkę, a także zabrania firmom transportowym, ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym obsługiwać takie ładunki na całym świecie, chyba że ropa została sprzedana poniżej ustalonego limitu.

Komisja Europejska zaproponowała omawiany pakiet na początku czerwca. Poza niższym limitem cenowym przewiduje on również dalsze ograniczenia rosyjskich przychodów z eksportu surowców energetycznych, zakaz transakcji związanych z gazociągami Nord Stream oraz blokadę finansowej sieci umożliwiającej obchodzenie dotychczasowych sankcji.

Ekspert: Polscy kierowcy nie odczują skutków sankcji na stacjach paliw

Zdaniem dra Jakuba Boguckiego, analityka rynku paliw z ePetrol.pl, nowy pakiet unijnych sankcji wobec Rosji uderzy w budżet Kremla, ale nie będzie to cios śmiertelny. - Warto wspomnieć, że Węgry i Słowacja nadal importują rosyjską ropę, mimo że możliwe byłoby zastąpienie tych dostaw przez rurociąg Adria z Chorwacji. Dodatkowo Rosja omija sankcje, wykorzystując tzw. flotę cieni – ponad 800 starych statków zarejestrowanych w krajach nieprzestrzegających sankcji, co przyniosło jej już ok. 31 mld euro (dane za BusinessInsider). Dodatkowe dochody jej generuje sprzedaż paliw wytwarzanych z rosyjskiej ropy w Turcji i Indiach oraz przeładunki na europejskich wodach. A poza tym sednem jej zainteresowania stały się rynki azjatyckie, dla których nasze regulacje nie są wiążące. Tak więc, Rosja nawet mimo tych rozwiązań nie będzie mieć do końca "związanych rąk" - mówi ekspert w rozmowie z GazetaPrawna.pl.

Czy Polacy odczują w portfelach europejskie uderzenie w rosyjską ropę? Bogucki również i w tej kwestii pozostaje sceptyczny. - Nie spodziewam się rewolucji u nas na stacjach - choć jeśli ceny na rynkach światowych mocno i - co ważniejsze - trwale wzrosną, wtedy takie odbicie może nastąpić, ale mówimy o perspektywie kilkunastu dni - lub nawet kilku tygodni, i to przy założeniu, że zwyżka wyniesie co najmniej kilka dolarów na baryłce ropy - uważa analityk.